Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Kino Milenium    {{found}} 60x {{not_found}} 0x {{log_note}} 0x Photo 1x Galeria   Pokazuj usunięcia Pokazuj usunięcia

2989405 2019-02-11 18:18 Sir Black (user activity2860) - Skrzynka została zarchiwizowana

Skrzynka została zarchiwizowana.

2949243 2018-11-11 16:20 norbinorek (user activity13161) - Znaleziona

Kiedy się ocknęli , wrócili do swych pieleszy . Tam nasta piła dalsza konsumpcja różnych potraw tudzież trunków a nawet pewnych halunów w postaci ciasteczek własnego wyrobu ( dokładnie to robiła je pewna latorośl ) . To ostatnie pomogło im w walce z sennością a przede wszystkim w uczestnictwie w tajemniczej grze . Ciagle coś tajemniczo szeptali , malowali czy gestykulowali  , tu furore robiło pokaz kurnika oraz jaj na bekonie . co niektórzy niemal przypłacili to życiem , krztusząc się i charcząc . Max ledwie opanował swą chwilowa niemoc i z zapałem oddał się zabawie . Mógł sobie na to pozwolić , był sam bez drugiej połowy a wiadomo ze jak kota nie ma ….

2942595 2018-11-11 14:31 Mario&Monia (user activity18506) - Znaleziona

Mieszczanie zaraz w sobotę ruszyli w teren. I to już świtem. Mimo, że wiało, że lało, a nawet momentami prószył śnieg... Wędrując uliczkami nie znaleźli nic... Zaglądając to tu, to tam... Patrząc w rowach, przeczesując okolice rynien, zaglądając nawet do śmietników czy ktoś przypadkiem tego czegoś nie podniósł i nie wyrzucił.... Wszystko na nic, na próżno... Postanowili udać sie do knajpy na piwo grzane i obrać inną strategię poszukiwań... Jak  to bywa przy takiej pogodzie, zasiedzieli sie... Popijając coraz więcej alkoholowych trunków, obzarli sie nie miłosiernie: żeberkami, wusztami, pasztetami i nikt skory nie był do poszukiwań tego dnia... Nikt zbytnio też w stanie nie był iść w teren... Popadali jak muchy... 

Cdn...

Dzięki za kesza

Ostatnio edytowany 2018-11-17 07:48:38 przez użytkownika Mario&Monia - w całości zmieniany 1 raz.

2942606 2018-11-11 14:00 Hr. Jan Usz (user activity24267) - Znaleziona

Max zakrztusił się śliną tak, że gały wypadły mu ze łba i potoczyły się po trakcie...

Burmistrz wyznaczył nagrodę w wysokości 50 denarów za każde oko. A jeśli ktoś przyniesie oba naraz to 200 denarów. Mieszczanie natychmiast...

cdn...

2945836 2018-11-11 13:28 Aynsley (user activity8526) - Znaleziona

Max dostał od swoich towarzyszy chwilę na dojście do siebie po spirytusie i skierowano go do łazienki, w której czekało już odpowiednie ubranie. Już w momencie wejścia do łazienki Max powinien był wiedzieć, że to nie będzie zwykły bal. Jednak strój z połączenia folii bąbelkowej i aksamitu podszyty grubym futrem dla ukrycia jakiejś elektroniki nie dał mu do myślenia. Również fakt, że na bal dotarli od tyłu budynku i przez piwnice nie wzbudził jego podejrzeń. Dopiero gdy minęli salę balową i jego towarzysze kazali mu się udać na piętro z komputerami i tam przebywać przez przynajmniej pół godziny zaczął się zastanawiać po co tak naprawdę się tam znalazł. Max nie domyślił się jednak, że urządzenia, które miał na sobie natychmiast zaczęły zakłócać pracę serwerów znajdujących się na tym piętrze. Nie wiedział, że w wyniku tych zakłóceń miliony dolarów z wieku instytucji zostały przekazane na konto jego towarzyszy. Bo skąd miał to wiedzieć? Nie wiedział również, że na piętrze były liczne kamery. Ani, że stał się natychmiast celem żądnych zemsty obrabowanych instytucji...

Ostatnio edytowany 2018-11-14 20:55:23 przez użytkownika Aynsley - w całości zmieniany 1 raz.

2896928 2018-09-10 12:00 Mistrz i Małgorzata (user activity34) - Znaleziona

Max głośno przełknął ślinę. Tajemnicze słowa jamnika nie spodobały mu się.

- Twoja misja nie będzie należała do najłatwiejszych. - kontynuował pies - Jednak jeśli nas nie zawiedziesz i odnajdziesz tego, kogo szukamy, nie stanie ci się krzywda. Wynagrodzimy cię.

Max, wpatrzony z przestrachem w gadającego jamnika, dostrzegł kątem oka lekkie, wyrażające zachętę i aprobatę, skinienie głowy kobiety. Przeniósł na nią wzrok. Uśmiechnęła się. W tej samej chwili tuż przed Maxem spod ziemi wyrósł niewielki stolik z nieskazitelnie białym obrusem i żółtym kwiatem w wazonie. Dwie szklanki z przezroczystą substancją odbijały jaskrawe światło. Kobieta podeszła do stolika i, ująwszy jedną ze szklanek, rzekła zwracając się do Maxa:

- Na zdrowie.

Chłopak podniósł niepewnie drugą szklankę i bacznie obserwował kobietę. Kiwnęła głową ponownie i wypiła zawartość ze swojej. Z gracją oraz nieschodzącym z ust uśmiechem odstawiła naczynie na stolik. Max poszedł w jej ślady, przechylił szklankę i przełknął, a wtedy piekący płyn zalał mu gardło, sprawiając, że na chwilę stracił oddech. Pociemniało mu w oczach, a uszy wypełniły się głuchym dzwonieniem. Pierwsze słowa, które usłyszał, kiedy wreszcie doszedł do siebie, brzmiały:

- To czysty spirytus.

Max zaczął rozglądać się w poszukiwaniu właściciela tego zachrypniętego głosu i wtedy zorientował się, że należy on do wielkiego włochatego kota, który stał teraz obok kobiety w miejsce jamnika. Co więcej, stał na tylnych dwóch łapach, a jednym z długich pazurów przedniej łapy dłubał sobie w zębach. Kiedy zakończył czynności higieniczne, odezwał się ponownie, wskazując na swoją towarzyszkę:

- Razem z Małgorzatą postanowiliśmy wybrać właśnie ciebie, spośród tysięcy innych kandydatów. Masz za zadanie odszukać Mistrza. 

Po tych słowach wręczył Maxowi zaklejoną kopertę.

- Tu są wytyczne. Dokładnie się z nimi zapoznaj. Zanim jednak przystąpisz do realizacji, zapraszamy cię na bal...

 

2839669 2018-07-21 23:32 misiek_siersciuch (m_si) (user activity11428) - Znaleziona

z drżącym głosem i pewnym niedowierzaniem odpowiedział „Cześć”. Zaczął zastanawiać się przez chwilę, czy to co widzi i słyszy to nie jest czasem wytwór jego wyobraźni, bądź sen na jawie. Jamnik rzekł do Maxa: „Nie bój się, nic Ci nie zrobimy, przychodzimy w pokoju”. Max z coraz większym przerażeniem zaczął powoli się wycofywać, gdyż to co usłyszał wcale go nie uspokoiło. Cichym głosem zapytał tylko: „Co tu dzieje? Czego ode mnie chcecie?” Kobieta spojrzała na niego i się uśmiechnęła.

Nagle się ściemniło, Max zaczął gorączkowo poszukiwać latarki, która wypadła mu z rąk gdy zakrywał oczy. Poczuł, że przeszywa go zimny dreszcz, serce bije mu jeszcze mocniej. Nastała głucha cisza. Po chwili doszedł do siebie. Znalazł latarkę i znowu zobaczył, że jest w tym samym tajemniczym pomieszczeniu. Nikogo wokół nie było. „Może w wyniku upadku straciłem przytomność i faktycznie to mi się wszystko śniło?”- pomyślał. Pomieszczenie wydawało się nie mieć końca, dzielnie kroczył do przodu przyświecając latarką. W pewnym momencie bateria w latarce zaczęła się wyczerpywać. Świeciła już coraz słabiej i słabiej aż w końcu zupełnie zgasła.

Max poczuł niepokój i jednocześnie zimny, przeszywający oddech na swojej szyi. Serce zaczęło szybciej bić. Zaczął poruszać się po omacku, gdy nagle natrafił na opór. Gorączkowo zaczął macać ścianę przed sobą i trafił na coś, co przypominało klamkę. Gdy nacisnął znowu nastała jasność. Spostrzegł, że to ta sama głowa jamnika, którą wcześniej już widział. Odwrócił się i zobaczył znaną już tajemniczą kobietę z jamnikiem kilka metrów od niego. Jamnik wtem rzekł do niego: „Nie bój się, Twoja i nasza obecność w tym miejscu nie jest przypadkowa”. Skonsternowany Max nie wiedział co odpowiedzieć, strach i niepewność nie pozwoliły mu wydobyć z siebie słowa. Jamnik kontynuował: „Mamy dla Ciebie misję…

2710875 2018-03-24 20:47 Piter88 (user activity22) - Znaleziona

Hałas tak przeraźliwy, że Max zaczął biec w nieznanym mu kierunku. Przebiegł kilkanaście metrów, po czym zobaczył przed sobą  wielki, błyszczący, zawieszony w powietrzu okrąg mieniący się kolorami tęczy. Max zatrzymał się i zaczął się wpatrywać w to dziwne zjawisko. Stał w kompletnej ciszy a w głowie zrodziła mu się myśl aby zrobić kilka kroków do przodu. Ostrożnie zrobił dwa kroki w kierunku nieznanego mu zjawiska. Poczuł powiew świeżego powietrza, które wydobywało się z okręgu. Zbliżył się jeszcze o jeden krok i usłyszał głos. "Chodź, nie bój się" usłyszał Max. Zawahał się,  jednak ciekawość Maxa wygrała. Wyciągnął lewą rękę w kierunku błyszczącego okręgu, zamknął oczy i zdecydowanym krokiem wszedł w okrąg. Max poczuł, że spada i temu poczuciu nie było końca. Zaczął krzyczeć tak głośno jak mewa o 5 rano w centrum Słupska... Po kilku minutach rozpaczliwego krzyku, wszystko się skończyło. Max upadł na twardą, drewnianą podłogę. Było bardzo ciemno,  tylko stróżka światła oświetlała podłogę na której leżał. Podniósł głowę i zdezorientowany rozejrzał się dookoła. Nic nie było widać. Max przypomniał sobie, że w kieszeni spodni ma latarkę. Niezdarnie zaczął przeszukiwać kieszenie. Po krótkich poszukiwaniach, wydobył z kieszeni latarkę, uruchomił ją i zaczął oświetlać, jak się okazało całkiem spore pomieszczenie. W głowie pojawiało mu się wiele pytań i z każdą sekundą był jeszcze bardziej zdezorientowany. Max wstał, otrzepał spodnie z kurzu, gdyż wydawało mu się, że podczas gdy leżał na drewnianej podłodze zebrał cały kurz z podłogi. "Gdzie, jestem, co to za pomieszczenie"- te myśli były najbardziej natrętne. Po kliku minutach, zaczął niepewnie chodzić po tajemniczym pomieszczeniu cały czas oświetlając sobie drogę przed sobą. Zauważył, że na ścianie, znajduje się klamka. Wielka, mosiężna klamka w kształcie głowy jamnika. Podszedł do niej, niepewnie złapał i nacisnął. Nic się nie wydarzyło. "Jest dobrze" pomyślał. Tak jednak nie było. W pomieszczeniu zapaliło się świtało. Max odruchowo zasłonił oczy lewą ręką. Ściany pomieszczenia, które wcześniej oświetlał latarką zniknęły. Pojawiła się pustka. W oddali Max zobaczył kobietę. Szła powoli w jego kierunku. Max poczuł przerażenie, szybko się podniósł, z ręki wypadał mu latarka. Zaczął się cofać, jednak im szybciej się cofał tym szybciej kobieta zbliżał się do niego. W pewnym momencie, zatrzymał się. Kobieta stała już na wyciągnięcie jego ręki. Był tak przerażony że nie zauważył, stojącego przy prawej nodze kobiety jamnika. Jak się okazało jamnik był niezwykły. Na grzbiecie wyrastała  mu wielka grzywa jak u konia arabskiego a nos migał naprzemiennie na różowo, czerwono, zielono, bordowo i żółto. Max zrobił wielkie oczy, schylił się z zaciekawieniem w kierunku jamnika. "Cześć" - powiedział jamnik. Max zrobił wielkie oczy i...

2675252 2018-01-12 22:46 miha (user activity2058) - Znaleziona

...zjeść coś szybko w pobliskim kebabie,jednak po dotarciu na miejsce okazało się,że całkiem niedawno buda się spaliła. Jeszcze było widać czarne ślady dymu na piecu i ścianach, a woda nadal z rur leciała. Szumiało mu w głowie od wspomnień, szumiała woda ,szumiał mroźny wiatr. Spojrzał na świecącą choinkę ,widział w oddali kolejne świąteczne instalacje miejskie i postanowił je pooglądać z bliska. Jaka szkoda że tegoroczna zima oprócz niskiej temperatury nie ma do zaproponowania ani grama śniegu. Instalacje na tle bieli robiłyby większe wrażenie,no ale na pogodę wpływu nie miał. Idąc w kierunku parku minął  tabliczkę informującą że Witkacy tu nie mieszkał. Ulicą przejechał akurat samochód na  bydgoskich blachach i Max całkiem przytomnie  zauważył że właściciel bądź właścicielka też tu nie mieszkają i zaczął się zastanawiać czy z tego powodu powinna wisieć kolejna tablica pamiątkowa. Z tych bardzo poważnych rozważań wyrwał go nagły hałas...

2661156 2017-12-25 19:40 GreGor74 (user activity90) - Znaleziona

Taaak... Max rozmarzył się na samo wspomnienie tych chwil. Pierwszy pocałunek, koleżanka z klasy licealnej, otoczenie drzew Lasku Północnego w okolicach Stadionu 650-lecia. Tyle lat już minęło, a jakże wyraźne wspomnienia z tamtego okresu. Zapragnął nagle podążyć śladami dzieciństwa, czy też raczej wieku nastoletniego. Opuścił więc kino, nowoczesne jak na tamte czasy i ruszył w kierunku zamku. Obrazy zaczęły mu przebiegać przed oczami. Pierwsze po prawej - Cepelia, kolorowe ubranka, rękodzieło i inne wytwory sztuki ludowej. Dalej sklep harcerski - jaka to była radość robić tam zakupy. Max spędzał tam ogromne ilości czasu, nie tylko wtedy, kiedy miał w planach coś nabyć, lecz także aby tylko popatrzeć na znajdujące się tam skarby. Na końcu ulicy Zamek... Zawsze zachwycał swoją sylwetką. Choć, z racji swojej funkcji nie był atrakcyjny dla Maxa i jego towarzyszy, to jakoś często spotykali się w tych rejonach. Młyn zamkowy, z kręcącym się wiecznie kołem. Znak upływającego czasu, a zarazem jego nieprzerwanego trwania.

Skręcił w prawo, okrążył zamek i znalazł się pośród ogromu zieleni. Tak, kolejne miejsce wywołujące wspomnienia. Teatr Dramatyczny, w którym nierzadko bywał, choć tylko pod przymusem, realizując obowiązkowe wycieczki klasowe. Odrobina kultury. Przeszedł na drugą stronę parku. Na zakręcie przypomniał sobie o zabytkowej windzie. Zaraz, zaraz. To było tutaj. Domy Towarowe PDT. To było miejsce, w którym można było do woli jeździć windą. Stare, żelazne kraty dodawały niezapomnianego klimatu. Kursowało się po tych piętrach w górę i w dół, w górę i w dół, w górę i w dół... Taka darmowa jazda w inny wymiar. Namiastka wielkiego świata w Słupsku. Max uśmiechnął się na samo wspomnienie tych chwil.

Kolejny obraz przez oczami... Restauracja Metro. Pamiętna studniówka w 199.. roku. Zabawa była przednia. Towarzyszką jego była właśnie ta sama koleżanka, z którą przeżył swój pierwszy pocałunek. Bawili się do białego rana, nie oszczędzali sił. Za sto dni miało nastąpić najważniejsze jak do tej pory wydarzenie w ich życiu. Matura. Dla jednych koszmarne wspomnienie, dla innych przepustka do dalszego życia. Dla Maxa taką własnie przepustką była.

Kontynuując swój retrospekcyjny spacer zobaczył Hotel Polonię i zaraz obok niego Restaurację Franciszkańską. Najbardziej reprezentacyjny hotel w Słupsku w tych czasach. Tam zawsze napotkać można było zagranicznych gości, najczęściej posługujących się językiem niemieckim. Tutaj także można było widzieć dzieciaczki, które próbowały zdobyć od nich jakieś interesujące fanty. Najczęściej były to gumy, czy czekolady, rzadziej napoje w puszkach. Zajadali się tymi zdobyczami później na podwórkach. Idąc dalej zobaczył kino. Kino Polonia. To stare, z klimatem. Nie takie jak to w którym niedawno był. Stare zakurzone fotele, regulowana szerokość ekranu, drzwi z sali wychodzące bezpośrednio na ulicę. To tam Max oglądał za młodu poranki, później serię Gwiezdne Wojny czy amerykańskie westerny.

W tym momencie przypomniał sobie o siedzącym w jego kieszeni bilecie. Miał przecież iść do kina. Przyspieszył więc kroku i ruszył w kierunku Placu Armii Czerwonej. Minął Restaurację Staromiejską, permanentną konkurentkę Franciszkańskiej i skręcił w lewo. Tutaj dopadł go zachwycający zapach pizzy. No tak Pizzeria Małgośka. Żałował, że nie ma czasu na wstąpienie choć na chwilę i porozkoszowanie się ponownie tym wspaniałym smakiem włoskiego przysmaku. Czas naglił. Uśmiechnął się do spozierających z plakatu kukiełek na budynku Teatru Laki "Tęcza" i zanurzył się w czeluść bramy.

Z powały bramy spadła na niego kropla zimnej jak lód wody. Max potrząsnął głową, otworzył oczy  i uzmysłowił sobie, że nadal znajduje się w kinie. Na ekranie przesuwały się właśnie końcowe napisy filmu, który tak smacznie przespał. Ale nie żałował. Spojrzenie w przeszłość pozwoliło mu zaplanować jego dalsze kroki. Postanowił...

Ostatnio edytowany 2017-12-30 00:30:48 przez użytkownika GreGor74 - w całości zmieniany 1 raz.

2636791 2017-11-01 23:17 Pająki (user activity2031) - Znaleziona

Spojrzał na mozajke i przed siebie. Pierwszy raz mial okazje kupic tak tani popcorn w kinie, czy raczej tym zewnetrznym ksztalcie, ktory po nim zostal. "Szkoda..." westchnal jakby chcial cos dodac, ale z drugiej strony co tu dodawac. Ani tu nie ogladal swojego ulubionego Indiany Jonesa, ani nie zaliczyl pierwszego pocalunku, ten mial miejsce daleko stad, na wzgorzach przy stadionie... 

Ostatnio edytowany 2017-11-01 23:27:25 przez użytkownika Pająki - w całości zmieniany 1 raz.

2633416 2017-10-26 09:42 Kika (user activity14141) - Znaleziona

Ale szybko się skarcił w myślach: to już nie twoja sprawa...

Max podsumował straty. Zakrwawiona odzież, luki w pamięci, a właściwie resztki wspomnień, jakiś urojeń. I to dziwne uczucie ... eee ... głodu? No tak, nie jadłem przecież od rana - pomyślał. Wyszedł z salonu kosmetycznego w myślach besztając się za to, że wdał się w tą niedorzeczną historię. Na pobliskim bazarze nabył nowy t-shirt, równie nijaki jak ten zachlapany krwią. Burczenie w brzuchu się nasilało zaszedł więc na kebaba. Wraz z paragonem za bułkę - zbieranym obowiązkowo jak nakazuje urząd skarbowy - w jego ręce znalazł się bilet do kina. I to nie na byle jaki film. Już od przeszło roku czekał na premierę Zemsty kota w butach 3. takiej okazji nie mógł przepuścić. A mimo tego, gdy wszedł do kina, zamiast udać się wprost na salę kinową, skręcił w lewo. I jego oczom ukazała się dziwna mozaika ...

Ostatnio edytowany 2017-11-06 22:08:54 przez użytkownika Kika - w całości zmieniany 1 raz.

2555120 2017-07-31 20:27 KEISOR (user activity8224) - Znaleziona

Tak bardzo chciał poznać wytłumaczenie, że aż......

... zagryzł wargi i nawet nie zauważył kiedy popłynęła z nich krew. Czerwona jak sok malinowy, kapała dosyć obficie, chlapiąc koszulkę tworząc nieregularne plamy.

Ocknął się po chwili. Dalej nie wiedział jaki ma związek pisanie tych głupot z kinem, którego nie ma.

Ale szybko się skarcił w myślach: to już nie twoja sprawa...

2386504 2017-01-24 12:12 Miki. (user activity16364) - Znaleziona

Max słuchał jej oniemiały. W jego głowie szalało tysiące myśli. Nadal zastanawiał się, czy to wszystko dzieje się naprawdę, ale jak mogło być inaczej, skoro czuł płynący po plecach pot. Z tych emocji strasznie drżały mu ręce a w nogach czuł dziwne mrowienie.  Z szybkością światła analizował słowa kosmetyczki i zastanawiał się nad ich sensem. Zanim zdążył dojść do siebie kosmetyczka zniknęła na zapleczu. O Matko! - pomyślał, starca też już nie było. Jak tylko dreszcze go opuściły i 
mrowienie ustało, szybko podbiegł na zaplecze, lecz nikogo tam nie było. Szybko spisał wskazówki kosmetyczki na małym skrawku papieru, który tam znalazł. Tak stał i patrzył, to na skrawek papieru, to na zieloną kulkę i czuł, że chyba jednak coś z tym musi zrobić, że to wszystko co przeżył nie działo się bez powodu. Tak bardzo chciał poznać wytłumaczenie, że aż......

2385299 2017-01-24 12:01 niepauka (user activity1472) - Znaleziona

Max poczuł od kieszeni spodni promieniujące gorąco. Jednocześnie stwierdził, że go coś tam strasznie uwiera. Włożył rękę do kieszeni, a następnie oniemiały wyciągnął z niej trzecią, zieloną kulę. Popatrzał się pytająco na kosmetyczkę, która już zdążyła dojść do Maxa. Pochyliła się nad nim i zaczęła szeptać mu do ucha:
 
"Idź na Stary Rynek, znajdź grzyba i wyciągnij z niego butelkę. Zabierz ją ze sobą. Następnie udaj się do dawnego kościoła, gdzie dzisiaj już tylko księgi pokazują. Znajdziesz tam hasło. Butelkę i hasło podaj strażnikowi budynku. Otrzymasz od niego loghiddenbooka. Wpisz tam: M + M = WSM. Następnie znajdź w mieście schron zamknięty, ale dostępny. Powiadam Ci: podążaj za światłem."

2385091 2017-01-24 11:57 areckis (user activity9966) - Znaleziona

Max rzeczywiście czuł te dźwięki całym swoim ciałem. Wypełniały mu jelita, płuca, krtań i mózg. Czuł się coraz gorzej. Wiedział, ze jeszcze chwila i znowu zemdleje. "O Jezu! Czy jest na świecie jakaś powieść, w której główny bohater tak często mdleje?" - pomyślał i w tej samej chwili odszedł w nieświadomość.

Przebudzenie było potwornie bolesne. Nie był w stanie nawet określić, co go boli najbardziej. Powieki niczym z ołowiu zatrzaśnięte w oczodołach nie pozwalały się przez długi czas unieść. Tępy ból głowy nie pozwalał skupić myśli.

Kiedy wreszcie udało mu się pokonać otępienie i skupić wzrok na miejscu odkrył, że znajduje się... w salonie piękności Venus. Leżąc w fotelu rozejrzał się po pomieszczeniu i stwierdził, że co wszystko co się wydarzyło dotychczas nie mogło mieć miejsca, że to były koszmary. Ostatnią chwilą, która wydawała mu się realna, to ta, gdy tu wchodził. Reszta nie miała miejsca! Niby poczuł ulgę, ale w głębi duszy czuł, że niedawne przeżycia nie mogły być zwykłymi sennymi koszmarami.

Starzec w dalszym ciągu stał przy fototapecie, a porter Boba Marley'a spokojnie wisiał sobie na jednym ze stanowisk kosmetycznych. "O rany!" - wyrwało się Maxowi, gdy zobaczył również portrety innych poznanych we śnie osób: Macieja, Doktora W., Jakuba Wędrowycza i innych. Nie zabrakło również udanej karykatury Quentina Tarantino.

"Brakuje tylko portretu Witkacego" - pomyślał Max i w tym samym momencie padł jak rażony piorunem ponownie na leżankę, bo oto z zaplecza salonu wyszła kosmetyczka o twarzy, spojrzeniu i figurze... Monikhi. "Dzień dobry! Obudził się Pan wreszcie!" - wykrzyknęła z drugiego końca pomieszczenia piękna pracownica salonu. "Cze... Dzień doooobry..." - wydukał Max.

2363012 2016-11-28 17:00 pichu. (user activity2973) - Znaleziona

..z każdą sekundą wokół Maxa rosła cisza, tak straszna, jakiej jeszcze nigdy nie doznał w życiu a towarzysząca jej ciemność pogłębiała się równie szybko przywołując na myśl najczarniejsze i najokropniejsze wspomnienia z życia...

  Powietrze stało się tak mroźne, że Max czuł jak zamarzają w jego ciele wszystkie płyny. Chciał szepnąć ale zamiast dźwięku z jego ust wydobył się tylko obłok pary która zniknęła w narastającej ciemności. Popatrzał na swoje dłonie a te pokryły się szronem o zielonkawej poświacie..nastała szczera ciemność.

Coś sunęło, może pełzło w jego stronę wydając z siebie dźwięk przypominający sapanie z bezsilnośći z echem jakby słyszane w starych kanałach burzowych..przypomniał sobie wtedy Księgę Wszelkich Skutków..

 

"..Świeci mężowie powiadają, że życia to tajemnica

I wierzą w ten koncept. Z radosnym obliczem.

Leczą są tajemnice, co gryzą z wściekłości

I pragną cię dopaść, wśród nocnych ciemności.."

..dziwne dźwięki narastały z każdej strony i były jakby co raz bliżej...

Ostatnio edytowany 2017-01-09 15:07:50 przez użytkownika pichu. - w całości zmieniany 1 raz.

2417006 2016-11-28 10:18 Koza (user activity3339) - Znaleziona

Tak bardzo chciał poznać wytłumaczenie, że aż...ze stresu obgryzał paznokcie. Cały zalany potem wyruszył na rynek. Czuł się obserwowany, każdy ruch, gest był monitorowany. Co chwila obracał się za siebie czy przypadkiem nikt go nie śledzi. Jest na rynku szuka wskazówek, lecz w odbiciu witryny sklepowej widzi kontur ciała. Powoli odwracając się, wkłada rękę do kieszeni aby w razie niebezpieczeństwa wyciągnąć nóż. Gdy sie odwrócił zauważył swoją przyjaciółkę z dawnych lat, dopiero co przyleciała z zagranicy. Z radością się przywitali gdy ona nagle posmutniała i powiedziała ...... 

2360148 2016-11-28 09:59 Rausz (user activity5859) - Znaleziona

Kiedy Max ocknął się na dobre, stwierdził, że znajduje się wewnątrz jakiejś kapsuły, a może batyskafu? Otaczały go dziwne urządzenia, pełno rozmaitych rurek, kabli i przewodów. W górze, bardzo wysoko, zobaczył okno, a w kącie małe drzwiczki. Szarpnął klamkę, jednak drzwi trzymały mocno, pewnie były zamknięte od zewnątrz. Dotknął swej twarzy i przerażony uświadomił sobie, że zarasta ją gęsta, długa broda i olbrzymie wąsy. A więc musiało minąć sporo czasu, od kiedy ostatni raz spoglądał w lustro. Postanowił za wszelką cenę rozejrzeć się po okolicy, aby wiedzieć, gdzie się znalazł. Po długich, wyczerpujących staraniach udało mu się wejść na wysokość okna. Zobaczył pustynną krainę, niemierzalną wzrokiem. Powierzchnia była dziwna, pylista, ale nie zastanawiał się na tym długo, ponieważ jego uwagę przykuły dziwne postacie przemieszczające się dookoła. Ubrane w przedziwne, lśniąco-włochate kostiumy, twarze miały zasłonięte, jednak po sposobie poruszania się można było wywnioskować, że są to kobiety. Zauważył też ludzi zamkniętych w drucianych czaszach, wyglądali dziwnie, niektóre części ciała mieli zdeformowane. W klatce znajdującej się najbliżej niego klęczał skrzywiony, jęczący dziad z ogromnym brzuchem i tłustym ogonem, który wyglądał jak wyjęty z piekielnych ostępów. Max pomyślał, że dotąd nie widział tak nieszczęśliwej istoty. Nie zdążył przyjrzeć się pozostałym, bo usłyszał, że drzwi otwierają się. Stanęła w nich Monikha.
Wyglądała piękniej niż ją zapamiętał. Jej oczy były jeszcze większe, ciemniejsze, była zgrabniejsza aniżeli kiedykolwiek. Gdy podeszła do niego, Max poczuł, że drży, a przed oczami przelatywały mu najdziksze fantazje.
"Co za przeklęta wiedźma, co ona ze mną robi", pomyślał.
- Ha, mój zwariowany kolega wreszcie się obudził! Już myślałam, że to nigdy nie nastąpi.
- Witaj, Monikho! Gdzie ja jestem, o co w tym wszystkim chodzi…  – chciał wiedzieć Max.
- Jesteś... u mnie, w krainie, której jestem królową.
- A ja… Przewodnikiem Całej Ludzkości – przypomniał sobie.
- Przewodnikiem ludzkości? Coś ty znowu wymyślił? Ach tak, bredziłeś coś na ten temat. Chcesz być przewodnikiem ludzkości… ależ proszę, możesz dowodzić tą garstką nieszczęśników, których widziałeś na zewnątrz, mianuję cię nim… - szydziła Monikha.
- Do czego zatem jestem ci potrzebny?
- Chciałam cię zostawić tylko dla siebie, ponieważ wy, ludzie, macie pewną dziwną moc, która nam… - tu Monikha zawahała się – która jest nam do czegoś potrzebna. Miałeś być mój,  jednak okazałeś się być bezużyteczny – za każdym razem, kiedy próbowałam się do ciebie zbliżyć, traciłeś zmysły. Jesteś jedną wielką utratą przytomności, zdarzało ci się to regularnie w ciągu ostatnich trzech lat. Poddawałam cię działaniu rozmaitych substancji i mikstur, by temu zapobiec – na próżno. Ale teraz dołączysz do reszty ludzi. Zresztą miałam nadzieję…
Monika urwała, ponieważ na zewnątrz powstało jakieś zamieszanie. Max przez uchylone drzwi zobaczył jak starcowi z klatki, którego wcześniej obserwował, udało się przecisnąć przez kraty i rozpocząć szaloną, bezcelową ucieczkę. Postacie kobiet z głuchym wyciem rzuciły się w pogoń. Monikha również wypadła jak opętana  Nie trwało długo, a dziad zostać otoczony, krąg wokół niego zaczął się zacieśniać. I gdy już szpony wiedźm go dosięgały, Max postanowił działać.
Wyciągnął zza pazuchy czarną kulę, cisnął nią o podłoże – rozbiła się w pył...
Oczy wszystkich zwróciły się w jego kierunku. Poczuł się nadludzko silny i wspaniały. Wiedźmy wpatrywały się w niego jak urzeczone, w ich wzroku widać było nieznośne pożądanie. Monikha wolno zbliżyła się do niego i pocałowała go.
Jednak w tym samym czasie z oddali dało się słyszeć jakiś metaliczny chrzęst, po chwili oczom wszystkich ukazał się demoniczny pochód. Wyglądało to jak kondukt zwierzęcych cieni...

2285757 2016-09-03 00:00 rekomendacja mała_mi (user activity561) - Znaleziona

To był test... Zdałeś go prawie śpiewająco. Nadajesz się do tego zadania. Musisz przeniknąć w struktury ..... (tu coś zatrzeszczało, a Maks zastanawiał się , czy to dzieje się naprawdę, czy jego neurony do końca powariowały) i tam odnaleźć ..... (znów te cholerne trzaski, pomyślał Maks łapiąc się za głowę). Misja jest niebezpieczna, ale jestem pewny, że sobie poradzisz, poza tym nie ma tej nędznej planecie nikogo kto by po Tobie zapłakał, więc chyba jest Ci to obojętne.... Potem było już tylko słychać ironiczny, metaliczny śmiech.... Maks miał tego serdecznie dość, nie dość, że unosił się teraz w powietrzu to jeszcze jakiś tiiiit  mówi mu, to co sam doskonale wiedział, że jest na tym padole tak naprawdę samotny jak palec! Nie wspominając już o jakimś absurdalny zadaniu!! Co on jakiś k... ninja jest, czy co?! Wtem poczuł ból tak straszny, że wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, po prostu MUSIAŁ coś zrobić , żeby przestało go boleć. Zobaczył tabletkę, unosiła się w powietrzu jak w jakimś totalnie pokręconym, surrealistycznym filmie, Quentin Tarantino przy tym wymiękał, przeszło mu przez myśl, a potem czując w sobie zwierzęcy instynkt rzucił się by dorwać pigułkę. Ból lekko zelżał, a z głośników popłynęła Marsylianka. Stwierdził, że tego już dłużej nie zniesie.... W jego głowie był większy chaos niż przed stworzeniem świata, a wszystko wokół niego zaczęło wirować...

 

Zaległy wpisik, kesz zdobyty po spotkaniu w herbaciarni,  jakoś tak zleciało:) dziękuję za ciekawą skrzyneczkę:)

2274725 2016-08-15 14:39 Terian (user activity1674) - Znaleziona

....Nie, no bez jaj….O co tu cholera chodzi?

Na chowającym się stoliku zobaczył napis: NASA. ...2...1...0... Wtem potężny wstrząs targnął pomieszczeniem w którym się znajdował, po czym jakaś ogromna siła rzuciła go na ścianę, niemalże sklejając go z nią. Wstrząsy były coraz silniejsze, siła która wgniatała go w ścianę coraz większa, miał wrażenie że za chwilę zostanie rozgnieciony! Wtedy zdał sobie sprawę z tego co się dzieje. To jest start! Start jakiejś cholernej rakiety, w środku której znajduje się on! Ale jak to się stało? Jak się w niej znalazł? Setki myśli krążyły mu po głowie próbując ułożyć się w logiczną całość, migawki ostatnich wydarzeń błyskały w pamięci tworząc swoistą kakofonię obrazów, ale nie był w stanie. Nie był w stanie znaleźć racjonalnego wytłumaczenia zaistniałej sytuacji. Czy to wina niebieskiej pigułki? Czy te wszystkie obrazy w jego głowie są spowodowane zażyciem jej? Czy też może faktycznie spotkał na swej drodze starca z laską, wróżkę Monikhę, Macieja z Grodu nad Słupią który zginął jak debil rażony fireballem, czy faktycznie przeznaczone mu było zostać Wielkim Przewodnikiem Całej Ludzkości? I co do cholery robił na plaży w Ustce i to na dodatek Wschodniej? Przecież wszystkie bunkrowe kesze są po Zachodniej stronie! A może to te cholerne badania nad meskaliną spowodowały że czuje się teraz jakby miał konserwę turystyczną wyborową zamiast mózgu? Nagle wstrząsy ustały. Siła która z taką stanowczością trzymała go przy ścianie, powoli zwolniła swój morderczy uścisk, przechodząc w błogą nieważkość. Niestety, nie było mu dane zbyt długo rozkoszować się tym stanem, gdyż nagle coś zasyczało, zazgrzytało i Max runał z całym impetem na podłogę. "Sztuczna grawitacja?" - pomyślał gramoląc się na nogi - "przecież coś takiego istnieje tylko w tandetnych filmach s-fi". Rozejrzał się po pomieszczeniu próbując złapać ostrość widzenia, jednak dookoła siebie widział tylko biel. Sterylną biel. Nagle nad jego głową rozległ się głos:
Witaj Max. Zapewne zastanawiasz się co to za miejsce i co ty tutaj robisz. Pozwól, że ci pokrótce to wyjaśnię...

2222826 2016-07-20 12:23 AldonaH (user activity2846) - Znaleziona

W miejsce usuniętego wpisu: :)

 

zaczął wysuwać się podest ze stolikiem ze stali chirurgicznej, a na nim dwie probówki Eppendorfa - jedna z niebieskimi pigułkami, druga z czerwonymi...

Max pomyślał chwilę, podrapał się za uchem, podparł brodę na dłoniach. Stwierdził przy tym, że zarówno uszy jak i dłonie są dziwnie włochate i brudne. Obrzucił siebie szybkim wzrokiem i doznał wrażenia, że to ciało jakoś mu nie pasuje, że chyba nie bardzo należy do niego. Uśmiechnął się do siebie głupkowato i przycupnął w kąciku  czule spoglądając na mieniące się kolorami probówki.  A może by tak czerwoną? Nie…. czerwona taka to nie bardzo…..Niebieska? jak niebo…. Dobra, niech będzie niebieska. Podszedł na drżących nogach do stolika i gdy tylko sięgał po pigułkę rozległ się przeraźliwy huk a następnie usłyszał odliczanie 10…9.8.7.. Szybko sięgnął po pigułkę bo stolik już zaczął zjeżdżać w dół. Ze strachu połknął niebieska pastylkę i świat mu zawirował ….. 6…5…4…3 Max otworzył oczy. Przetarł ze zdziwienia raz, potem drugi….Nie, no bez jaj….O co tu cholera chodzi?

Ostatnio edytowany 2016-07-20 14:08:31 przez użytkownika AldonaH - w całości zmieniany 2 razy.

2222431 2016-07-19 17:47 ori (user activity973) - Znaleziona

Chwilę to trwało gdy w blasku lampy stanęła osoba w białym fartuchu i ...........

...i sprawnie wbiła igłę strzykawki w ramię Maxa. Znów stracił przytomność. Czuł jak jego ciało (a może tylko umysł) faluje w odmętach nieświadomości.
Obudził go blask światła i rytmicznie powtarzana komenda - Weź pigułkę! Weź pigułkę! Rozejrzał się w koło, szukał jakiegoś punktu odniesienia, ale wzrok tylko błądził po sterylnie białych ścianach sferycznego pomieszczenia. Weź pigułkę! Weź pigułkę! - Co do cholery?! pomyślał. Rozejrzał się raz jeszcze, na jednej ze ścian dojrzał pulsujący czerwonym światłem przycisk, stamtąd też wydobywał się dźwięk. Podszedł i wcisnął guzik, czerwone światełko zgasło. Przez chwilę nic się nie działo, po czym na środku pomieszczenia z podłogi zaczął wysuwać się podest ze stolikiem ze stali chirurgicznej, a na nim dwie probówki Eppendorfa - jedna z niebieskimi pigułkami, druga z czerwonymi...

3756414 2016-07-18 13:51 Ignaczak (user activity443) - Znaleziona

Zaległy log.

2215127 2016-07-13 19:26 MSZU (user activity4444) - Znaleziona

To jednak ja podejmę pałeczkę od Veg1-a.

 

Wredny uśmieszek wypełzł na brudne , starcze oblicze. Max zemdlał......

 

Było ciemno i jakoś nieprzyjemnie wilgotno, gdy Max ocknął się. Zupełnie nie wiedział, gdzie w tej chwili się znajduje i ile czasu minęło od.... no właśnie.... od czego? Ostatnie chwile które pamięta, to piasek, zapadający się piasek .....

- rety, jak boli mnie głowa - wyszeptał Max, pić, pić, ....

Kolejne poplątane urywki z życia zaczęły się mu przypominać. Jaskinia, jakieś napisy na ścianach, dziwny budzący strach starzec...

- co się ze mną dzieje? Dlaczego dookoła jest tak ciemno?  Gdzie ja jestem? Jest tu ktoś??

Nikt nie odpowiedział. Z wielkim trudem Max wstał z czegoś, co służyło mu jako łóżko i zaczął po omacku obszukiwać teren?

- Żadnego charakterystycznego punktu. Nic co bym kojarzył! Gdzie ja do licha jestem??? Co się ze mną dzieje???

Coraz więcej niepokojących myśli zaczęło napływać do głowy Maxa. Może ten dziwny starzec ma coś wspólnego z jego obecnym stanem. Ten dziwny szyderczy uśmieszek, jaki pojawił się na twarzy, gdy Max skosztował tego bimbru. Może??? Nieeee ... to niemożliwe.....  A może te napisy na ścianach jaskini miały jakiś sens? Może celowo starzec poczęstował go bimbrem, by uśpić jego czujność. Może dostał się do jaskini przemytników lub handlarzy ludźmi i teraz czeka na ....

- Jest tu ktoś? Pomocy!!! Ratunku!!!!

Max poczuł, że opada z sił. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Nigdy wcześniej nie czuł się tak słabo i bezradnie jak teraz. Osłabiony osunął się na łóżko,  zaczął nasłuchiwać.....

Nie wiadomo ile czasu minęło, gdy Maxa obudził hałas.

Zdezorientowany, przestraszony zaczął nasłuchiwać zbliżających się odgłosów. Wtem, ktoś z wielkim hałasem zaczął otwierać drzwi. Chwilę to trwało gdy w blasku lampy stanęła osoba w białym fartuchu i ................

 

 

 

Ostatnio edytowany 2016-07-13 20:07:14 przez użytkownika MSZU - w całości zmieniany 1 raz.

2211557 2016-07-09 09:00 veg1 (user activity2137) - Znaleziona

Pochylającego się nad nim śmierdzącego osobnika w zetlałej fufajce i poplamionych spodniach do kompletu wpuszczonych w gumofilce firmy Stomil.
Osobnik zarośnięty siwą szczeciną pokazał garnitur złotych zębów w obleśnym usmiechu. Wokół rozniósł się odór niestrawionego alkoholu i nie mytych zębów.
O....do licha odezwał się osobnik po polsku.
Nie przyda mi się niestety ta ukraińska viagra ktrą podwędziłem na bazarze.
Max poczul mimo zimna, ze oblewa się potem. Jakie szczęście pomyślał, że nie ma ze mną Moniki !!!!!!!
Osobnik puścił w końcu jego nogę i pokazał gestem palące się nieopodal ognisko.
Max poszedł potulnie za nim. Nagle doszła go kolejna obrzydliwa woń ..............zobaczył suszące się nad ogniskiem skarpetki zginiło zielonego koloru.
-Siadaj - rzekł typ .
-Częstuj się- wskazał gestem garnek z jakąś podejrzaną zawiesiną.
Max od razu pomyślał o gołębiach , których tyle niedawno widział.Nie zgadł jednak.
-Ot , fajna psina zaplątała mi się w linkę hamulcową- objaśnił śmierdzący osobnik.
Tego dla Maxa bylo za duzo. Ozdobił ścianę jaskini malowniczym pawiem.
-Czymś widzę się strułeś młodzieńcze -rzekł typ. Pij rosołek póki gorący to Ci przejdzie.
-Kim pan jest i co pan tutaj robi ???? Zapytał Max chcąc zyskać na czasie i wyłgać się od poczęstunku , którego jeszcze nie użyta cześć w formie okrwawionego kagańca zwisała nieopodal.
-Nazywam się Jakub Wędrowycz - rzekł typ i jak słyszysz przybyłem tutaj z Polski z misją , która jeśli zakończy się sukcesem odmieni oblicze Ziemi , tej ziemi .
-Ale kim pan jest ? Archeologiem, palanteologiem , grotołazem ???
-Arche...........co ??? Sam jesteś palantem - odburknął zdenerwowany starzec.
-Jestem egzorcystą amatorem , bimbrownikiem i hieną cmentarna - powiedział z nieukrywaną dumą okraszając wypowiedź uśmiechem.
Max domyślił się skąd te złote zęby obwieś wydłubał a właściwie od kogo i o mało nie zemdlał.
-A tutaj przybyłem - kontynuował Wędrowycz - by rozszyfrowac napisy w jaskini .
Max aż podskoczył.
-To pan wie co oznaczać mogąte hieroglify ???????????
-Jakie hie.........fify ???? Próbował powtórzyć osobnik ale napluł sobie przy tym na upapraną psim sosem, zarośniętą brodę.
-Toż to przepis na bimber z trocin autorstwa nieodżałowanego batiuszki Rasputina !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Co ????????????????- Max nic mądrzejszego z siebie nie potrafił wydusić.
-Gówno- rzekł starzec. Głuchy jesteś ? szczylu ???
- Batiuszka Rasputin został wrzucony do wody przez księcia Dymitra Pawłowicza. Popadł w jakiś letarg za sprawą cyjanku jakim go poili i ran postrzałowych, które otrzymał.
Jakimś cudem ocknął się na plaży nieopodal.Do dyspozycji miał tylko drewno z wyrzuconych przez morze desek , które scyzorykiem przerobił na trociny ,a potem jakimś cudownym sposobem wydestylował otrzymując 85% bimber !!!!!!!!!
Taki mały krok geniusza ,a tak wielki dla ludzkości.
Starzec otarł kłykciem łzę wzruszenia.
- Ale - rzekł po chwili Max -to nie przypomina żadnego znanego mi pisma.
- Młody jesteś i gówno wiesz- odparł starzec.
- Grigorij po pijaku mieszał grażdankę , cyrylicę i starocerkiewnosłowiański. Do tego był nawalony jak Tupolew od rana do nocy . I to tak że mylił nie tylko wschód z zachodem ale i pion z poziomem.
- Czyli wszystko przepadło ? - spytał Max.
- Dopóki żyje ,a w moich żylach płynie krew zmieszana z owocową prytą nie spocznę - rzucił deklarację Jakub.
- A ty młodzieńcze po dobroci czy nie , ale będziesz mi w tym pomagał.
Wredny uśmieszek wypełz na brudne , starcze oblicze. Max zemdlał.

( nie zazdroszczę Aldonie, która musi to teraz pociągnąć :))) Proponuję musztardówkę pryty z jabłek. Wena sama przyjdzie :)))))))) )

1986468 2015-12-28 17:19 Orencz (user activity394) - Znaleziona

Klęcząc tak chwilę na piasku poczuł, że horyzont znajduje się coraz wyżej. A może to poziom piasku się podnosi? Spojrzał w dół. To on zapadał się razem z piaskiem. Zaczął się rzucać, miotać próbując wydostać się z objęć pustyni. Bezskutecznie. Max zapadał się coraz głębiej, poziom piasku sięgał mu już szyi. Zaczął się dusić, gdy nagle poczuł wilgoć pod nogami. Zaczerpnął powietrza ostatkiem sił i czekał. Piasek wciągnął go do jaskini. Chłopak wstał i rozejrzał się wokoło. Widział liczne, płonące świece, ołtarzyki przygniecione przez głazy, a przede wszystkim wszechobecną wilgoć i wodę. Zaczęło mu być przeraźliwie zimno, jednak zaczął kroczyć przed siebie. Szedł i rozglądał się wokół. Widział wiele prehistorycznych malowideł ściennych, hieroglifów i posągów rzeźbionych w skalnych ścianach jaskini. Zaczęło mu się robić słabo od zimna, czuł, że niedługo zemdleje. Gdy nagle, niespodziewanie coś chwyciło go z całej siły za prawą nogę. Spojrzał na nią i zobaczył...

[Kesz odnaleziony za drugim razem, tym razem bardziej się przyłożyłem i znalazłem. TFTC! :D]

1978523 2015-12-20 15:42 greg273 (user activity1273) - Znaleziona

Wciąż lekko oszołomiony spojrzał ze zdziwieniem na swoje wolne ręce. Rozejrzał się po pokoju. Chwiejnym krokiem skierował się do drzwi którymi wyszła Monikha. Przyłożył ucho i nasłuchiwał odgłosu powracających kroków. … Cisza..

Podszedł do drugich drzwi i nacisnął klamkę. Ustąpiła pod naciskiem i drzwi uchyliły się z lekkim skrzypnięciem. Włożył głowę do pomieszczenia i jego oczom ukazała się pracownia chemiczna. Patrzył na wyposażenie małego laboratorium. Wzrok mu się lekko zamglił i przymknął oczy. … Ujrzał inną pracownię, znaną, lubianą w jakimś odmiennym miejscu. Przed oczami przewinęły mu się wzory setek reakcji chemicznych. Skąd je znał??? Lekko się zachwiał. Otworzył oczy. Już wiedział. Podszedł do stołu. Jego ręce zaczęły wprawnie mieszać poszczególne składniki, poruszając się niezależnie od jego woli. Napełnił dwie strzykawki i wrócił do pokoju. Zdążył w ostatniej chwili. Drzwi od kuchni uchylały się powoli. Jednym skokiem znalazł się przy nich i otoczył ramieniem szyję Monikhi.

Zsunął słuchawkę z jej prawego ucha i lekko wbijając igłę jednej ze strzykawek w szyję szepnął:

- Powoli podejdź do stołu i połóż się.

Monikha lekko zesztywniała ale bez słowa protestu podeszła do stołu i położyła się na  nim. Max wprawnie ją skrępował, odłożył niepotrzebną już strzykawkę i odsunął się, aby ocenić swoje dzieło.

- No dobrze – powiedział – a teraz odpowiesz mi na kilka pytań.

Popatrzył jej w oczy i napotkał tylko lekko kpiące spojrzenie. Westchnął i wbił igłę drugiej strzykawki w jej ramię. Serum powinno zadziałać po kilku minutach. Czekając krążył powoli dookoła stołu obserwując swoją ofiarę. Cały czas czuł na sobie jej spojrzenie. Uznał że czas zacząć rozmowę.

-Kim jesteś?

- Jak się nazywam?

Znowu cisza. Podszedł bliżej i zajrzał w jej oczy. Zmieniły kolor na granatowy i … zakręciło mu się w głowie, zachwiał się i cofnął. Z jej ust rozdwojony język szybko wysunął się i schował z powrotem. Oczy w dalszym ciągu spoglądały na niego kpiąco i jakby z rozbawieniem. Ze zgrozą zauważył jak jej ciało traci swoje idealne kształty i się zamazuje. Przerażony wybiegł do kuchni. Skierował się do drzwi zewnętrznych, kątem oka rejestrując fakt, że w kuchni nie ma okna. Zdziwienie trwało ułamek sekundy. Szarpnął za klamkę i wyskoczył na zewnątrz. Zrobił kilka kroków i stanął jak wryty. Nie było trawy, drzew… nie było niczego. Jak okiem sięgał wszędzie był piasek. Aż po horyzont jedna za drugą układały się wydmy oślepiająco białego piasku. Nad nimi w zenicie jaśniały dwa słońca…. Gdzieś z tyły głowy zobaczył ich nazwy – Tatoo I i Tatoo II…. Oszołomiony osunął się na kolana…..

1978183 2015-12-19 05:21 bamba (user activity29500) - Znaleziona

Podczas akcji "Dziś odwiedzamy Słupsk" połączonej z eventem w Aquaparku razem z greg273.

 

Max przywiązany do łóżka poczuł się bezsilny, nie wiedząc jak zmusić Monikę do tego aby go uwolniła zaczął głośno śpiewać wydając z siebie różnego rodzaju mniej lub bardziej artykułowane dźwięki.

Monika nie mogła już dłużej wytrzymać taj kakofoni i wyszła z pokoju do kuchni szukając sobie zatyczek do uszu ale że i one nie za bardzo pomagały zeszła do piwnicy szukając ochronników słuchu o możliwości wygłuszenia SNR 24 dB z możliwością regulacji czaszy i spełniające wymagania normy CE kategorii II. 

W międzyczasie Max cały czas śpiewając, przypomniał sobie, że pasy którymi jest przymocowany, nie są wykonane z włókna syntetycznego z wysoką odpornością na rozerwanie i na ścieranie się tylko z bawełny która ma szeroki zakres wykorzystania obejmująca części garderoby na bieliznę damską, męską i dziecięcą oraz modne dodatki.

Ciągnąc, szarpiąc, trąc i rozciągając Max uwolnił się z więzów.....

 

Ostatnio edytowany 2015-12-20 07:17:28 przez użytkownika bamba - w całości zmieniany 1 raz.

1972934 2015-12-10 21:58 rekomendacja straznik (user activity1743) - Znaleziona

Hstoria bardzo ciekawa się tworzy. Ja niestety nie mam takiej weny wieć mój log będzię uboższy od pozostałych.

 

Max przebudził się. Po krótkiej chwili zaczął dochodzić do siebie. Głowa go bardzo bolała. Czuł się jakby miał zaraz zemdleć. Monika przytrzymała jego głowę gdy próbował się podnieść. Nie chciała aby upadł na ziemie. Lecz Max jej nie rozpoznał. Zdziwił się bo nie pamiętał niczego z przed utraty przyjemności. Zapytała się go czy wszystko w porządku. On jej odpowiedział, że musi wyjść na świeże powietrze. Monika nie mogła na to pozwolić i go wypuścić w takim stanie. Więc postanowiła go przypiąć do łóżka pasami. Max zdezorientowany nie wiedział co się dzieje. Zaczął się szarpać. Lecz niestety był osłabiony i nie był w stanie o własnych siłach się wydostać. Monika wciąż prosiła go by się uspokoił i powtarzała, że to dla jego dobra.

Ostatnio edytowany 2015-12-14 22:53:47 przez użytkownika straznik - w całości zmieniany 1 raz.

1974466 2015-11-21 14:47 harpus (user activity6882) - Znaleziona

Wpis 13.12.2015 w miejsce skasowanego przez właściciela wpisu - patrz pokazuj usunięcia:POczywiście powodem było nie spełnienie warunku dodatkowego czyli poniższej historii:

 

...nie nie. Postanowił troszkę się skupić (jeśli można mówić o skupieniu w tym stanie). Ona nie paplała o Przewodniku Całej Ludzkości. To bardziej przypominało mu pracę nienasmarowanej maszyny parowej. Monikha jazgotała o Przewodniku jakiejś Społeczności...

(Skupiał się bardziej, choć szło mu to z gigantycznymi oporami). ... Przewodniku (...) pudełek plastikowych i mikro tutek. ... królu zakopków ... Księciu mitycznych fekalno-urynowców... Hrabiu haseł ... Marszałku ....

- Nieeeeeeeee! - wydobyło się z zaciśniętych zębów.

To było na tyle - wizja i fonia zgasła!

1898364 2015-08-18 12:59 Tisia (user activity16139) - Znaleziona

          Z początku pozostawił ten zwrot bez żadnej reakcji, ale kiedy ten sam głos powtórzył głośniej:

- Dzień dobry, panie Huxley! - zorientował się, że słowa te są kierowane do niego. Mgliście zaczął mu się też pojawiać właściciel owego głosu. Max starał się oprzytomnieć ale nie było to łatwe.

„Zaraz, zaraz- pomyślał- biały kitel, w ręce ampułka.. Wszystko to jakieś dziwne.. Dlaczego on mówi do mnie Huxley, przecież nazywam się Max Gryffin.. zaraz zaraz..”

         Wpatrywał się teraz w skupieniu w jeden punkt w białej ścianie naprzeciwko, jego ciało zaczął oblewać zimny pot, dreszcze były tak silne, że bał się, iż nigdy nie ustąpią.. Zaczęło do niego niejasno coś docierać..

- Spokojnie, panie Huxley, za chwilkę będzie pan gotowy, wszystko przygotowane- po tych słowach doktor W. (bo tak kazał się do siebie zwracać) przygotował trzymaną w ręku ampułkę i sprawnym ruchem wstrzyknął jej zawartość w ramię Maxa.

          W ciągu ułamka sekundy,- pomiędzy zobaczeniem wzoru na ampułce C11H17NO3, a wbiciem igły- Max zdał sobie sprawę, co się dzieje. Początkowe przerażenie ustąpiło miejsca fascynacji.

Doktor W. jakby słyszał kotłujące się myśli Maxa, bo natychmiast zaczął je potwierdzać:

- Panie Huxley, wszystko jest tak jak uzgadnialiśmy wczoraj. Co kilka godzin to panu przypominam, więc powiem raz jeszcze: Mamy rok 1954, pracujemy wspólnie nad badaniami meskaliny. Postanowił pan osobiście poznać jej skutki zażycia i udać się najdalszą podróż wgłąb własnego umysłu, do świata wizji i znaczeń ukrytych przed naszym codziennym wzrokiem. Owocem tego eksperymentu jest powstający z pana ręki esej, który roboczo zatytuował pan „Drzwi percepcji”..- ale końcówki tej wypowiedzi Aldous już nie usłyszał..

           Znowu znalazł się w krainie buczących zapachów, pachnących kolorów i innych synestetycznych doznań- meskalina zaczęła znowu działać. Z powrotem był Maxem, a obok niego znów była piękna Monikha paplająca coś o Przewodniku Całej Ludzkości......

 

1871170 2015-08-17 12:19 Whatever (user activity16558) - Znaleziona

Kesz znaleziony w trakcie odpoczynku od KASZEBE.

Ta odpoczynek,heh - wyszło przeszło 20 km z buta po Słupsku.

Jako że Max miał być PCL - Monikha zaczęła od iście wiedźmińskich testów. Wyciągnęła swoją sporą walizkę. A w niej ampułki, mikstry wszelakie, szklane strzykawki, zioła oraz proszki. Max rozsiadł się wygodnie omiótł wzrokiem pokój. Zegar wskazywał 11:11. Był to stary zmęczony zegar radzieckiej produkcji. Monikha wyjęła ampułkę z wzorem - C11H17NO3 i podpisem Ernest Spath. Z lekkim uśmiechem uzupełniła strzykawkę, popukała w nią, odłożyła. Następnie przygotowała ramię Maxa. Gdy on się przyglądał z lekkim przerażeniem, ona szepnęła mu coś na ucho i energicznie wbiła igłę, oraz popchnęła tłoczek. W tym momencie świat Maxa zmienił barwy. Zapachy pobrzmiewały muzyką, Kolory były eteryczne niczym dym. Promień światła był czarny, a ciemność aż raziła swym blaskiem. Po chwili niczym z mgły zaczęły wyłaniać się kontury, domów, sklepów, ulic. Zaczął się poruszać. Przed nim objawił się migoczący napis. Max zaczął literować M...a...w...s...o...n     S...t...a...t...i...o...n....... Wszystko mu brzęczało, buczało, i mocno pachniało dookoła. Czuł ze zaczyna się bardzo bać i gubić ... 

Chciał uciec, obudzić, odwrócił się i usłyszał:

-Dzień dobry Panie Huxley

(...)

 

Ostatnio edytowany 2015-09-03 19:02:59 przez użytkownika Whatever - w całości zmieniany 1 raz.
Obrazki do tego wpisu:
*
*

1827348 2015-08-08 23:46 telefonalarmowy (user activity6224) - Znaleziona

Kesz zdobyty.

Przygotowania rozpoczęli już następnego dnia, mimo wielkich protestów Maxa i jego niedowierzania dlaczego to właśnie on został wybrany, mimo początkowych protestów ustąpił jednak i postanowił przygotowywać się do tej roli. Właściwie to jego miano przygotować. Monikha powołała do tego specjalną radę, a właściwie drużynę osób, które miały zająć się wyuczeniem i przygotowaniem Maxa na Wielkiego Przewodnika Całej Ludzkości. Początkowo postępy były mizerne  wydawało się, że nie nadaje się on do tej roli, jednak po kilu tygodniach ciężkiej pracy całego zespołu szkoleniowego i oczywiście samego Maxa, udało się osiągnąć sukces. Max poczuł wreszcie, że nikt inny, tylko on, może podjąć się tego zadania i wiedział, że jest do tego zadania należycie przygotowany.

Zdobyta z EdiAdą i Czarodziejem. Dzięki! :)

Ostatnio edytowany 2015-08-19 15:37:45 przez użytkownika telefonalarmowy - w całości zmieniany 1 raz.

1811144 2015-07-29 10:00 daroo88 (user activity2239) - Znaleziona

Dziewczyną tą, której nikt nie znał była.....Monikha.

Ona to wymyśliła, że Max wróci z zaświatów. On nie może zostać uśmiercony, jeszcze nie teraz. Nie spełnił jeszcze swojej ziemskiej misji. Ma On przecież poprowadzić ludzkość Dziką Drogą.....

Max po transformacji cielesnej i duchowej leżał w letargu jeszcze dwie doby. Po tym jak doszedł do siebie zdziwił się

- Monikha to Ty? Ale dlaczego...

- Pamiętasz jak powiedziałam, że "to co wygląda na zło, nie zawsze jest złem...".

- Czyli Ty nie jesteś....

- Nie - przerwała Monikha. To był test, który zdałeś.

- Jaki test? Nic nie rozumiem.

- Od 12 tysięcy lat poszukiwaliśmy osoby, która posiada niezwykłą moc uwięzioną w pierścieniu z trzema rubinami.

- Taki pierścień otrzymałem od matki - powiedział Max

- Tak wiemy, że to Ty jesteś tym wybrańcem.

- Wybranym do czego...

- Będziesz Wielkim Przewodnikiem Całej Ludzkości w walce przeciwko najeźdźcom z planety UX88.

- Nie wiem o czym Ty mówisz. Ja się nie zgadzam.

- Przygotujemy Cię do tego. Nic się nie martw - zakończyła Monikha.

Ostatnio edytowany 2015-07-29 16:37:37 przez użytkownika daroo88 - w całości zmieniany 2 razy.

1808212 2015-07-27 16:11 Klementyna (user activity238) - Znaleziona

Wszyscy stali oniemieli, zastanawiając się \'dlaczego on wziął to świństwo?\'. Nikt nie potrafil odpowiedzieć na to pytanie. Policja wszczęła postępowanie w tej sprawie, ale szybko zawiesiła poszukiwania, ponieważ dziadek zapadł się pod ziemię. Misto przez kilka dni żyło tematem Maxa, jednak dzień po dniu wszystko wracało do normy,aż pewnego dnia zdawałoby sie że nikt o tym już nie pamięta, a jednak pewna dziewczyna o nieznanym imieniu wymyśliła, że... Kesz odnaleziony CHYBA rok temu, wpis dopiero teraz, bo zupełnie o tym zapomniałam

1791883 2015-07-17 13:53 MPG (user activity2162) - Znaleziona

Max próbował się podnieść i rozejrzeć się, ale jego powieki były zbyt ciężkie, zbyt klejące. Przemyłby je czymś, gdyby miał wodę pod ręką. Gdyby mógł chociaż zapłakać. Starał się wyobrazić najcięższe chwile w swoim życiu, ale nie był w stanie uronić nawet łzy. Przeszukując swoje kieszenie wyczuł dwie kulki. Przypomniał sobie, że były od złej wróżki Monikhi. Zostały mu zielona, która mogłaby wycisnąć z niego łzy i czarna. Tylko która jest która? Postanowił zaryzykować. Rozbił jedną obok siebie. Poczuł zapach świeżo tartej cebuli. Łzy zaczęły płynąć mu po policzkach. Nie były one jednak spowodowane tym co odczuł jego węch. Były spowodowane bólem, który zaczął przeszywać jego ciało. Zaczęło nim miotać na wszystkie strony. Krztusił się. Z ust toczył dziwną pianę.

- Ratujcie go, chyba coś brał. To pewno dopalacze – usłyszał krzyk w pobliżu.

Jego umysł na chwilę otrzeźwiał. Dotarło do niego, że nie jest na pustyni. Jest na plaży w pobliskiej Ustce. Nie wiedział jak się tu znalazł. Odczuwał tylko rozrywający od środka jego klatkę piersiową przeszywający ból.

- To wszystko co się wydarzyło... To nie była prawda.... - pomyślał.

I była to jego ostatnia myśl. Po niej stanęło mu serce. Ktoś z tłumu plażowiczów zrzucił się do udzielania mu pierwszej pomocy. Ktoś inny już dzwonił po pogotowie. Było za późno. Masaż serca już nie pomagał. Max odszedł z tego świata. A starszy dziadek wycofywał się po cichu widząc jaki efekt mają środki, którymi raczył obdarzyć nieświadomego niczego chłopaka.

 [Skrzynka znaleziona świeżo po założeniu przez jej autora. Historia dopiero teraz, bo jakoś nie potrafiłem się do tego zabrać. Szkoda, że nie ma już komentarza z datą jej odnalezienia, to może Max by jeszcze żył]

 

Ostatnio edytowany 2015-07-17 13:56:31 przez użytkownika MPG - w całości zmieniany 1 raz.

1742180 2015-06-07 17:01 djdioda (user activity1595) - Znaleziona

Poczuł, że ktoś szarpie go za rękę. Powieki kleiły się, głowa pękała z bólu, ale do głowy zaczęły się wdzierać słowa.
- ...i zbudź się wreszcie Maks, musimy iść dalej!

Otworzył z trudem oczy, rozejrzał się dookoła i zobaczył bezkresną pustynię. Szarpiący go za ramię starzec był pełen wigoru i determinacji, za to piękna kobieta gdzieś zniknęła.

- Ale zaraz... Kim była ta kobieta? Komu mam przewodzić? - zapytał zdezorientowany Maks.

- O czym ty mówisz? Nie było żadnej kobiety. Od tygodnia leżysz i majaczysz. Ukąsił cię wąż, ale na szczęście jego jad okazał się nie być śmiertelny.

Maks spojrzał na ogromną opuchliznę na kostce i ślad po ukąszeniu.

- Więc to jednak nie był sen?

- I tak i nie. Chodź za mną, zaraz wszystko ci wytłumaczę...

1742045 2015-06-07 15:19 Cloud (user activity396) - Znaleziona

Śniły mu się skarby, ukryte przed oczami zwykłych śmiertelników, zakopane albo zamaskowane. Znalezienie skarbu nie było dla Maxa łatwe, szukał godzinami. W końcu znalazł skarb na wyspie. Zostawił ślad po sobie i schował skarb na swoje miejsce, jednak gdy odwrócił się, olbrzymi wąż ukąsił jego nogę i zaczął się wokół niej owijać. Max zbudził się brutalnie by stwierdzić, że już jest rano. 

Ostatnio edytowany 2015-06-08 15:32:04 przez użytkownika Cloud - w całości zmieniany 1 raz.

1677377 2015-04-25 11:42 dulus-y (user activity4779) - Znaleziona

... Max nadal nie może uwierzyć, że to on został przewodnikiem. Obawia się, że dzika droga może okazać się zbyt dzika. Słowa "jesteśmy razem" dodają mu otuchy, wie że może liczyć na kogoś, że nie musi sam podejmować trudnych wędrowniczych decyzji. Noc przed wyruszeniem w dziką podróż Max nie może zasnąć, kłębią mu się myśli, strasznie myśli. Nie chcę stracić swojej ukochanej, chce osiągnąć swój cel bez większych strat, tylko ciekawe czy mu się to uda ... zasnął z przemęczenia. 

1731014 2015-04-16 23:28 Driver (user activity10013) - Znaleziona

... Max był bardzo zdziwiony po zażyciu pewnej szkodliwej substancji, jego świat nabrał zupełnie innych kolorów, stał się lekki jak piórko i rozpoczął bujanie w obłokach. Po kilku minutach lotu minął wysłużonego już Dreamlinera, którego pasażerowie tylko z zazdrością spojrzeli na wielką prędkość jaką on rozwinął... 

Dzięki wielkie :)

1702232 2015-04-16 18:35 GFS (user activity26358) - Znaleziona

- Idźmy więc tą Dzika Drogą, zaproponował. Błyskawicznie wracał do zdrowia. Pomimo silnego mrozu, który czerwienił jego policzki i nos, jego oczy błyszczały na myśl o tej przygodzie.

Pobliskie mury kina, wymarłe miasto, tak rzadko napotykali tu samochody i przechodniów. Jakieś dziwne migające światła podkreślały nierealność otoczenia.

Czy to nie sen?

1639925 2015-04-05 20:22 Verdant (user activity2131) - Znaleziona

Maxowi przypomniały się wszystkie dzikie drogi wczesnych i późniejszych wspomnień. Były to zarówno drogi na mapie, jak i te niematerialne, drogi proste i kręte, długie i krótkie. Całe doświadczenie Maxa złożyło się na tę jedną chwilę. Z drobnym wyjątkiem: nie wiedział, jak to jest podróżować inaczej, niż samotnie. Dzika droga.. podróżujemy razem..

Wybaczcie późne dopisanie historii, postarałem się "wbić" między autorów ;)

Z dutką i arim :)

Ostatnio edytowany 2015-06-08 15:25:47 przez użytkownika Verdant - w całości zmieniany 1 raz.

1635028 2015-03-30 19:24 piotrzec (user activity31) - Znaleziona

Kiedy podchodziła bliżej Max nie mógł oderwać od niej wzroku. Słońce paliło bezlitośnie. Żar z nieba spływał bezpośrednio na ich głowy i Max zaczynał bardzo dotkliwie odczuwać odwodnienie. Łupało go w skroniach a jego język i gardło pokrywała twarda chropowata skorupa. Jego mózg, oraz całe ciało domagało się tylko jednego – odrobiny wilgoci. Jednak wszystko to nie przeszkadzało mu obserwować zbliżającej się piękności.

Kobieca postać była raczej delikatna. Ubrana była w dość dziwny strój, którego Max nigdy w życiu nie widział. Był połyskujący i matowy jednocześnie. Opinał jej proporcjonalne ciało, ale jednocześnie wydawał się zwiewny wygodny. Obserwował ją, a w tle, gdzieś na linii horyzontu pojawiały się, to znów się zmieniały wciąż nowe obrazy fatamorgany. Zauważył to również na tym jej dziwnym ubraniu, którego kolor zmieniał się wraz z zmiennym kolorem tła. Przez to momentami wydawało mu się, że jej ciało staje się przeźroczyste jak ze szkła.

Jej sylwetka zdawała się płynąć, muskając jedynie powierzchnię drogi. Pokonywała przestrzeń bez najmniejszych oporów i zbliżała się znacznie szybciej, niż można było by sądzić. Kiedy znalazła się bliżej Max mógł dostrzec jej piękną twarz o delikatnych rysach głębokie brązowe oczy i ciemne gładkie włosy spływające równomierną kaskadą, po obu stronach zakrywając uszy i kilkoma kosmykami dotykające policzków. Widział teraz również bardzo dokładnie jej oczy. Były łagodne i spokojne, a w ich ciemnym wnętrzu można było dostrzec te same, zmieniające się, dziwne obrazy, które były dostrzegalne w oddali. Kiedy zmieniał się nieznacznie wyraz jej oczu, fatamorgana zmieniała się wraz z nim. Max dostrzegł to połączenie, lecz nie był w stanie zrozumieć jak to jest możliwe.

-JESTEŚ…! W końcu…! – usłyszał jej głos w swojej głowie, niczym dźwięk kryształowego gongu.

- Czekaliśmy tu wszyscy na Ciebie! I w końcu… jesteś!

Max z niedowierzaniem stwierdził, że do niego skierowane są te słowa. Chciał zaprotestować, wyjaśnić, że został tu przyprowadzony… raczej przypadkiem, odwrócił się do starca… lecz nikogo tam nie zastał. Tylko pusta droga i ten sam pustynny krajobraz.

- Nie szukaj Go – rzekła ponownie piękność

- Spełnił zadanie. Znalazł Cię i skłonił abyś tu przybył. Jesteśmy mu wdzięczni, że jesteś z nami.

-Ale… ja… - rzekł niepewnie Max

-Tak. Jesteś naszym Przewodnikiem!!! Przed nami naprawdę Dzika Droga, ale teraz już niczego się nie obawiam, bo… jesteśmy razem.

1631546 2015-03-26 16:00 1ania1 (user activity27) - Znaleziona

Max i kościsty starzec nie spłonęli jednak żywcem. Ich wpółnagie ciała na ognistych językach płomieni zostały teleportowane w inny wymiar (na ziemi strawiłby je ogień). Gdzie się znaleźli? Wokół roztaczał się bezkresny, pustynny krajobraz, przed nimi - dzika droga. W poszukiwaniu wody i żywych dusz ruszyli przed siebie. Ich nadzieję budziły ukazujące się w oddali fatamorgany. Wyczerpanym i konającym z pragnienia ukazała się przepiękna kobieta, która wyglądała tak olśniewająco jakby wyszła przed chwilą ze słupskiego salonu piękności Venus. Kościsty starzec rozpoznał ją natychmiast. Miała do przekazania wiadomość...

1609293 2015-03-11 11:26 Qbacki (user activity18331) - Znaleziona

znaleziony kesz rok temu. I tyle musiał czekać aż nad tematem pochyliła się Dobra Dusza, mająca znacznie więcej predyspozycji niż ja;)Dziękuję :)

" Żywy ogień powoli zmieniał się w smużkę siwego dymu, a starzec wciąż mówił i mówił. Max miał wrażenie, że trwało to całą wieczność. Opowiadał o początkach świata, o odwiecznej walce dobra ze złem, o utracie prawdziwej miłości przez śmiertelników, której namiastki mieli potem szukać mając się boleśnie przekonać, że jest tylko lepszą, lub gorszą karykaturą prawdziwego absolutu i o tym , jak garska wybrańców miała stanąc do walki z ciemną stroną życia. Max  zaczynał już tracić cierpliwość, blady świt dojmująco uświadomił mu, że czas ucieka, a on słucha wynużeń jakiegoś starca, z siwą brodą, być może kolejnego szaleńca. Maiał dosyć!!!!!  Wydarzyło się zdecydowanie za dużo, chciał odejść, ukryć się, zaszyć w swoim ulubionym fotelu z gazetą podróżniczą w jednej ręce i dobrze znanym napojem chłodzącym z pianką w drugiej. Kiedy tylko o tym pomyślał niebo przeszyła błyskawica, starzec wrzasnął -  "Alea iacta est" , chwycił go  kościstą dłonią, wrzucił coś do ogniska, po czym wskoczył w nie pociągając Maxa za sobą..."

 

1538259 2014-12-28 19:59 Klucken (user activity1505) - Znaleziona

Max miał do wykorzystania jeszcze dwie kule. Czuł, że na czarną nie przyszedł jeszcze czas. Wyjął z kieszeni zieloną i już miał nią rzucić na ziemię, gdy uświadomił sobie, że kule te otrzymał od wróżki, która potem zamieniła się w krwiożerczą Monikhę. Obawiał się, że wszystkie kule są tylko pułapką i rozbijając je, ściągnie na siebie jeszcze większe niebezpieczeństwo. Wolał nie ryzykować. Spojrzał na Monikhę - naiwnie, jak mała dziewczynka, wciąż wypatrywała na niebie samolotu. Musiał wykorzystać tę szansę. Nie wiedział jednak dokąd uciekać. Nagle poczuł szarpnięcie za rękaw. Stał przy nim starzec - jego dawny przewodnik. Max odczuł ulgę, dając się poprowadzić starcowi za najbliższy zaułek. Z tyłu zostawili cmentarz i tępo wpatrzoną w niebo Monikhę.

- Zastosowałem wobec niej peyotl. Mamy teraz trochę czasu - rzekł starzec, chichocząc pod nosem.

Opuścili miasto i udali się na wzgórze.

- Dobrze, że nie użyłeś już więcej kul. To mogłoby się skończyć tragicznie. - tłumaczył staruszek, wspinając się coraz wyżej po skałach. - Dość kiepskich wyborów w twoim życiu. Teraz to ja będę twoim jedynym przewodnikiem. Ze mną odkryjesz prawdę. Pamiętaj - nie wątp tylko, a zyskasz niezwykłą siłę. 

Ze szczytu wzgórza roztaczał się bajeczny widok. Maxowi zdawało się, że u jego stóp leży niemal cały świat, a on jest jego władcą. Zapadał zmrok, zebrali zatem zapas drewna i rozpalili ognisko. Usiedli w jego pobliżu, grzejąc zziębnięte dłonie, a potem zjedli przygotowane przez starca kanapki. Gdy niebo usiało się gwiazdami, starzec rozpoczął swoją wyjątkową opowieść...

 

 

1450111 2014-09-23 22:16 Gmina Słupsk (user activity59) - Znaleziona

Z jeżem , z jeżem walka będzie. Jego igły zwalczym wszędzie.

Tam gdzie walka toczy się cała jeża Igła będzie stała. Jeża Igły są ze wschodu. Lecz Jeż lubi tych z zachodu. W Redzikowie tarcza stanie, jeśli zaś jeż też tam stanie to w obronie nie pogadasz człeku drogi choćbyś rzekł że dla cię pierogi to podstawa jest jedzenia lecz bez Igieł tudzież tarczy żaden człek tu nie powa(r-l)czy :-D Więc się zbieraj człeku miły - jedz pierogi z całej siły aby jeśli nam nie starczy naszej słynnej znanej tarczy mógłbyś sobie wtedy ....warczeć.Warczeć walczyć ktoś zawoła lecz kto krzyczy i gdzie woła.Rym i  Magia  nam ucieka...... kologotyk się obija. Dopisz dalszą część historii  - skrzynka tylko na to czeka. Jeża Igły wnet padają lecz tam z USA biegnie ....

Ostatnio edytowany 2014-09-25 03:58:04 przez użytkownika Gmina Słupsk - w całości zmieniany 10 razy.

1450110 2014-09-23 19:53 mcflis (user activity1353) - Znaleziona

Umarł Maciej umarł i leży na desce...Macieju Macieju co Wy tu robicie,czemu Wy mi Zochy nie bałamucicie. Wygodnie tu sobie  na desce leżycie i zadbać nie chcecie o swe dalsze życie . Wszak wampirem jesteście fiolka krwi wam się zbiła i Was ożywiła. Leżące tu zwłoki już nie leżą i na przeciwnikami wnet się jeżą. Więc wrogu miły dobrze oceniaj swe siły no i uważaj na jeża. Ten zwierz kolczasty nie jest przyjazny i magię obali w try miga… Powiedzieli na to  krwiopijcy - magii zwalczyć się "ni da" no i na tym poprzestali... Lecz magia zadziałała i zwłoki "powskrzeszała" i bohater znów żyje:-)Monikha była w chwilowym szoku a Max jak to Max zaczął pełen zwątpienia szukać pomocy w latawcach w Redzikowie. Niestety migi okazały się zabetonowane... Co gorsza opis złotego Grala wskazywał na jakiś kesz czy też kosz. No i zasadnicze pytanie - walczyć z Monikhą czy może jeżem...

Ostatnio edytowany 2014-09-25 04:23:11 przez użytkownika mcflis - w całości zmieniany 5 razy.

1402511 2014-08-20 16:07 granadian (user activity1206) - Znaleziona

... nie zdążył nawet poprawić przyłbicy, gdy Monikha strzeliła w jego stronę fireballem. Kula ognia przeszyła ze świstem powietrze i z całym impetem uderzyła w Macieja.

- No cóż Macieju - rzekła Monikha studząc paznokcie chłodnym oddechem nad zwęglonym ciałem Macieja - musisz jeszcze poćwiczyć. To na czym w końcu stanęliśmy? - wróżka zwróciła się do Maxa.

- Noo... tego... - Max żałował, że w szkole nie przykładał się za bardzo do zajęć z negocjacji - Patrz tam! Samolot! - krzyknął nagle wskazując palcem gdzieś daleko na niebo.

- Gdzie? - zaciekawiła się wróżka, która w dzieciństwie spędzonym na sielskiej wyspie Bikini pełniła funkcję Przewodniczącej Szkolnego Koła Planespottingu. Gdy tylko obejrzała się ku niebu Max wiedział, że musi działać.

1352497 2014-07-22 12:56 gulio1 (user activity1116) - Znaleziona

Max wyciągnął z kieszeni czerwona kulę, rzucił ja o ziemię.. Nagle z czerwonych oparów, wyszedł śmiałek a raczej rycerz z niewielkiego księstwa gdzieś na końcu świata.

Maxsie nie lękaj się. Jestem Maciej z Grodu nad Słupią, znam karate po polsku i wiem jak defraudować grube miliony, ta wróżka Monikha nie jest dla mnie żadnym zagrożeniem.

Patrz i ucz się. –powiedział.

Jego straszliwy głos zabrzmiał w opustoszałym kinie, jak wycie wilków złapanych w sidła.

Maciej z Grodu nad Słupią….

1345708 2014-07-17 18:46 Czesterek (user activity119) - Znaleziona

Mimo próby ocieplenia dłoni Monikhi, one stawały się coraz zimniejsze. Ogarnął go paniczny strach. Chłód sparaliżował jego ciało. Poczuł pustkę w sercu, taką jak wtedy, kiedy za dzieciaka, widział rodziców prowadzących swoje pociechy za rękę, szerokie uśmiechy maluchów beztrosko wieszających się na szyi mamy lub taty. Max próbował walczyć z gorzkimi wspomnieniami, lecz te powracały do niego ze zdwojoną mocą. W kinie zapanowała zupełna ciemność, przestrzeń wypełniły radosne, chaotyczne okrzyki dzieci. Chłopak tracił kontakt z rzeczywistością. Otaczająca go czerń zaczęła wirować. Bezsilny zamknął oczy i czekał na to, co się wydarzy.

Nagle poczuł rześki, chłodny, lekki wietrzyk na policzku. Miejsce, w którym się znalazł, znał bardzo dobrze. Od małego przychodził tu z dziadkami, z czasem zaczął pojawiać się tu sam. Była to szara i pozbawiona radości przestrzeń, wypełniona głuchą ciszą. Przed Max'em znajdował się masywny, granitowy blok, pokryty suchym igliwiem. Na samym środku stał czerwony, mały znicz, rzucający ostatnie, słabe, już dogasające światło. Z pod warstwy sosnowych, brązowych igiełek można było wyczytać: "Zginęli śmiercią tragiczną".

Niespodziewanie usłyszał przerażający, szyderczy śmiech. Była to Monikha. Nie była już tą samą, piękną i pociągającą kobietą. Jej kruczoczarne, wcześniej delikatnie ułożone włosy, teraz gwałtownie powiewały, mimo lekkiego wietrzyku. Twarz przybrała wyraz przepełniony nienawiścią. Max poczuł, że jest w pułapce.

Naprawdę wierzyłeś w te bajki, że zginęli w wypadku samochodowym!? - zagrzmiała ochrypłym głosem. - Max, Twoi rodzice byli w posiadaniu czegoś wielkiego. Z mocą, jaką posiada ten przedmiot nie poradzi sobie żaden śmiertelnik. Wiem, że to ukrywasz. Oddaj mi to Max, natychmiast! 

- To ty zabiłaś moich rodziców! - Rzucił się w jej kierunku, lecz odrzucony został przez niewidzialną siłę.

- Twoja matka sama skazała się na śmierć, nie chcąc mi tego oddać, a naiwny ojczulek myślał, że ją uratuje. Głupcy! - tym razem jej głos rozszedł się po cmentarzu piskliwym echem.

- Ja naprawdę nie wiem, czego szukasz! - rzucił drżącym głosem.

Chłopak przypomniał sobie słowa Monikhi, że to, co się wydaje dobrem nie zawsze nim jest. Zdał sobie również sprawę z posiadania kuli, którą otrzymał od wiedźmy podczas pierwszego spotkania. Nie wiedział jednak, czy to bezpieczne rozwiązanie, czy pogrąży go na zawsze...

1341370 2014-07-14 12:39 Bubbly (user activity14) - Znaleziona

... o której już prawie zapomniał, dała o sobie znać. Zobaczył ją tylko kątem oka, po czym zniknęła szybko, ale on już wiedział. Wiedział, że to był sygnał i że teraz już wszystko zależy tylko od Niego.

 Cały nastrój prysł, ogarnął go niepokój i niepewność. Zaczął wątpić w to co robi, po co w ogóle tu jest. Panika zaczęła narastać. 

Spojrzał na Monikhę. Była wyjątkowo spokojna. Patrzyła wielkimi oczami na świecący ekran, zapominając o bożym świecie. 

Rozejrzał się gorączkowo po sali. Czerwień foteli biła blaskiem spod napisów, będących niemile widzianą pamiątką po odwiedzających. Czuć było zapach popcornu z masłem, a podłoga lepiła się od wylanej coli. Ściany były puste, lekko zakrzywione, tak, by cała uwaga widza skupiała się na filmie. Czegoś jednak mu brakowało. 

Zagłębił się w swoich myślach spoglądając błędnym wzrokiem na samotny fotel przed nim. Powoli i nieświadomie przenosił wzrok, mijając kolejne puste fotele. Podniósł głowę. Dopiero w tym momencie dotarło do niego że na sali są zupełnie sami...

Ostatnio edytowany 2014-07-16 21:20:38 przez użytkownika Bubbly - w całości zmieniany 1 raz.

1336486 2014-07-10 21:29 marcin212 (user activity210) - Znaleziona

No i zaczęło się… reklama za reklamą. Max postanowił  więc rozgrzać zimne ręce Monikh. Włożył je w swoje gorące dłonie i delikatnie masował. Ta spojrzała na niego z dziwnym blaskiem w oczach. Po chwili uśmiechnęła się i położyła głowę na jego ramieniu. Czuła się szczęśliwa. Max zastanawiał się co robi tutaj oraz dlaczego właśnie z Monikh. Po raz pierwszy reklamy trwały dziwnie krótko, a może tylko tak mu się zdawało. Nagle wróżka…

1335521 2014-07-09 21:05 plastusiak (user activity37) - Znaleziona

spojrzała na zegar znajdujący się na wieży ratuszowej, zmrużyła oczy i rzekła:

- mamy 15 minut do rozpoczęcia seansu, zanim dowiesz się na co idziemy, co jednocześnie powie Ci co nie co o mnie, chciałabym dowiedzieć się czegoś o Tobie.

Max cały czas zastanawiał się czy słusznie wybrał wróżkę, czy nie jest ona przypadkiem przewodnikiem do piekieł.. a może starszy Pan właśnie miał mu zafundować ciężką podróż do raju? Z zamyślenia ocknął się dopiero gdy nieomal wpadł do fontanny słysząc histeryczny śmiech Monikh.

- mówiłaś coś? -powiedział z przesadną nonszalancją, tak jak gdyby nic się nie stało.

- prosiłam byś coś o sobie powiedział..

I wtedy Max uświadomił sobie jak bardzo mało pamięta na swój temat. Znał setki ksiąg, map, pieśni jednak o sobie wiedział niewiele.

-Jestem Max.. Gryffin. Słupszczanin, dziewiętn..dwudzie..dwudziesto..trzy letni.. Rodziców mam "na górce" od dawna. Mieszkam sam w małej kawalerce, w zasadzie komórce większej izby, ul. Piekiełko ( zbieg okoliczności? ).  Podróżuję.. palcem po mapie marząc o przygodach..

-Chodz! - krzyknęła, wyrywając się z zadumania nad słowami chłopaka.

Chwyciła go za rękę, wbiegli do kina, Max nie zdążył zorientować się na jaki film zabrała go Monikh, bo już siedzieli na ciemnej prawie pustej sali kinowej.

- Rozbierz się. - powiedziała.

- Słuch..am? - nagle troszkę zaschło mi w gardle..

- Będzie Ci za gorąco w tej marynarce - uśmiechnęła się - a na wszystko inne przyjdzie jeszcze czas.

- Czas? Co masz na myśli?

- Jedni do kina chodzą oglądać filmy, inni po prostu chodzą do kina.. poczekaj, aż zacznie się film i uważaj.. mam zimne ręce..

 

1284960 2014-06-01 13:10 umyk-gaska (user activity325) - Znaleziona

Wtedy właśnie Max stanął oko w oko ze strachem. Po krótkiej wymianie spojrzeń z zakapiorem do akcji wtrąciła się Monikha:

- Chodźmy stąd Max. Tych Panów chyba matka kultury nie nauczyła.

Wnet atmosfera stałą się jeszcze bardziej gęsta. Max cały zlał się potem, a  w jego oczach było widać gorączkowe spojrzenie na krzesło stojące obok niego, które miał zamiar wykorzystać do wszystkiego tylko nie do siedzenia. Gdy już miało zacząć się najgorsze Monikha złapała Maxa za rękę i wyprowadziła go z saloonu.

-Co robisz? - Pyta niezadowolony Max. Przecież dałbym im wszystkim nauczkę.

Monikha parsknęła śmiechem i udała się w kierunku kina.

-No choć już! - zawołała do Maxa.

Po całym tym zamieszaniu mieli ochotę tylko na relaks, wiec w drodze do kina wstąpili do cukierni na dużą porcję lodów. Po wyborze smaków i konsumpcji udali się do pobliskiego skwerku. Usiedli na jednej z wielu ławeczek i spoglądali na kamienną postać znajdującą się w kwiecistej rabacie.

- Jak myślisz Max, nad czym on się tak zastanawia?

Maks nie myśląc dwa razy odpowiedział na pytanie Monikh.

- On się nad niczym nie zastanawia. To jest Upokorzony. Z resztą nie ma o czym gadać. Chodźmy lepiej do tego kina. Może dzisiaj nie będzie tylu ludzi i spokojnie obejrzymy film. Tak właściwie, to na jaki film się udajemy? Późno już się robi.

Po tym pytaniu Monikha wstała z ławki, spojrzała na ciekawskiego Maxa i odpowiedziała:

- Chodź ze mną to zobaczysz...

 

1278484 2014-05-26 20:56 gokglowczyce (user activity1364) - Znaleziona

- Skoro piąta i herbatki to tylko fajfy w Adamku lub ewentualnie Ciechocinek - stwierdziła bez namysły Monikha i  zanim Max zdążył powiedzieć cokolwiek rozległ się huk, zobaczył tylko krótki błysk i niebieski dym. Zanim się obejrzał już znajdował się w karczmie rodem z Dzikiego Zachodu. Nad stołem barowym dumnie wisiał szyld przybytku "Adam's Saloon" i był to jedyny element wystroju lokalu, który spełniał choćby podstawowe wymogi estetyczne. Cała reszta wyszynku była już jednak w dużo gorszym stanie. Po pobitym lustrze i ułomkach mebli barowych leżących tu i ówdzie można było wnosić iż dysputy tu prowadzone często kończyły się szybką wymianą argumentów nie zawsze merytorycznych. Tylko jeden stolik zajmowało czterech smutnych wąsatych panów, równie wymiętych jak kapelusze które ledwie trzymały się na ich mocno dymiących już głowach.
- Ups! Coś pomieszałam - wyszeptała Monikha, której strój również zmienił się na bardziej odpowiedni dla epoki. Była teraz ubrana w skórzane spodnie z frędzlami, wysokie buty z ostrogami oraz top ze związanej u dołu kraciastej koszuli. Max nie zdążył skomplementować ubioru przewodniczki, gdyż w tym momencie zza stołu podniósł się największy z zakapiorów.
- Czego tu? - zapytał, niemal grzecznie i gdyby nie wściekłość w oczach oraz butelka, którą sprawnie utrącił o stół, można by pomyśleć iż ma całkiem miłe i pokojowe zamiary...

1266746 2014-05-17 17:41 Keff (user activity68) - Znaleziona

Decyzja nie była łatwa, więc zabrała chłopakowi dużo czasu. Bo czymże miał się kierować przy wyborze, jakimi kryteriami. Finalnie jednak stwierdził, że skoro nie może się zdecydować na żadną z opcji, wybierze tę milszą dla oka.
 - Wybieram Ciebie, przepiękna wróżko - rzekł kłaniając się nisko, gdyż czuł, że taki gest zostanie doceniony.
W momencie kiedy dokończył zdanie, usłyszał potężny huk. Obracając się w stronę miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą stał starzec, zauważył tylko gasnący płomień, a na ziemii kupkę popiołu.
Oniemiały nie wiedział co ma począć....
- Spokojnie Max, dokonałeś trafnego wyboru - powiedziała z uśmiechem na twarzy Monikha, która rozpogodzona wyglądała o niebo piękniej, co spowodowało, że nieśmiały uśmiech pojawił się również na twarzy Maxa. - Wiedz, że gdybył wybrał starca, Twoja podróż zakończyłaby się już po kilku godzinach: Starzec zbierał energię na to, by zaatakować Cię w odpowiedniej sytuacji. Bo nie wiesz nawet jak potężny przedmiot nosisz ze sobą
- Ja? Przecież ja nie mam.... - zdążył powiedzieć zanim wróżka przyłożyła palec do jego ust nakazując jednocześnie milczenie
- Nic nie mów - rzekła - z czasem zrozumiesz........

1175060 2014-03-18 17:59 Moni_K (user activity111) - Znaleziona

Wyruszyli o poranku, choć Max za każdym razem kiedy spojrzał w błękitne niebo odnosił wrażenie, że zamiast słońca które teraz tam być powinno, towarzyszy im księżyc. Jakiś wcześniej nieznany głos w jego głowie powiedział mu, że jest to znak, iż znajdują się na terenie królestwa, którym w starożytności rządził władca potężny i mroczny Pampres II. Czyżby szli na spotkanie temu legendarnemu władcy? Nie dając się zauważyć dyskretnie przemknęli obok zabudowań, na chwilę zatrzymali się u stóp samego Wezuwiusza, starzec spojrzał w górę, Max już wiedział, czeka go mordercza wspinaczka na szczyt. Gdy tam dotarli starzec staną przy krawędzi krateru, dalej nic nie mówiąc, spojrzał na Maxa, ten pomyślał... czyli jednak piekło. Na dalsze refleksje nie było już czasu, starzec pchną Maxa w otchłań krateru poczym sam w nią skoczył. Jakież było zdziwienie naszego bohatera, gdy nie roztrzaskali się o skały, nie zginęli w rozżarzonej lawie, wylądowali na czymś miękkim, otworzył oczy, leżał na mchu, podniósł głowę, rozejrzał się, wokół rosły przecudne kwiaty jakich dotąd nie widział, w powietrzu fruwały piękne motyle i ptaki śpiewające w nieziemski sposób, a drzewa swym szumem dopełniały ich melodię, którą Max nie tylko słyszał, on ją smakował. Czyżby jednak raj? Pod największym z drzew na huśtawce bujała się kobieta, która nie pasowała delikatnością do tego miejsca. Była drobna i seksowna, ale jej długie kruczo czarne włosy, ostry makijaż, spojrzenie wilczycy kazały Maxowi mieć się na baczności, całości dopełniał strój, czarny, obcisły, skórzany, uwydatniający piersi oraz odsłaniający brzuch top, krótka czarna skórzana mini i szpilki w tym kolorze. Jestem wróżka Monikha, przedstawiła się... a Max czuł jak narastały w nim ogromne żądze:PMam dla ciebie trzy artefakty na dalszą podróż, użyj ich gdy będziesz w potrzebie. Kiwnęła głową i pojawiły się trzy zwierzęta. Z pyska lwa wyciągnęła i dała Maxowi czerwoną kulę, rozbij ją gdy będzie groziło ci niebezpieczeństwo, rzekła. Z pyska krokodyla, zieloną, tę rozbij gdy będziesz chciał zapłakać, powiedziała. Z pyska osła czarną, kiedy nadejdzie moment rozbicia tej, wyczujesz go. Następnie zwróciła się do niego w te słowa: wiedz, że to co wygląda na zło nie zawsze złem jest, a to co na dobro nie będzie zawsze dobrem. Mówię to dlatego, że teraz musisz wybrać, które z nas będzie twoim przewodnikiem w dalszej drodze, ja czy starzec. To z nas, którego nie wybierzesz zostanie tutaj, a wybrana osoba zabierze Cię w dalszą podróż.... Wybieraj!

Ostatnio edytowany 2014-03-22 18:02:47 przez użytkownika Moni_K - w całości zmieniany 1 raz.

1129712 2014-02-09 17:57 baloniarz (user activity7406) - Znaleziona

(STF z 7.02.2014)

chciał coś powiedzieć, ale tylko bezładnie poruszał ustami żując swój własny język, jak stuletnia Indianka pochylająca się nad kadzią chichy. Siedzący obok starzec uśmiechnął się niewidzialnym uśmiechem, a Max pomyślał, że budzi się w nim gniew, który powoli wdziera się w jego dusze i serce i ogrania umysł. Po jaką cholerę pchnął te drzwi... Jednak ponowny atak bólu głowy przerwał te rozmyślania. I wtedy starzec skinął dłonią i wstał z miejsca. Max chcąc nie chcąc podniósł się ciężko z miejsca i ruszył za swym przewodnikiem jak Dante za Werghiliuszem modląc się w duchu, by raj okazał się rajem, a nie piekłem. W oddali , u stop Wezjuwiusza majaczyły dachy miasta i wiedział, że tam właśnie poprowadzi go dziwny przewodnik... 

Ostatnio edytowany 2014-02-16 21:52:57 przez użytkownika baloniarz - w całości zmieniany 1 raz.

1132259 2014-02-09 17:34 krzysiek222 (user activity388) - Znaleziona

Wpatrywał się chwilę w dawno niemytą witrynę i zdało się mu iż Starzec kiwnął na w jego kierunku choć nie wykonał on żadnego ruchu. Max rozejrzał się dookoła ale nikogo prócz niego tam nie było, Starzec nadal nieruchomo wpatrywał się w przestrzeń którą Max akurat wypełniał. Drzwi do salonu zazwyczaj zamknięte dzisiaj były uchylone a ze szpar wydobywała się niebieskawa mgła, wiedziony młodzieńczą ciekawością pchnął je lekko, ze zgrzytem ustąpiły. Wnętrze wypełniał gęsty dym z palących się tu i tam kadzidełek, ciężko było złapać oddech. Starzec nadal stał bez ruchu wpatrzony w przestrzeń poza murami lokalu a może i poza wszelkimi murami. Taksując wnętrze Max zahaczył wzrokiem o zadymione okno, dym z kadzidełek coraz bardziej utrudniał mu oddychanie, z niedowierzaniem jeszcze raz spojrzał i zamarł tak jak świat za oknem, wszystko się zatrzymało, ludzie, słońce, ptaki, gołąb w momencie lądowania, tylko cień gołębia drżał ze strachu o swój byt. Starzec zamrugał i za oknem wszystko ruszyło, ludzie wiatr i gołąb który wybity z trajektorii lotu fiknął koziołka wzbijając tuman kurzu i radosne gruchanie kilku kolegów siedzących na gałęzi drzewa, któryś nie utrzymał i gruchnął na elegancką damę przepychającą wózek pełen węgla i ram do obrazów.

Max słyszał a może bardziej postrzegał poza zmysłowo że ktoś do niego mówi o jakiejś misji zaginionych światach, Starzec wypowiadał słowa nie otwierając ust a Max zastanawiał się co tu robi Bob Marley i czemu świat za oknem porusza się z ogromną prędkością we wszystkich znanych i nieznanych światu  kierunkach. Niezapowiedzianie nastała zupełna cisza wypełniona kolorem różowym, Starzec zaczął z niewyobrażalną prędkością poruszać ustami jakby chciał dogonić już wypowiedziane słowa a gestykulując żywiołowo wzbił tumany dymu z tlących się ziół…

Kiedy Max miał już utracić świadomość niebieskie światełko które tliło się na końcu kija który Bob dzierżył w dłoni padło na fototapetę przedstawiającą dalekie ciepłe kraje. Zaproszony miłym gestem poszedł za Marley’em na drugą stronę….

..Obudził się drżąc z zimna, jakiś zakapturzony stary człowiek siedział na kamieniu dzierżąc w dłoni kostur zwieńczony niebieskim kamykiem. Ucieszył się iż to tylko sen ale gipsowy posmak w ustach który pozostawiły cegły i nieświeży tynk pozostały po przekroczeniu fototapety ściągnął go na ziemię która była jałowa a cyprysy i gaje oliwne nie dawały kojącego cienia, delikatny dym unoszący się nad Wezuwiuszem budził wspomnienia z dnia wczorajszego. Jedna myśl, żądza zawładnęła Maxem – królestwo za aspirynę…