Jeden z tych keszy przygodowych, które na długo zostają w pamięci.
TFTC

No tutaj nam zeszło dobrze ponad godzinę. Atakujemy od wschodu- maskara. Przerzucamy siły na zachód, no lepiej, dużo lepiej. Już widzimy to maleństwo, ale jak je podjąć ? Rozdzielamy siły i ponowny atak od wschodu. Jest. Nareszcie sukces. A już padła myśl o powrocie latem z amfibią. Na szczęście sprzęt jaki mieliśmy przy sobie wystarczył. Dzięki.

Po przybyciu na miejsce, Unkas, który coś tam wcześniej czytał o skrzynce mówi, że trzeba iść od wschodu. Do worka wrzuciliśmy wodery i hajda przez te wysokie trawy, bo chociaż to grudzień i są pożółkłe to jednak nadal trzymają pion i w części bliżej rzeki zakrywają dorosłego mężczyznę. W połowie drogi zaczęły się problemy, gdyż mimo suchego lata teren nadal mocno podmokły i nasze buty przestały wystarczać. Unkas ubrał wodery, a my jak te łosie na kępach stoimy z dobytkiem i się wymądrzamy: "idź tu", "idź tamtędy". Mocno poirytowany faktem, że to na nim spoczęło główne zadanie, ruszył w zielsko, znalazł jakąś kłodę i przeszedł na drugą stronę rzeczki. Tam udało mu się namierzyć kesza. Dobrze, że po niego nie wchodził, bo nie  doczytał, że od tamtej strony jest głęboko. Zamieniliśmy się miejscami, to znaczy my przez piękną łączkę do miejsca ukrycia kesza, a Unkas znowu przez mokradła, ale już kierowany naszym głosem doszedł do kesza i udało mu się go jakoś podjąć. A już myśleliśmy, żeby tu latem wrócić z jakimś materacem. Od zachodniej strony mierzyliśmy drągiem głębokość rzeki i wyszło nam ok.  dwóch metrów, a wygląda na taką popierdółkę. 

Obrazki do tego wpisu:

podejmowanie

To był mały krok dla ludzkości, ale WIELKI dla Victora+ ;-). Wakacyjna niedziela na PLce z Maleską i JAśkiem. Dzięki!

No to była najlepsza akcja tego dnia, bez dwóch zdań.

Przygotowując się do projektu przeczytałem wszystkie opisy keszy i logi czytałem tylko przy tych skrzynkach, które ostatnio miały DNF albo były niedostępne. Kesze aktywne i regularnie znajdowane miałem zamiar zbierać bez większych komplikacji. A jednak CZYTANIE LOGÓW BARDZO SIĘ PRZYDAJE.

Po pierwsze to postanowiłem poprowadzić grupę na przełaj, przez pola, za co już byli mi ogromnie wdzięczni. W końcu 3 rowy melioracyjne nie mogą stanowić przeszkody nie do przeskoczenia. No chyba, że od 3 dni pada i wody w rowach jest sporo. Dwa rowy jakoś udało się przeskoczyć, w trzecim niestety woda była tak wysoko, że nie było żadnych szans. Okazało się wkrótce, że ktoś celowo pobudował groble i tę wodę celowo spiętrzał, ale chociaż po grobli dało się wygodnie przejść. Dzięki temu wyszliśmy na skoszoną łączkę i poszliśmy na azymut po skrzynkę. Skończyło się tym, że Victor+ wdepnął po łydkę a ja z MAleską drwiliśmy sobie z niego w najlepsze. Gdy po 5 minutach nic nie mogliśmy wypatrzeć nastąpiła konsternacja i czytanie logów. No tak, podróż od zachodu to był zły wybór.

Musieliśmy dojść do mostku, co było całkiem łatwe zważywszy na sianokosy, ale droga wzdłuż wschodniego brzegu to już jakiś kompletny odjazd. Mokre trawsko po pachy tak nas wysmagało, że przemoczeni byliśmy niemal do majtek, grząski grunt bez litości wlewał nam wodę do butów górą cholewek. Kiedy doszliśmy na kordy byliśmy już tak mokrzy, że nie było żadnego sensu omijać rzeki. Kolejnych 10 minut brodzenia w rzece po uda zaowocowało znalezieniem kesza.

TAKI MIKRUS?!? CO???

Ważne, że w dobrym stanie. Szybki wpis i odwrót. Po drodze do asfaltu spłoszyliśmy jeszcze dwie sarenki, wysmagaliśmy się już absolutnie do cna i ledwie żywi dotarliśmy na most. Jak teraz patrzę na godziny logowania to nie chce mi się wierzyć, że całość zajęła nam mniej niż godzinę. Byłem przekonany, że minęło z półtorej albo i dwie.

Tę skrzynkę chyba będę wspominał najdłużej z całego projektu.

Dzięki.

Co tu się działo !  Zaszliśmy ze złej strony, trawsko po pachy, wody po kostki, a nawet jeden taki co był z nami wpadł do wody po łydkę ! lub wyżejTaki gapa !

Dzięki.

ps spodziewałam się czegoś większego, a nie takiej pipidówki, ale przynajmniej sucho w keszu :)

Majówkowe keszowanie z Ejvenem i malenstwem. Kolejna skrzynka zdobyta. ile tych niebezpiecznych skrzynek jeszcze przed nami....

Majówka 2018 - #45 - razem z Karwo69 i Ejven

strona podejścia ma znaczenie, dobrze że wcześniej ktoś wpisał żeby nie atakować od zachodu :)

Weekendowe keszowanie z Jemiołką:) TFTC:)

Dwa podejścia. Od wschodu fiasko. Ale od południowego wschodu już tak. No droga (droga? jaka droga??) nie należąca do najłatwiejszych, ale kesz motywuje. Jest, na bezczela. Podjęty zgrabnie w kaloszkach, dobrze że założyłam. Dzięki 

Powrót na Projekt PL. W krótkich spodenkach atak od wschodu ... Sajgon . Pokrzywy, jeżyny, osty i wszelkie badziewie sięgające ramion. Ciągnięta gołą nogą jeżyna działa jak piła tarczowa dzielnie wspomagana ostami. Ukłucia pokrzyw działały niczym balsam i znieczulenie. Po chwili już nic nie czułem i było mi wszystko jedno ... parłem do przodu. Taka wola. Wyższa . Dzięki za kesza, którego długo będę pamiętał.

Znaleziony na kordach, niestety po drugiej stronie Liswarty. Dotarcie we właściwe miejsce to spacer przez mękę - nie było lekko. Niestety nie zauważyłam liczby mimo, że jej szukałam. Dziękuję za to, że mogłam przełamać swoje lęki idąc do celu ;-)

 Z  Thundercat rozpoczęliśmy nieudany atak na kesza od zachodu. Po naradzie zaatakowaliśmy  od  wschodu. Dotarliśmy  na kordy i rzut monetą  oznaczał dla na mnie  morsowanie z bobrami. Kesza nie znaleźliśmy,został tylko kabelek.Po telefonie do wcześniejszego znalazcy zrobiliśmy reaktywację .Zostało nam jeszcze 56Dziękujemy i pozdrawiamy.

Przed atakiem na kesza zrobiliśmy piknik na głodnego nie ma co iść.Rzut monetą wyjaśnił wszystko miałem trochę szczęścia a i tak wróciliśmy upaćkani po kolana ale zadowoleni.Dzięki

Tylko komentarz, bo nie udało się sprawdzić miejsca w sposób dający prawie pewność (na ile coś takiego w naszej "profesji" - szczególnie w miejscach typu "Wola Wyżna" - istnieje), że kesza nie ma.

Do tematu podchodziliśmy dwukrotnie. Pierwszy raz (25.07) od zachodu, tam gdzie od szosy (ul. Droniowicka) zachęcają do tego najpierw polna droga, a potem całkiem przyjemna łąka. Doszliśmy na kilka metrów od koordów, ale dalej dno Liswarty szybko idzie w dół - jak to opisywali zeszłoroczni zdobywcy - a dla nas bezwoderowców taka sytuacja, to zawsze bardzo poważny problem. Odtrąbiliśmy więc odwrót...

Drugi nasz atak miał miejsce już w trakcie wyjazdu z Projektu PL. Tym razem samotnie poszedł JB, który - korzystając z porad Wojtka z hirsh team rodzinny (dzięki!) - mimo niesprzyjających warunków terenowych wybrał dojście od wschodu. Poważną przeszkodą jest tam roślinność, sięgająca najpierw kolan, ale im bliżej koordów, tym wyższa. Na samym końcu trzciny w pełni go (6 stóp 3 1/2 cala wzrostu!) już zakrywały. Jakoś udało się wreszcie dotrzeć na miejsce - trochę po lekkim błocie, trochę po pniu powalonego drzewa. Tam można się było rozejrzeć, wykorzystując do tego sterczące nad lustrem wody dość grube gałęzie/konary jakiegoś drzewa, które tam kiedyś rosło. Niestety taka obserwacja nie okazała się skuteczna. Gdyby pójść w gumiakach, to na wschodnim brzegu można wejść do wody (bo - przynajmniej pod tymi konarami - w odróżnieniu od zachodniego jest tam płytko) i sprawdzić jeszcze od dołu. Ale nie w butach trekkingowych... W tym czasie zaczęło rzęsiście padać i to był koniec.

Po tym, jak te drzewne macki zaczynały już nie wytrzymywać ciężaru obserwatora jedynym pozytywem wyprawy wydawało się więc to, że JB nie spadł tam do wody pozostając mniej więcej w stanie zbliżonym do suchego. Wszystko zweryfikowała jednak droga powrotna poprzez tę bujną roślinność obficie zraszaną padającym deszczem. W efekcie po dojściu do samochodu komfort wynikający z uniknięcia kontaktu z wodą rzeczną w zasadzie jakby się rozmył, a JB musiał poddać się procesowi całkowitego wyżymania oraz pełnej zmianie garderoby.

I to tyle "w tym temacie". Tak więc raczej od wschodu...

Chęci były ale , tak to jest jak się nie czyta komentarzy , w adidaskach nie polecam . Jeszcze tu wrócę .

Tradycji musiało stać się zadość przy tym keszu. Najpierw jedziemy sobie z synem rowerami przez polankę, obserwowani przez dwie sarny. Patrzę a przede mną woda, krzyczę do syna stój i w tym momencie zrozumiałem swój błąd. Stajemy w wodzie. Mokre buty i skarpety. Dojeżdżam do kordów- no może prawie do kordów. orientuję się, że chyba lepiej by było z drugiego brzegu rzeczki. No ale po co tyle kilometrów wiozłem wodery. Szybko się ubieram i wchodzę do rzeczki, już za chwilę przekonam się osobiście o czym pisali Dezerter i deg. Do mokrych butów i skarpet dołączają koszulka, spodnie i bluza. A jakże, przelały się i moje wodery. Dzisiaj muszę odpuścić bo choć wiem, że ciuchy najlepiej schną w temp. 36, 6 ºC to nie chcę jednak ryzykować jakiejś choroby. Jeszcze tutaj wrócę.

Się tu działo ojj działo. Się Dezerter czepia - chciał żeby go z wody ratować to chciałam zrobić to szybkoWyszło jak zwykle.. przynajmniej się chłopak ochłodził w wodzieDziękuję i rekomenduję!

Zacznę podobnie jaki inni - Co tu się działo!Atak od wschodu - drive-in na 110 metrów. Hm, zabrać wodery? E tam, po co... Uszedłem kilkanaście kroków zaparzony w telefon...a co tu takie leży coś zwinięte, wygląda jak kupa. Ups, to żmija. Ładnie wygrzewała się w słońcu. Gdy cykałem fotkę (jakże by inaczej - cykam wszystko) gad się rozwinął i zwinął - tak, miedzy szuwary w kierunku kesza. Tu mi z lekka przeszła ochota na atak ale ruszyliśmy dalej. Trzy kroki w trzciny i jestem metr niżej. Hmm. czyżby jakiś rów, może bagno?? No nic, przesuwamy się 50 metrów na północ, a tam - faktycznie rów. Ok, walimy od drugiej mańki. Krótki spacer do kesza, z woderami na plecach. 8 metrów od pinezki wchodzę stromym zejściem do Liswarty i po jednym kroku mam wodę po cycki - tak przelewa się już górą. Kesza nie widzę, a dalej tylko głębiej. Gramolę się na brzeg i wchodzę nieco niżej biegu rzeczki - też 8-10 metrów do kordów - to samo - kesza też nie widać. Wysyłam Agatę do wozu po linę holowniczą - będziesz mnie ubezpieczać - stwierdzam rezolutnie. A w głowie przypominam sobie myśl sprzed chwili, gdy na mostku 300 metrów dalej gadałem sam do siebie - to jest Liswarta?! taka smródka? Przecież to można jednym susem przeskoczyć ;)

Czekając na Agatę lokalizuję kesza - pływa sobie w najlepsze, dokładnie pośrodku, patrząc z obu stron gdzie wchodziłem do wody. Zabezpieczony liną (ostatecznie zabrakło 2 metry...) dobrałem się do kesza (unosił się na wodzie, bez żadnej cumy, kotwy czy zawieszki) i wracam na drugi brzeg. Czuję, że koszulka mokra, woda się wlewa coraz mocniej. Słabo mi szło gramolenie na brzeg więc mówię do Partnerki niedoli - ciągnij! A ona...szarpnęła. No i nabrały wodery wodę jak wiadro...Dokonaliśmy wpisu (jak na kesza-pływaka, w środku całkiem sucho), odniosłem skrzynkę i umieściłem ją nad lustrem wody. Mam nadzieję, że nie spadnie - a jak spadnie to wygląda na to, że i tak nigdzie nie spłynieNa uroczej łączce wyżymaliśmy koszulkę i portki. Co ciekawe, końcówki nogawek i buty były całkiem sucheSpoko, zmokły za kilka keszy doszczętnie, podczas ulewy. Dzięki za przygodę w Woli Wyżnej :)

Ale była akcja! Ja pospiesznie z samochodu zabrałem wodery, choć Rubin trochę się dziwił po co. Potem zastanawialiśmy się, którym brzegiem Liswarty najlepiej dojść. No to wybraliśmy ten, który wynikał z mapy. Na miejscu szybkie przebranie w (mokre) wodery i... szybko okazało się, że dno gwałtownie opada w dół, a mnie do woderów górą woda się wlewa. Więc przeprawa na drugi brzeg i podjęcie skrzynki z drugiej strony.

Bardzo mi się podobała ta skrzyneczka! Super pomysł i klimat. Zielone musi być!

Nie przeczytawszy opisu przekonany byłem, że to łatwa skrzyneczka na brzegu rzeki. Lekko się myliłem. Dobrze, że Deg czuwał i wziął wodery:)

A zresztą po co są wodery? podobno po to by być suchym w wodzie. Wg Dega niekoniecznie - wodery nosi się z wodą wlaną do części obuwniczej by chyba było bardziej klimatycznie. Warto sobie zamoczyć skarpetkę od razu przy ubieraniu by poczuć gdzie się będzie wchodzić. Potem należy bezwględnie wejść w taki sposób aby woda nalała się od góry. Ot takie alternetywne zastosowanie spodniobutów.

A co do kesza... super. Bezczelnie sie patrzy i sobie wisi :)

Dzięki za kesza.

Świetny wybór miejsca na ukrycie kesza. Oczywiście skorzystaliśmy z naturalnego mostu. Potem pozostało już tylko przedzieranie się przez wysokie, splatane chaszcze i błotko na końcu. Pięknie. Rekomendacja :)

Super skrzynka. Akrobatyczne zdolności Akurio i Pana Marokesa bardzo się przydały;) Po namierzeniu szybki wpis i powrót na trasę;)

Najpierw była próba podjęcia od strony keszyny. Po wyjściu na małą góreczkę przestraszyło Nas pole trzciny. Poprawka z drugiej strony po skoszonej łące i przeprawa tym ciekawszym z mostów.  Skrzynaczka w Naszych rękach. Ekipa się ożywiła.Wyprawa zespołów Marokes i Akuriotów na Projekt PL. Dziękujemy za skrzyneczkę!

Rodzinna wycieczka rowerowa z Maja Team,znaleziona , dzięki.

Miejsce rewelacyjne, dzieci były zachwycone, choć do samej skrzynki doszedł tylko tatuś i udało mu się złapać skrzynkę bez kąpieli :)

Ciekawy mostek, nad pierwszą rzeczką, fajny keszyk nad drugą rzeczką, po drodze mniej ciekawe bagniste tereny. Pomimo zabrania sprzętu specjalistycznego, udało się zdobyć kesza bez jego użycia. Podobało mi się, gwiazdkę zostawiam.

Weekendowy wypad na projekt w towarzystwie GFS-a i krisa walkera.
Kesz szybko namierzony, logowanie w logbooku i dalej w trasę.
Dzięki za skrzynkę.

Znaleziona podczas drugiego dnia na Projekcie PL w doborowym towarzystwie GFSa i TolBoya.

Wszechobecne ślady działalności bobrów troche nam pomogły podczas przepraw przez rzeczki i bagna. Bardzo mi się podobało - zostawiam zielone.

Dzięki za miejsce i kesza .

dojście od strony wioski po znalezieniu mostka ( miałem obawę czy wytrzyma ) dalej teren mocno podmokły dzięki naszym braciom mniejszym których ślady wokół liczne , właściwy obiekt namierzony i.... ! cholera kesz 2m od brzegu , koniec już we wodzie bo tą akurat gałąź też jakaś bestia sobie upodobała ale zatrzymała się na innych  , ja nie dałem za wygraną ( za daleko i ciężko było dojść )

więc w sposób na Tarzana, ryzykując kąpiel w ciepły lutowy dzień po cienkich gałązkach -mam , trzymając się wszystkim co miałem wolnym dokonałem wpisu a pojemnik zostawiłem w bardziej bezpiecznej pozie  lecz nie ułatwiłem sprawę zbytnio innym a co ? kto nie ryzykuje ten nie keszuje :)

dzięki za emocje , gdyby mnie żona zobaczyła co ja robię w wolnych chwilach zapieła by mnie w dyby

Niestety tutaj się nie udało...

Pobyt w urbexie poszedł w zapomnienie bo spowrotem prażące słońce natychmiast o sobie przypomniało.

Skyqen i Yoshio zaatakowali z jednej. Ja z budgetem z drugiej.

I nawet yoshio brodzący w woderach w wodzie i ja z maczetą tarasujący przejście niemal teoretycznie pod samego kesza nie daliśmy rady podołać...

Czy jest na miejscu nie jesteśmy pewni. Nam sie jednak znaleźć nie udało...

Tu się odbiliśmy z racji ulewających warunków pogodowych i braku kombinezonu płetwonurka, co w świetle dalszego dnia okazało się mało istotne.

Najpierw próbowałem suchą nogą po gałęziach, a potem w akcie desperacji brodziłem w wodzie po pachy, niestety bezskutecznie .

Albo poziom wody przykrył kesza, albo siedzi gdzieś w tych wszystkich śmieciach, które oblepiły gałęzie po ostatnich ulewach.

Jeszcze tu wrócę.

Najbardziej wymagająca skrzynka dziś! Dobrze, że była piękna, słoneczna pogoda, bo gumowce okazały się za krótkie!

Dziękuję!

Znaleziona podczas majówkowej wyprawy na PPL wraz z wesołą drużyną Wołków oraz krótkofalówką :).

Dzięki!

Taki kesz, że Krzysiek z wrażenia aż podciągnął wyżej wodery :P

Dziękuję i pozdrawiam,

Karolina SQ9KFS

Wyhaczona na najlepszej i najbardziej mokrej majówce z Krótkofalówką i Marią Awarią

 Jak dobrze jest wodery mieć Nie ma to jak deszczowy dzień :)

Dziękujemy za skrzyneczkę

Nieznaleziona podczas listopadowego keszowania na Projekcie PL. Po dokładnym przemyśleniu moich poczynań mam spore wątpliwości, czy to coś czego bałem się dotknąć, to mógł być kesz..

Pozdrawiam - Sebek

Z tego co pamiętam to tu matti151 odwalił za nas mokro-wspinaczkową robotę.

TFTC

3 etap keszowania w zacnym towarzystwie sajmona.z.pl, goldenfish, gronego i urbex bambera.

Miejsce ukrycia długo przeczesywaliśmy, z okazji mojego wodoodpornego obuwia zostałem wytypowanym do przejścia na drugą stronę stumienia i tam odszukania kesza. Po jakimś czasie się udało. Niestety kesz mocno zmoczony, ja zresztą też. Ale niestety tylko kesza zaserwisowano, Ja musiałem się sam wysuszyć :D

PPLcz3 w szerokim składzie z goldenfish, łowcą_łosi, gronym i urbex bamber

do kesza udało się dojechać rowerami słabo widoczną dróżką wzdłuż rzeki. później było troszkę trudniej, na szczęście łowca łosi znów dał popis chodzienia po wodzie, drzewach i gałęziach które teoretycznie nie uniosły by nawet kota. jego sandały dają mu +40 do zwinności i +100 do nieprzemakalności.

kesz mokry, logbooki jak z pralki. wrzuciliśmy nowy logbook (z przepisaną liczbą) w strunce, stare logbooki spakowane oddzielnie.

Znaleziona podczas wspólnej wyprawy z OchKarolem

dziękujemy i pozdrawiamy

Od złej strony to normalka dla tego kesza,  buty i tak mokre więc nie ma znaczenia. Gorsze były bagna i szuwary...

Dzięki!

drugie podejscieza pierwszym razem podeslismy od strony wsi czyli tej zleja teraz od strony ulicy i sie udalomalepokonywanie rzeczki czy tam rowow przeciw deszczowych :P 

podjeta przez marveta przy mojej pomocy tak to bez gumiakow by sie nie obeszlo :)) 

TFTC

Baloniarz miał wodery, ja kalosze więc poszło szybciutko :)

THX

Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki ale żeby zdobyć kesza to trzeba było skakać tam i z powrotem... zamiast tylko popatrzeć....

Tak więc kto nie ma w głowie ten ...

Troche wilgoci w środku - osuszona na ile sie dało i dalej w drogę bo obok urbex czekał...

Dziękuje.

Pięknie dziękuję.

Podczas serwisu PPL należało wreszcie kesza przy którym się było wielokrotnie - podjąć. Akurat nie wiedzieć czemu poziom cieczy był raczej niski, więc odpadło cudowanie - zwykłe wodery wystarczyły ;)
Stan skrzynki - bardzo dobry.

Pozdrawiam
Art_noise

Podjęta podczas sobotniego, całodziennego "otwarcia" sezonu keszowego w towarzystwie dags i Agathy.:) Dość szybko podjęta.

Oj co tu się działo.... Kesz poszedł sprawnie, a droga powrotna ubarwiona została dwoma kąpielami towarzyszek Doktorka w niewielkim potoku.

Po krótkim serwisie keszerek, można było kontynuować wyprawę. Za przygody podczas zdobywania i sprytną skrzyneczkę od Doktorka zielona gwiazda.

TFTC

Kesz wyhaczony w towarzystwie degringolady, aricji i husky-PL . 

TFTC !!!

Razem ze Szpilką na 4-wyprawie rowerowej PPL.

Pierwsze podejście nakrótsza drogą nieudane - zatrzymała nas woda.

Powrót do samochodu, wodery i obieramy inny kierunek.

Na miejscu okazuje się, że taka mała rzeczka może być znacznie głębsza niż się wydaje i ryzyko kąpieli przy temperaturze w okolicy zera zmusiło mnie do do podjęcia metodą "suchą". Duży szacunek i gwiadka za tą skrzynkę.

Hej!
Skrzynka wyhaczona podczas ID4 w większym gronie (Stałym: fishu, m2m, monika&wojas, aureliak i dags; i dodatkowym SilentA, ArtB oraz Stryker)

Przygoda na tej skrzynce była jedną z większch na PPLceGdyby nie dags, albo ryzykowałbym jakiegoś syfa na nogach, albo ktoś innych zaryzykowałby przygodę z 'wiszących chrustem'Za prawdziwy akrobatyczy popis dags należą się najwyższe słowa uznania. Super skrzynka która wymagała trochę innego podejścia do keszowania.

Aha, nie można tu zapomnieć o super sprzęcie do podejmowania kesza przygotowanym przez ArtB i SilentaA, takiej konstrukcji na potrzeby keszowania jeszcze nie widziałem i pewnie jeszcze długo nie zobaczę, fajne, ale szkoda że na nic się to zdało :(

Dziękujemy i pozdrawiamy,
OrMiGroup

Tutaj wielkie podziękowania dla dags która podjęła skrzyneczkę prawie suchą nogą

pozdrawiamy Monika i Wojas

Tutaj pierwsze skrzypce odegrała dags, za co serdecznie jej dziękujęWprawdzie byliśmy zaopatrzeni w sprzęt, ale na nic by się on zdał :)

Zdobyta połączonymi siłami wielu grup wykańczających Projekt PL. To było chyba najliczniejsze podejmowanie w historii tej skrzynki.

Od autora wiedzieliśmy, że do podjęcia skrzynki są 2 metody - sucha i mokra. Próbowaliśmy opracować trzecią metode ale ani magiczna tyczka Art_Bi ani wędka fishu się nie sprawdziła ;-(

Na szczęście dołączyli do grupy Stryker i Dags, która jako jedyna odważna zdecydowała się na podjęcie skrzynki metodą "suchą".

Wielkie dzięki za poświęcenie, bez dwóch zdań najtrudniejsza skrzynka w Projekcie PL.

moja 600- dobrze ze na PPL przyjechalam na zupelnym spontanie i nie bardzo wiedzialam po co te wszystkie sprzetygdy podeszlismy pod kesza te dziwne przedmioty nabraly innego znaczenia- wybralam metode "na sucho" przy ktorej smiechu bylo co nie miara. Podczas gdy inni wpisywali sie do LB ja postanowilam sie poopalac w tej uroczej scenerii :)

TFTC - pozdrawiam dags

Zaczynamy Projekt.Pl na ID2011!

Skrzynka znaleziona silną ekipą podczas pierwszego dnia ID 2011. Od Dubienki do Wisły szliśmy pieszo. Łącznie przeszliśmy około 20 km.

Przed wyjazdem na ID kupiłem sobie wodery i tu się przydały. Woda zimna i zaskakująco głęboka jak na taką malutką rzeczkę.

Za możliwość sprawdzenia nieprzemakalności nowego zakupu ode mnie reko.

Misja ID 2011, ekipa mocna to i cech zdobyty bez problemu,

korciło mnie by podjąć bez woderów i sucho, gdyby nie jed to pewnie bym się skompał

dzięki za skrzyneczkę pozdrawiam, hej

Po znalezieniu z większymi lub mniejszymi problemami prawie 60 skrzynek Projektu PL w końcu trafilismy razem z Art_Bi na taką która nas pokonała!

Podejście z jednej strony - rzeka, w dodatku trochę za szeroka do skoku, wracamy. Po drodze tambylcy zastrzelili nas pytaniem: "panowie tu tyczycie ?". Hmm, tyczka mogła by się przydać do pokonania rzeczki ale niestety nie tyczymy więc nic z tego.

Atak z innej strony, podejście nawet mokrawe (szok, bo po tygodniach bez deszczu nawet największa bagna powysychały!). Na miejscu konsternacja - no nie jest dobrze. Art_Bi od miesiąca narzekał że chce zobaczyć Liswartę więc oczywiście jak ją zobaczył to musiał umoczyć podczas próby podjęcia kesza. Co ciekawe dopiero jak umoczył to zobaczył kesza - niestety zobaczyć a podjąć to nie to samo więć musielismy obejść się smakiem i kesz pozostał nietknięty ;-(

Jak nie z tej strony to z innejPodjazd własciwie pod samego kesza. Gorzej z dokończeniem dzieła, ale i tak dałem radęwoda jeszcze wcale zimna nie jest, zresztą my, morsy... ;)

Miejsce odwiedzone razem z Nannette podczas trzeciej tury, a łącznie szóstego dnia spędzonego na ProjekciePL. Genialnej inicjatywie Art_noisa oraz Etna&Marsa, która pomijając ich ogromny wkład własny, na pewno przyczyni się do poprawy jakości i promocji geocachingu w Polsce. Dzięki za kesza :)

To już ostatni kesz PPL. Szkoda, taki fajny projekt a tu już koniec.

Poprzedniego dnia mocno tu rzeźbiliśmy, od jednej, od drugiej i fiasko. W międzyczasie martuś prawie została wessana przez muł.

okazało się że woda lekko kesza wymyła, jak się też okazło - każdemu keszerowi jest potrzebna siekierka:) z takim sprzętem udało się kesza złowić i przekazać do reaktywacji.

luftmause w kaloszach(z tego co mia wiadomo już i tak przemoczonych) podjął się trudnego zadania podjęcia kesza. aż dam wam za niego gwiazdkeTFTC!!!!

Kończąc i zaczynając Projekt w wesołym składzie: Czarkowaty, Coza, Zyr z Keni i ja.

Ostatecznym poświęceniem wykazał się prawie-ochotnik Czarkowaty, ja w drodze od samochodu dałam się wysmagać pokrzywami i wystarczyNa dobry początek pełnego wrażeń dnia.

Skrzynka znaleziona podczas wspólnej wyprawy na kesze z Meghan(mph), Keni, Cozą i Zyrem.

OP-1 Przydał :-)

Dzięki za kesz.

Akcja wykańczania projektuPL. Skład: Meghan, Keni, coza, Czarkowaty i ja.

Kolejna perełka. Przydał się OP1 wożony nie wiedzieć czemu w aucie cały czas. Znaczy teraz już wiedzieć czemu :)

Piękne dzięki.

Skrzynka znaleziona podczas opolskiego, rowerowego ataku na Projekt PL wspólnie z Cichym i Strykerem.

Ale ten kesz nas wymęczył, podejścia z kilku stron i oczywiście dopiero ostatnia możliwość okazała się właściwa :)

Dzięki za kesza, pozdrowienia z Opolskiego

Znaleziona wraz z MMJ

DZK

FTF