Dzisiaj będąc akurat w okolicy postanowiłem sprawdzić jak ma się skrzynka i czy w ogóle jest na miejscu. Byłem ogromnie zaskoczony! Kesz jest na miejscu niezmiennie od ponad 11lat! Tylko drzewo związane z keszem znaczenie urosło. Okolica też bardzo się zmieniła. 

Nic z tego, dokladnie obszukane wszystko co mozliwe. Nie bede robił reaktywacji, bo miejscowka na duzego cache.

Dzieki za Kesza

Wpis z Opencaching Kubut Maps

 

Olcha znaleziona, puszka po piwie i ,,małpka,, też. Kesza nie odkryłem

Odnaleziona w 2gim rodzinnym podejściu. Pierwsze było rok temu. Genialnie schowana pod tymi korzeniami! Wielkie dzięki za skrzynkę. Zgłaszam, że pojemnik już się nieco zestarzał i 2 spośród 4 klipsów nie trzymają. Pomimo tego środek suchy. Wielkie pozdro dla Autora! 

No cóż - znaleziony, ale z powodu braku pewnych umiejętności wpisu brak ;)

Przybyłem, zobaczyłem,... odpuściłem.. Może innym razemDzięki za przyprowadzenie w to miejsce - lubię takie dzikie zakątki :-)

Kuba183

Za drugim razem, latem stwierdziłem że na siłę nie będę szukał i przyjdę jak mróz zetnie błotko. I to była dobra myśl. Gospodarze mocno rozbudowali swoje konstrukcje od lata. Mam nadzieję, że wielbiciele Szyszki tu nie trafią, mnóstwo tropów.

Za poczucie humoru autora - gwiazdka.

Kiedyś znalezionyteraz uzupełniam . TFTC

Podjęta wspólnie z Wojtkiem. Byliśmy tu miesiąc temu, gdy był mróz i dużo śniegu. Nie mieliśmy kaloszy i odpuściliśmy. Dzisiaj już w kaloszach znaleźliśmy drogę, która wcale nie wymagała takiego obuwia. Powiem więcej, kalosze wręcz utrudniły nam podjęcie kesza. Jak to możliwe? Przekonajcie się samiSkrzynka bardzo mi się spodobała, a jej podjęcie sprawiło mi dużo frajdy. Dlatego przyznaję ocenę znakomitą i zieloną gwiazdę. Dzięki za kesza!

Wspólne keszowanie z Jeanpaulem. Byliśmy w tej okolicy zimą, ale pochodząc od ul. Brukowej, która ma na tym odcinku nazwę Szpinakowa (na mapie Topo) poddaliśmy się widząc podmokły teren, a my nie mieliśmy choćby kaloszy.

Dziś wyposażeni w wydawałoby się w odpowiednie obuwie, doszliśmy w okolice miejscówki zupełnie suchą stopą. Kilkuminastominutowe poszukiwanie nie przyniosło efektu, nawet przez moment mieliśmy pomysł, aby przenieść się na drugi brzeg rzeki. Rzeczwistość okazała się bardziej brutana, i mimo, że każda z informacji, która zawarta jest w opisie i podpowiedzi, a także w logach poprzednich znalazców jest prawdą, to znów padło na Jeanpaula, który w takich sytuacjach nie ma wątpliwości, co zrobić. Ja też wiedziałem, co mam robić: fotki w razie kłopotów. Na szczęście - obyło się bez komplikacji. Nie oceniam, bo i tak mam sporo wątpliwości, czy logować. Dzięki

Pierwsze podejście było na jesień. Tragedi nie było,na spokojnie garmin zaprowadził mnie centralnie w punkt i to wszystko. Stratowałem jak dzik roślinność w promieniu kilku metrów ,poddałem się.  Drugie podejście przypadło na styczeń. Jadę 400 km,wysiadam stację wcześniej ,naginam z buta no i mam pozamiatane. Śniegu  po kolana. No to sobie znalazłem  jak ch...ale nic,ide. Spłoszyłem dzika,jakaś sarenka uciekła,cisza i spokój. Dotarłem na miejsce. Co dalej,stoję ,myślę, popijając piwo zaczynam klnąć,Nefryt już zlinczowany,pewnie miał czkawkę od mojego intensywnego myślenia. Normalnie geoślepota,kolejna porażka. Trzecie podejście,w lubuskim śniegu nie ma,przyjeżdżam, a tu jest. Fatum jakieś czy co. Idę tym razem torami,na gps nie patrzę bo wiem gdzie iść. Schodzę za kozłem oporowym. Myślę sobie,ostatnia szansa bo jak przyjdzie wiosna to już na bank tu nie dotrę. Zbliżam się  do punktu zero i i i i Nefryt ja Ci jaja ukręcę. Z duszą  na ramieniu wpis zrobiony. Rekomendacja oczywista,oceniam jako znakomita. Po inne skrzynki też wrócę  ale jak zejdą  śniegi.

Warto odwiedzić. Znalazłem podczas zimowej grudniowej nocy

Byłem przy tej skrzynce latem,w krótkich spodenkach,

Masakra,chyba nie muszę nic więcej pisać.

Przeszukałem wszystkie olchy,eszystkie korzenie,miejsce zostawiłem tak jakby stado dzikow tam przelecialo. 

A teraz odpowiednie buty, zero chwasta na spokojnie szukam jeszcze raz, rozglądam się to tu to tam i patrze nie,no ja tego nefryta kiedyś zaciukam

Bardzo pomysł mi się spodobał, za co dziękować 

Ubawilem się po pachy

Sporo sarenek tam biega.

$#@%)*^!!! Nie wiem czy można w logach używać wulgaryzmów, a tu mi się tylko takie słowa cisną na klawiaturę. Dżizas, gdybym wiedział to bym zawczasu wcisnął ignora dla tej skrzynki.

W marcu się nie udało i wróciłem tam dziś. Od przeciwnej strony niż Liściasta.

Niesamowite jak przyroda zmieniła to miejsce, jednak wtedy było duuuużo łatwiej. Welcome to the jungle normalnie. Zaczęło się od przedzierania przez chaszcze, po kilku metrach stwierdziłem że z rowerem nie dam rady i go porzuciłem w trawie. Już tutaj miałem podrapane przez jeżyny i poparzone do kolan nogi (uwielbiam młode pokrzywy). A było w opisie długie spodnie? Było! I jeszcze, gatunek rośliny do zapamiętania: Przytulia czepna (Galium aparine), rodzina marzanowate. Czepia się wszystkiego za pomocą haczykowatych, sztywnych włosków. No i jeszcze ma enzym który powoduje, że mleko krów które najedzą się tej rośliny zsiada się. Mi się mleko nie zsiadło, ale fajnie krępowała ruchy.

Ad rem.

Z kępy na kępę, w roju świeżych młodziutkich komarów dotarłem do pierwszego cieku. Przeskoczyłem po pniakach i już jestem na kordach i nic, #%^& nie ma. 15 minut kręcenia się po okolicy i nic. Może to jednak nie po tej stronie. Dało radę na sucho przejść przez rzeczkę i teraz słyszę głosy od strony porzuconego roweru. Nosz szlag, a jak zapierniczą? Wracam, skok przez rzeczkę, przez odnogę, przedzieranie się i rower sobie leży, nikogo nie ma. I co znowu mam tam leźć? No raczej, chora ambicja.. Zatem przedzieranie, skok 1, skok 2, szukanie olchy i w końcu....jest.  I tu nie napiszę nic więcej żeby nie spoilować, ale powróciły moje lęki, ręce mi opadły. Po namyśle zdecydowałem się przełamać strach przed tym czymś. Pot kapał mi z czoła, ręce się trzęsły.... To jak wygląda mój wpis w logbooku wskazuje w jakim byłem stanie. Nie odczytacie go

 

Wylazłem stamtąd. Prosto miałem jechać do teściowej na obiad z okazji Dnia Matki. Ale w tym stanie nie mogłem się pokazać. Wpadłem na doskonały pomysł i umyłem się pod studzienką na cmentarzu przy Szczecińskiej Aż się kolejka zrobiła do kranika! Brawo ja!

 

Reasumują, spośród tych niemal 100 znalezionych do tej pory keszy ten zapamiętam jako najtrudniejszy dla mnie.  Nefrycie+, dzięki za kesza, przesunąłeś granicę moich możliwości. Jadąc do teściowej w mokrych butach, podrapany i poparzony śpiewałem sobie przebój LO27 "Oooo mogęęę wszyyystkoooo..."

Za to że spotkałem tam małą sarenkę daję ocenę znakomitą i gwiazdkę, bo tak by była ocena słaba.

 

Przepraszam, że się tak rozpisałem

Ja nie wiedziałam co mnie czeka. Jaś tylko zapytał czy ewentualnie nie będzie mi szkoda butów. no niby nie..

Po tej skrzynce już nic nie miało wyglądać tak jak wyglądało: moje trampki (kolor ówcześnie niebieski) - błoto zarówno w środku jak i na zewnątrz; bluzka - niby nadal biała ale już nie tak bardzo..; spodnie. O! to jest dobre. moje spodnie nie były moimi spodniami ;D były jaśkowe, trzy razy za duże. Jasny beżyk nabrał w miarę czasu barwy błota. 

Ale bawiłam się bardzo dobrzezwłaszcza kiedy nie mogłam wyciągnąć nogi, którą wciągnęło błoto. Po finał śmigał JAś. Ja mam limit do pewnej wysokości. Do zadań specjalnych wyznaczany jest Chuck.

Okazuje się być mądrym pomysłem nie przyznawanie skali trudności pi razy drzwi. Dzięki !

Sukces.

 

Wiedziałem co mnie czeka, więc tym razem pojechałem z naładowanym telefonem i z dużo większym zapasem czasu. Niezastąpione było też towarzystwo Ątet, bo poza tym, że potwierdzała odczyty GPS z mojego SMARTFONA odczytami z jej KALKULATORA to jeszcze w dodatku tak mi poprawiała humor swoimi salwami śmiechu, że frustracja nie miała żadnych szans. Szkoda tylko jej trampek. Ale dla takiego kesza coś trzeba poświęcić :D

 

Niestety potwierdziły się moje obawy z poprzedniej wizyty - rzeczka się rozwidla i jest pomiędzy jej głównym biegiem a jej mała odnogą, którą wcześniej wziąłem za główne koryto. Na szczęście udało się dotrzeć na miejsce nie używając ciężkiego sprzętu (woderów). Na miejscu już wiedziałem czego szukać, bo mnie kiedyś autor oświecił. Poza tym kesza jednak widać z daleka.

 

Dzięki za fajne wyzwanie. Znów mało nie wyzionąłem ducha, utopiłem się w trzęsawisku i komary niemal zeżarły mnie żywcem a gałęzie prawie podcięły mi tętnice. To jest właśnie teren o trudności 4-4,5. 

 

Dzieki!

W zasadzie mógłbym skopiować opis JAśka, bo moje poszukiwania przebiegły wg podobnego scenariusza Tyle że na koniec wkroczyli jeszcze aktorzy - dziki, które pomogły mi podjąć decyzję o rezygnacji w dniu dzisiejszym.

A nawet nie było tak mokro, dałęm radę przemieszczać się (czasem skokami) w rowerowych butach. Ale po pół godzinie szwendania się wśród zarośli, szukania pod różnymi korzeniami, rozgrzebywania śmieci poddałem się. Może kiedyś indziej.......

Byłem w okolicy to pomyślałem, że podjadę chociaż się rozejrzeć. Niestety nic nawet nie zobaczyłem.

 

Przede wszystkim to polecam jednak kalosze. Sam pojechałem w trampkach ale mimo, że rzeczka niemal zupełnie wyschła to teren jest wilgotny i grząski, przynajmniej od zachodniej strony. Pokonała mnie też trochę roślinność i to nie dlatego, że ciężko się było przedrzeć ale dlatego, że w tej dżungli jest niemiłosiernie parno i duszno. Po 20 minutach myślałem, że wyzionę ducha i postanowiłem wracać na otwartą przestrzeń. Spociłem się jakbym był w saunie. No i niestety GPS nie pomógł zbyt wiele. Wyzerowałem baterię komórki 20 minut kręcąc się od olchy do olchy i sprawdzając, która jest najbliżej pokazywanych współrzędnych i te 1,5 metra od brzegu. GPS pokazywał, że to jednak północna strona rzeczki, chyba, że rzeczka ma w tym miejscu kilka odnóg i kesz jest gdzieś pomiędzy nimi. Wpisy nie pomogły, niczego nie zauważyłem rozglądając się we wszystkich kierunkach.

Bogatszy o doświadczenie wrócę to kiedy indziej. Mam nadzieję, że keszyk nie zaginie(ął).

Odbijam w bok bo przecież tu jakaś skrzyneczkahehe było trochę zabawy, ale wymacana spod korzenia. I choć dolina pięęęękna to by było jasne wpadłem tam tylko bo skrzynka.  Dzięki. Tour de Łódź z Maleską.

Kolejny kesz który usiłuje nauczyc mnie "patrzenia szerzej". Gdyby nie komentarze mógłbym tam zostać o wiele dużej :p Podziękowania zwłaszcza za jeden wierszyk ;)

Keszyk znaleziony ze znajomyi podczas majówkowej wędrówkifajny klimat i maskowanie naprawde niebezpieczne :D

Dzięki chłopakom sie wpisałam. Ale sama w życiu bym sie nie odważyła. Niezły pomysł. Dla mnie niebezpieczny. Fajnie ze mogłam patrzeć i robić zdjecia z dołu :D 

Maskowanie rzeczywiscie dosc mocno szczegolneCo dwie głowy to nie jedna, znaleziona z Nycek1910 podczas dzisiejszego keszingu. Geokret Kocia Banda - Rudziele OUT

co za maskowanie co za poysl juz myslalem ze poddamy sie z ziomeczkiem po przeszlo 40 min poszukiwan zobaczylem ja dla nastepnych znalazcow "nie jestes pierwszym ktory patrzy z gory i widzi chmury, niestety patrzac pod nogi cale zycie jest slepy'' znaleziona z tomas2500

Skrzynka gotowa do szukania. Powodzenia!

Niestety po dotarciu na miejsce nie udało się znaleźć kesza. Jeszcze tu wrócę :)

Trzecie podejście.
Za pierwszym razem odpuściłem będąc w połowie drogi w górę. Speniałem :)
Za drugim razem Lilalu próbowała szczęścia z podobnym jak wyżej rezultatem.Potem skrzynka chyba przypadkowo zmieniła lokalizację.
Dziś w ramach spaceru stwierdziłem - a sprawdzimy.
Ja pitolę, ale dżungla. Takiego trawska jeszcze nie spotkałem na keszerskiej drodze, choć czytałem o pokrzywach do pasa to nie wierzyłem. Tu zielsko miałem po szyję :)
Wpis dokonany, ale żeby odłożyć na oryginalne miejsce odwagi brakło. Dzięki.

No i nadeszła wiekopomna chwila... keszyk zaliczony :)

Wyprawa razem z Zwierzu666 oraz Nugatem. Ubawu było sporo...

 

Kilka wskazówek dla następnych...

1. Nie idźcie z wózkami :)

2. Idąc tunelem przykładowo od skrzynki Brzoza - OP6893 kalosze muszą mieć powyżej 50cm wysokości.

3. wszelkie środki przeciw komarowe możecie zostawić w domu bo i tak nic nie pomogą

4. Sierp miejscami przydatny

 

Miejsce wieczorem ma swój niesamowity klimat, można się poczuć jak w buszu :)

 

Wielkie dzięki za tego keszyka i pozdrawiamy

 

P.S. maskowanie psa perfekcyjne :P

 

 

 

Artek górą ,a  ja wymyśliłem sobie że pójdę dołem pod prąd:)

w pewnym momencie kalosze które odziałem okazały się trochę za niskie... no ale cóż chociaż wymoczyłem stopy :D

wyjście z wody, przedarcie się przez krzaczory , bagna, pokrzywy mutanty i kesz zdobyty :)

dzięki za kesza i pozdrawiam

fajne miejsce zle kiepskie maskowane TFTC

 

Takie skrzynki lubię (poza pokręconymi quizami of kors) - dzicz, przedzieranie się przez zarośla, słowem - psie zbyry.

Zastanawiałam się, czy wziąć kaloszki, ale przydały się, oj, przydały. A pies po wyprawie był do prania.

Mimo zylionów olch w okolicy jakoś udało się znaleźć.

Super skrzyneczka, wielkie dzięki!

Za trzecim podejściem skrzynka znaleziona. Świetny pomysł ukrycia skrzynki. Na początku szukałem po złej stronie rzeki i dlatego trzy razy musiałem podchodzić do tego kesza. Pozdrawiam:)

Zwyciężyłem, zwyciężyłem! Nie uległem pokusie.Popodziwiałem, pokiwałem głową, wróciłem do Żony, kota, samochodu i hajda na Łagiewniki. Nie zarzekam się, może kiedyś - na dziś:
Pozdrawiam Autora i Dziękuję. :)

Marsze po przewalonym drzewie do tego kilkakrotne skoki z jednej strony na drugą, bo albo smartfon z plecakiem został albo naklejki z roweru nie wyciągnąłem. Podpowiedź niesamowicie pomocna, bez niej nie dało by rady:-) dzięki

Podjęta bez problemów, kolega ściągnął a ja odłożyłem. Wystawiam ocenę znakomitą ;)

Zacznijmy od tego, że to moje trzecie podejście do tej skrzynki. Na początek rower na plecy i przedzieram się przez chaszcze i bagna. Samo "przejście" na druga stronę rzeki z przygodami. GPS w tym miejscu wyjątkowo odmawia posłuszeństwa. Za trzecim razem udało się namierzyć kesza. Sama podpowiedz myli niesamowicie, jednak jest jak najbardziej zgodna z prawdą. Wszystko byłoby dobrze gdyby przy odkładaniu kesz nie wypadł mi z ręki. Za wszystko należy się rekomendacja. Dzięki.

Do dzisiaj myślałem że wiem gdzie drzewo ma korzenie. Chyba jeszcze za krótko żyję. Pozdrawiam

Skrzynka podjęta za drugim podejściem. 

Za pierwszym razem po godzinie poszukiwań poddaliśmy się i zwątpiliśmy, czy skrzynka w ogóle istnieje. 

Istnieje. Jak już za drugim razem porozglądaliśmy się uważnie, to w końcu udało się wypatrzyć miejsce ukrycia... I zgadnijcie co? Znowu na mnie padło, żeby zrobić wpis do logbooka. 

Skrzynka jest na miejscu i rzeczywiście umiejscowienie oraz maskowanie są bardzo specyficzne!

Sam bym jej nie podjął, ale na szczęście mamy zespół, w którym anoriell idealnie nadaje się do takich zadań specjalnych :P

Przyznaję zieloną gwiazdę! TFTC!

Korzeń i skrzyneczka mają się bardzo dobrze. W opisie dołączam małą wskazówkę. Zapraszam do poszukiwań.

Kesz podjęty w samotności, żona niestety po za łodzią więc muszę bawić się samPo znalezieniu go, najpierw bardzo się zdenerwowałem ale po chwili zacząłem się śmiać. Naprawdę fajny pomysł. Dzięki śliczne.

bardzo zaskakujące maskowaniesuper skrzynka

super ukryta znaleziona z mwitkiem za drugim podejściem. mistrzowski pomysł.TFTC.

Zdobyty z BlueAsia i piostu :)))

Znaleziona wraz z Piostu i errors-1987

Droga do kesza ...hmm jakby to powiedzieć...wprowadziła nas w świetne nastrojeakompaniament wody i błota w butach dodawał uroku no i jeszcze bzyczenie komarów- muzyka dla naszych uszu, ale my jacyś inni jesteśmy (chyba).

Dotarliśmy mniej więcej w okolice no i padło pytanie...czy ktoś wie jak wygląda olcha...na szczęście zgodnie stwierdziliśmy, że wiemy.

GPS świrował więc zwiedziliśmy oba brzegi w poszukiwaniu właściwego miejsca, dzięki pomocy udało się kesza namierzyć i wrócić do cywilizacji.

Pomysł i wykonanie rewelacja :)

Dzięki za kesza i pokazanie tak dzikiego terenu, tak blisko centrum miasta.

Zdobyty z BlueAsia i errors-1987.

Drugi keszyk na naszej dzisiejszej trasie.

Przy podejściu do kesza jak i przy samym podejmowaniu ubaw był po pachy...zresztą tak samo jak błoto z "bagliny rzeki Sokołówki" :)

Okolica dzika i zarośnięta, dodatkowo opanowana przez hordy komarów, co tylko dodaje kolorytu keszynce. Samo podjęcie chyba nie udałoby się gdyby nie telefon do pomocnej dłoni.co prawda zdeterminowani byliśmy na tyle że prędzej wroślibyśmy w otoczenie niż wrócili bez kesza, ale pomoc mimo wszystko okazała się potrzebna i uratowała nas przez śmiercią od komarzych ssawek :)

A jako ciekawostkę dodam że wracając do keszowoza natknęliśmy się ... na wskazówkę z czasów "multi" keszyka :) 

Dzięki za kesza i pokazanie miejsca.

Ocena ZNAKOMITA i order zielonej gwiazdki leci za ubaw przy podejmowaniu kesza jaki i za pomysł i wykonanie maskowania :)

Dzięki wielkie za zabawę i za klimatyczne miejsce :)

ZNAKOMIATA I JUŻ! :)

A mówiłam, żeby patrzeć TAM, a nie tam gdzie na początku się wydawało i dedukacja okazała się trafna, kesz po dłuższej chwili konsternacji trafił w ręce moje i hanu7. Brawo za pomysl - samo miejsce mnie nie urzekło, ale za rozbawienie mnie daję ocene ZNAKOMITĄ i GWIAZDĘ:)

Dzięki!

in: krecik:)

Drugi kesz dzisiejszej wyprawy. Maskowanie mnie rozwaliło. Wbrew pozorom zimą łatwiej znaleźć 

Śnieg po kolona, ruszajace sie płyty w rzece i zaskakujacy kesz;) wraz z Gałka i Celwa

Bardzo fajnie schowana skrzyneczkadzięki wielkie za chodzenie w takim śniegu :)

Znaleziona w towarzystwie Kao.
Kolejna skrzynka zdobyta podczas spontanicznego nocnego wypadu.
Za tę skrzynkę miałem zamiar zabrać się już dawno temu, ale odstraszał mnie jej opis. Że niebezpiecznie, że nie da rady nocą i w ogóle. Jednak w końcu mimo niepogody wraz z Kao udaliśmy się na miejsce.
Na początek spacerek i jesteśmy na bagnach. I tu zaczął się dłuuugi proces poszukiwań. Szukaliśmy i szukaliśmy i szukaliśmy... gdzie to jest?! Może nie ma? Już nawet zdażyłem przetestować odporność swojego obuwia i rzeczny prąd...
Na szczęście mieliśmy ze sobą telefon, więc wykonałem połączenie do pomocnej dłoni. Podpowiedź okazała się pomocna po pół godzinie, kiedy to doznaliśmy olśnienia. 
Serio?! Naprawdę tam? Dlaczego znowu ja? :( 
Zadanie całe szczęście wykonałem, chociaż do zawału serca było blisko. Ale to już taka moja charakterystyka. ;)
Podsumowując: za ponad godzinę poszukiwań, śliczne bagno, wymyślne maskowanie i kolejne wyzwanie, przyznaję ocenę znakomitą i Order Zielonej Gwiazdy! :)
OUT: GK
TFTC!

Poszukiwanie tego kesza nocą nie było najmądrzejszym pomysłem… Kordy, jak to w telefonie, w lesie falują w okolicach 8 metrów… ciężko rozpoznać olchę, a bagna przypominały niemal te z „Władcy pierścieni”. Rozart jeszcze powinien ponarzekać na moją latarkę. W każdym razie, akcja zakończyła się powodzeniem :) Co do Sokołówki, w której pobrodziłam korzystając z kaloszy, czytałam coś o 3 planowanych zbiornikach, no i raczej nie spodziewałabym się końca inwestycji w roku 2015 :(

Moja 400 skrzynka. Musieliśmy iść po zaśnieżonym nasypie kolejowym i to był najtrudniejszy element kesza  Sama skrzynka podjęta szybko, śnieg za bardzo nie przeszkadzał, myślałem że będzie gorzej

Kesz złapany z Skyqen, po małych perturbacjach z dupkiem, niby właścicelem parkinguKesz namierzony już dawno ale teraz przyszła pora na niegoW pewnej chwili było dwóch murzynów na ......... ;-)

Jak sam autor stwierdził... "mózg Cię oszukuje"...

I tak było ;)

 

 

Serdeczne podziękowania za pomoc dla NEFRYTA.

BTW - Skrzynka naprawde niepozorna i niebezpieczna! 

Zimą odmrożenia pewne... latem grozi pewnie zjedzenie przez krwiożercze komary i pokrzywy-mutanty... a na jesieni i wiosnę, można skończyć jako woskowina w bagnie...

 

:D

Żeby nie mobilizacja żony skrzynki byśmy nie zdobyli.Tłumaczyłem się jej  że jestem już za stary na tego typu kesze,że mogę się utopić,połamać,ale to nic nie dało.Skrzynka w miarę szybko namierzona....przeżyłem.Za pokazanie kawałka dzikiej przyrody, za przemoczone buty,za porwaną kurtkę, i założona na terenach leśnych przyznajemy z żoną zieloną gwiazdę.My akurat takie terenowe lubimy.

Dziękujemy i pozdrawiamy

bolerob z żoną

Naprawdę nie wiem co mnie podkusiło, żeby sięgnąć tego kesza. Chyba opary rosnących w pobliżu "ziół" źle na mnie podziałały... A już tym bardziej nie mam pojęcia co kierowało autorem, żeby zakładać tu skrzynkę, i to w dodatku taką. Chyba jakieś piekielne moce...:p Obyło się bez kaloszy, ale teren jest dość mocno podmokły. Może być naprawdę niebezpiecznie!

Kesz w ogóle nie planowany, wyprawa odbyła się wraz z założycielem, który zaproponował jego podjęcie:)doprowadzony do celu, zaczynam kopać  dołek, a Nefryt ma ubaw po pachy,lecz  chwila i wpadłem co jest nie tak:) 
Sposób ukrycia znany z opowiadań Marveta;) dzięki i pozdrawiam!

Jak to się mówi - ciężkie jest życie keszera:)...

Pierwszy raz na próbę podbicia kesza, wraz z yoshio udaliśmy się  praktycznie zaraz po publikacji.  Niestety wyszło jak wyszło i musieliśmy wrócić z pustymi rękami. Bardzo szybko zrobiło się ciemno, naglił czas bo śmigaliśmy na Geopifffffffko i kicha.Dziś ponowna próba. Jeszcze do około 12 liczyliśmy na FTF'a ale zostaliśmy ubiegnięci:).

A teraz o samym keszu:). Okolica mega. Dżungla amazońska! Tym bardziej, że wiemy jak ten klimat wygląda w ciemnościach bo w takich warunkach spędziliśmy tydzień wcześniej około godziny:).

Tym razem też byłem już bliski rezygnacji. Ponownie myślałem, że będziemy wracać z pustymi rękoma. Całe szczęście, że ostatnim zamietnięciem wkurzono-zrezygnowanego wzroku udało się go wyłapać. A opisu dokładniejszego już chyba nie było możliwości dać.

No i znaleźliśmy pierwszy etap kesza. Myślę, że ponownie można zmienić na wersję pierwotną bo wskazówka w niej zawarta jak się okazało jest cholernie dokładna i naprowadzająca. Ale to już decyzja Założyciela:).

Ja tylko cholernie się cieszę, że takie klimaty są w Łodzi! Ech... Kocham to nasze różnorodne Miasto:D!!!

pierwsze podejście było tuż przez GeoPiwkiem, razem z morrison-1986 uderzyliśmy wieczorem i bardzo szybko zrobiło się ciemno - po jakiejś godzinie błądzenia po bagnach zrezygnowaliśmy i pojechaliśmy na spotkanie. FTF przeszedł koło nosa...<br /> drugie podejście dziś i tym razem udane! żeby za dużo nie spojlerować napiszę, że trzeba się naprawdę dobrze rozejrzećpodołało temu jak zwykle sokole oko morrisona! kesz rewelacja!<br /> w keszu podróż rozpoczął GK Syfonabój, a zgarnęliśmy wszystkie inne (całe 3 sztuki).<br /> TFTC!

Prawdziwa dżungla na terenie miasta. Opis ukrycia zgodny w 100%, zapomnijcie o saperkach. Wspólnymi siłami z Freta i Grendel w asyście autora Nefryta. Znakomicie !

Znaleziona z Grendelem i Boksytem pod czujnym okiem Nefryta, który pewnie miał kupe radochy obserwując jak błądzimy w poszukiwaniach;) Bardzo fajnie, dzikie i urokliwe miejsce. Polecam bardzo tę skrzyneczke jak i spacer w dolinie rzeki sokołówki. Po obu stronach torów kolejowych można znaleźć takie magiczne, ciche miejsca i odpocząć trochę od ruchliwego miasta. Dziękuję za kesza i fajne spotkanie keszerskie. Pozdrawiam.

wtam,

Skrzyneczka przyznaję, nie łatwa do znalezienie. konieczne było drugie podejście w asyście nefryta i boksyta. Za drugim razem w końcu się udało. znaleziona razem z FRETA i BOKSYT.

Zaniepokojony mailem od jednego z poszukiwaczy o braku skrzynki udałem się dzisiaj na miejsce. W okolicy ukrycia widać liczne ślady poszukiwań skrzynki. W ruch poszły wszelkie saperki i kłujki. Taka mała uwaga dla następnych śmiałków zostawcie ten dodatkowy sprzęt w domu po co taszczyć dodatkowe kilogramy przez te krzaki? Sprawdziłem namiary i wszystko jest ok. FTF czeka! Powodzenia.