Skrzynka została zarchiwizowana.

25.12.2022 Święta Krowa w święta szwęda  tu i ówdzie. Wycieczka szlakiem keszy z GC i lokalnego serwisu.

Majkowi zmiażdżyło resztę głowy, kesz niezdobywalny w tej lokalizacji

Więcej w opisach na geocaching.com
THX !!!!

Ciekawa historia z tym kurczakiem. Skrzynki nie znalazłem. Część dachu spadła na kredens...

Dojazd pod posesje na rowerze jest przyzwoity, a po drodze można pogapić się na konie. Kury też były, o zgrozo. Opowiedziana historia jest okrutna, ohydna i smutna zarazem. Ale uznaję ją za ciekawostkę zgrabnie połączaną z keszem. Fajna miejscówka, wszystko się tu zgadza.

Do znalezienia jednej części potrzebna była konsultacja telefoniczna, ale gdyby nie to, że ta skrzynka jest tak daleko jak perspektywa powrotu w to miejsce, to bym się nie zdecydowała na taki akt desperacji. Mike ukrył się pod zbędną warstwą, ale teraz jest tak jak powinien. Napisanie, że ma się dobrze, wydaje się w tych okolicznościach niestosowne. 

Bardzo zacnie, dzięki! 

niestety nie ma już Mike'a z nami 

w nocy przyszli źli ludzie i spalili dom jego... nikt się nie uratował

Jedna ze skrzynek położonych najbliżej mojego miejsca zamieszkania, a mimo to długo musiała czekać na zaliczenie. Dzisiaj w końcu wsiadłem na rower i popedałowałem te 3,5 kilometra. W drodze rozmyślałem czego mogę się spodziewać na miejscu i jak bym to ja zaprojektował kesza, gdybym był jego właścicielem. Już na miejscu okazało się, że moja koncepcja była bardzo zbliżona do tego, co zastałem w rzeczywistości. Za to sama realizacja pomysłu - świetna i bardzo realistyczna.

Kesz nietuzinkowy, a wręcz przeciwnie. Wymagał sporego nakładu pracy, o finansach nie wspomnę. Podejmowanie takich keszy sprawia mi zawsze dużo przyjemności i cieszę się, że od czasu do czasu spotykam takie na swojej drodze. Cieszę się również, że akurat mam wolną zieloną gwiazdkę, którą mogę wręczyć i podziękować Autorowi za dobrą zabawę. Pozdrawiam!

Krzysiek co Ty masz do drobiu??:)

A tak na poważnie, to życzymy sobie takich skrzynek jak najwięcej. Był fajny spacer, zagadkowe miejsce, ciekawa historia i świetne wykonanie. A po drodze Tymon znalazł rzeźnicki nóż. Mam nadzieję, że to nie ten, którym Ty tego kurczaka killym?

Szybki drive in. Ta skrzynka pomimo samotnego keszowania wywołała u mnie sporo uśmiechu. Zacząłem nawet sam do siebie mówić. Czy to oznaka szaleństwa. Dzięki za kesza.

wiosna, wiosna, ach to ty

.

Co za ciekawa historia i ten ciekawy dojazd.W sobotę, w deszczu ,w błocie,rowerem(myślę że niejeden pukał się w głowe jak mnie widział),że w ogóle sa tam nazwy ulic.

Ale skrzyneczka wynagradza wszystko,Fajny pomysł,sporo pracy włożone w przygotowanie,,nic tylko rekomendować,,dzięki

ps:  krecik baran rusza w drogę,a certyfikat bedzie wisiał dzisiaj na tablicy :)

Kolejna próba wpisu po chyba roku od znalezienia. Tak się zdarzyło, że miałem już napisany opis na 2 kartki A4 i sam już nie pamiętam jak to się stało, że log nie został dodany. Albo nie wpisałem hasła i zamknąłem kartę, albo kliknąłem resetuj zamiast wyślij wpis. Nadal jak o tym myślę to, aż mnie trafia...

Postaram się zacząć od nowa. 

Rok jednak nie minął, ale upłynęło sporo czasu, a dokładnie 9 miesięcy bez 10 dni. Dlaczego loguję teraz? A pochwalę się, bo jestem z siebie dumny. Otóż zapomniałem wówczas kompletnie o haśle. Pojemnik z logbookiem znalazłem bardzo szybko i równie szybko odjechałem, bo dużo czasu straciłem na szukaniu ''Zonku na Sikawie''. Dopiero przy logowaniu zobaczyłem, że potrzeba hasła! Skojarzyłem od razu, że Mike'owi faktycznie czegoś brakowało! A no hasła mu brakowało ;-). Myślę sobie, że przecież jestem z Łodzi i zaraz napiszę do Ma.... do kogoś tam napiszęi powie mi jakie było hasło. Ale nie! Wspiąłem się na wyżyny uczciwości keszerskiej i wybrałem się kolejny raz na drób. I ten kolejny raz miał miejsce 15 maja, ale cały czas w głowie miałem usunięty wcześniej wpis. I tak po niezliczonych przypomnieniach od strony założyciela (który sprawdza logbooki czy wszyscy są wpisani) postanowiłem uniknąć kolejnego pierdzielenia z jego strony ;-). 

Mój poprzedni, nieupubliczniony wpis w dużej mierze dotyczył samego (jeszcze wtedy) lazy-snack'a. Ten inny nie będzie, bo ta informacja ujrzała już światło dzienne i wszyscy wiedzą, że snack jest zoofilem, a przedmiotem jego konkretnych upodobań są PTAKI!Póki co tylko te fruwające ;-). Ja wiem jak to było. Na początku dla niepoznaki udał się w podróż kosmiczną razem z psem. Wszyscy się domyślamy jak się bawiło tych dwóch osobników zamkniętych w jednej kapsule ;-). Później snack zaczął odkrywać wszystkie karty. Pojawił się Kurczak, któremu odciął głowę, bo podobno w jego okręgu zainteresowań znalazł się Kruk fotograf. Długo nie trzeba było czekać jak snack znajdzie sobie kolejne zwierzątko do zabawy. Postanowił po raz kolejny udać się w kosmos, specjalnie nakręcił aferę, że niby jakiś pies uciekł z klatki, a sami dobrze wiemy jak było naprawdę- wczoraj snack mi napisał, że już wrócił z wakacji i będzie zakładać kolejne skrzynki. Aż strach pomyśleć co będzie dalej. Bocian dostawca noworodków? Dzięcioł stolarz? Czy może po prostu puści pawia? Jakie będzie kolejne oblicze snacka? Dowiemy się już w kolejnym odcinku.

 

Korzystając z wolnego przedpołudnia postanowiłem odwiedzić nietypowego kurczaka. I muszę przyznać, że wszystko (no może z wyjątkiem fragmentów drogi dojazdowej, ale to inna bajka) mi się podobało: spacer wśród jesiennych kolorowych drzew, fajna, odludna miejscówka, ciekawe maskowania no i nieco irracjonalna historia. Nie może być inaczej: ocena znakomita i zielona gwiazdka. Dzięki, świetna robota.

 

OUT: GK Wolny mierniczy

IN: GK Zodiak #1 Baran

Przedziwna opowieść Niby prawdziwa, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

Czytając ostatnie logi, postanowiliśmy zostawić auto nieco wcześniej i nieco się przespacerować

Dzisiejsza wilgotna aura dodała nieco atmosfery podczas poszukiwań. Skrzynka wyjątkowo tematyczna i rewelacyjnie przygotowana. Brakowało tylko kurnika i grzędy

Dzięki.

OUT: GK Foszek2
IN: GK wolny mierniczy

Wszystkim nisko zawieszonym zmotoryzowanym chcącym zrobić "drive in" zalecam ostrożność i dojazd od strony ul.Łupkowej i Łukaszewskiej. Właśnie ktoś rozwalił na drodze dojazdowej miskę olejową i pozostawił ślad ciągnący się do Strykowskiej..

Pozdrr

Znakomicie przygotowany kesz i wyborna historia. Miejsce intrygujące, tylko dojazd dla tych co lubią bawić się w off-road a dla innych spacerek :)

Pozdrawiam, dzięki!

Jakiś chudy ten kurczak, ale mam nadzieję , że na rosół się nada.
Najważniejsze że jest cały, to znaczy, nic mu nie brakuje.
Do rosołu należy się coś zielonego – dlatego dorzucam gwiazdeczkę.
TFTC! 

 

Z historią tego kurczaka spotkałam się pierwszy raz, a kto mnie trochę lepiej zna wie, że lubię czytać różne dziwne medyczne książki w podobnym stylu. 

Sam kesz rewelacja ! Przezabawne :)

Zabawna historia, rewelacyjna skrzynka, przeurocze certy.

Spodziewałem się dokładnie tego i nie zawiodłem się.

Po Twoje kesze mogę jeździć w ciemno.

 

Znaleziona wraz z MAleską.

Znalezione, kesz jak najbardziej nietypowy, widać że autor się postarał przy tworzeniu gratulacje, na szczęście historia mnie zafascynowała, że nie umknęło mi info, że nie muszę wchodzić pod dom, bo pewnie to zrobiłbym w pierwszej kolejności, dzięki za cudownego kesza

Właściwie to robię sobie dłuższą przerwę od keszowania, ale jak już sobie jechałam przez Park Wzniesień, to przecież nie mogłam nie zajrzeć do skrzynki sąsiada :-) No i jak zwykle się nie zawiodłam. Urocza historia i wykonania, zielone leci!

Ania powiedziała, że historia jest tak obrzydliwa, że na zdjęcia nie chce nawet patrzeć... Ja popatrzyłemKeszyk świetnie przygotowany a certy wspaniałe.
Emocje przy dojeździe zwykłą osobówką, szczególnie od Okólnej też niezapomniane. Dzięki
Gwiazdy nie dam bo nie mam teraz :-(

Znakomita histeryjka w sam raz dla smakoszy gatunku. Odstawię drób na kilka ładnych miesięcy po tej opowieści.... sama wizyta w tym strasznym, opuszczonym miejscu przyprawia o ciarki na całym organizmie a fakt że jest to autentyk...brrrrrr - doceniam kunszt przygotowania, ocena znakomita.

My tu wyruszamy na noc urbexową z Andym, a Założyciel odpala kesza,, cóż urbexy poczekały.

Historia Mikea poruszyła moje serce kiedyś, gdy czytałem o niej, a teraz mogłem na żywo zobaczyć co i jak ;)

I choć Rozart już miał takiego Mikea jako swojego owna, to tamten miał wszystko na miejscu :P
Dzięki za udane rozpoczęcie nocy pełnej przygód!

PS. My to nawet spotkaliśmy Ronalda bez głowy 3 godziny później, ale dorzuciliśmy mu swoje ;)