Żabi dół
Opowiem wam, jak to za dawnych czasów nie było u nas jeszcze probostwa ani kościoła. Stary ksiądz szedł ze Stanicy do Pilchowic do chorego. Bolały go nogi. Wszedł do karczmy, żeby pożyczyć bryczkę z koniem. Był post. W karczmie było gwarno, rojno i hucznie się bawiono. Kiedy ksiądz to zobaczył, bardzo się zdenerwował. Pomyślał, że na pewno cieszy to diabła. Rzucił klątwę: "Niech was piorun trzaśnie!" Jeszcze się nie odwrócił, a już rozległy się grzmoty, zaczęły walić pioruny, a deszcz lał tak strasznie, że biesiadnikom nic już nie mogło pomóc. Ksiądz udał się w dalszą drogę. Następnego dnia jedynym śladem po karczmie był wielki, głęboki staw wypełniony czarną wodą. Nad nim rechotały żaby, a wokół wody rosły drzewa owocowe, rosnące wcześniej koło karczmy. Od tego czasu miejsce to nazwane zostało Żabim Dołem. Na środku stawu pływał stół z brewiarzem. Jak mówią najstarsi mieszkańcy, ten stół wypływa na powierzchnię wody wtedy, gdy zanosi się na coś bardzo złego. Od tego czasu mieszkańcy stali się pobożniejsi i częściej zaczęli chodzić do kościoła.
Żabi dół
Łopowiym wom rostomili ludkowie, jak za starych piyrwy niy bōlo u nos jeszcze ani fary, ani kościoła. Wiekowy farosz szoł ze Stonicy do Pilowic, do chorego. A że go fest bolały szłapy, wlos do szynku, żeby pożyczyć se bryczka z koniym. Bōł post! Szynk łomało se niy rozwalōł łod tego gośnego larma, tańcowania i kwikōw! Farosz jak to łobejrzoł, to tak se znerwowoł, ale to tak se fest znerwowoł i pomyśloł: "Diobołek se śmieje!". Z tego wszystkego ciepnōł na nich klōntwa: "Niych was pieron trzaśnie!". Jeszcze se niy łobrociōł, a tu z nieba jak zaczeły rōmbać jasne gromy i pierony, a woda żnyła tak okropnie, że tym biesiadnikom już, ale to nic niy pomōgło. Farosz udoł se w dalszo drōga. Na nastympny dziyń po szynku niy zostało już nic, ino wielki, gymboki stof z czornōm wodōm. Łodzywały się żaby, a naobkoło wody rosły płonki, te kere rosły wele gospody. Bezto te miejsce ludzie nazwali Żabi Dół. Na pojszodku pływoł stół z brywiorzym, co go farorzyczek zapomnioł. A jak godajom starziki: stół wypływo w tyn czos, jak se mo coś fest złego zrobić. Łot tego czasu ludziska zaczli fest lotać rzykać do kościoła.
(ze zbiorów Aleksandry Czechowskiej-Gąbki)
O keszu:
Szukaj żaby. Pod nią ukryty jest kesz.
Uwaga!
W pudełku znajdziesz naklejkę z liczbą potrzebną do wyliczenia finału. Naklej ją w odpowiednim miejscu na mapie pobranej z kesza [LGP] Szwedownik. Naklejki powtarzają się w różnych keszach, dlatego jeżeli masz już naklejkę dla danej miejscowości to resztę pozostaw dla następnych znalazców.