Uff, to było pierwsze duże wyzwanie z racji braku posiadania GPS-u (tak, zabraliśmy się do cachingu jak do triathlonu bez roweru ;p), ale dzięki zerknięciu w podpowiedzi udało się wpisać i powymieniać gifty. Na rozgrzewkę rozwiązaliśmy miejscowy quest (dołączany do biletów), co było bardzo pomocne w poznaniu terenu i historii miejsca. Natomiast miejsce ukrycia pierwszego mikrusa wskazał nam... kotek

na 90% ten sam, któremu keszowe sekrety powierzył Rredan, ale zajęty ważniejszymi sprawami ciciuś nie miał ochoty na bratanie się, więc o jego związku ze sprawą mogły świadczyć tylko skarpetki widziane z dystansu ;)
Drugi mikrus również znaleziony bez problemu, natomiast brak trzeciego. Pusta wnęka z oburzonym pająkiem w miejscu wskazanym na zdjęciu :/
TFTC, pozdrawiamy! Agnieszka i Staszek Team