Trzeba było dwa razy podchodzić. Za pierwszym razem musieliśmy z Unieskim odpuścić, bo wzbudziliśmy zainteresowanie policji, która pojawiła się nie wiadomo skąd, dobrze, że nie zdążyłam zrobić tego, co zrobiłam później podczas podejmowania kesza, bo nie wiadomo jak by się to skończyło...
Drugi raz, krótko przed północą poskutkował zdobyciem skrzyneczki