2013-04-14 16:00 wanda (280) - Znaleziona
bylam tu wczesniej dwa razy-pierwszy raz tylko „na przeszpiegi”.za drugim razem z cziriosem,wtedy zrezygnowalismy bo pieski cos zbyt żwawo się zachowywaly.dzisiaj spontaniczna decyzja zeby podjąc skrzynkę. dlugopis w kieszen i heja.przywitalo mnie szczekanie dwóch pięknych owczarków i pan ochroniarz robiący obchód. nie spieszy mi się,poczekam. w koncu poszli. hop przez plot i biegiem do gazowni. a tam-o jaaa...ja chyba wracam;) przyznam się ze do schodow to szlam prawie przytulając się do muru,starając się nie zwracac uwagi na wysokosc i te spróchniale deski pod nogami.w miedzyczasie wrocily pieski i szczekaly wesolo gdzies nieopodal.ale pieski to teraz byl najmniejszy problem:) uff,w koncu schody.migiem na górę,wpis do kesza i powrót,juz trochę pewniejszy.dzięki za urozmaicenie niedzielnego popoludnia.z gwiazdką wrócę