Przecudowny spacer w rześki, niedzielny poranek, pełen niespodzianek, dobrego nastroju i zaskakujących momentów. Ciągle uczę się, by patrzeć dokładniej, by myśleć intensywniej, szerzej i by bardziej wierzyć w siebie. Nadal co prawda nie wiem jak w terenie wskazać wschód, a jak zachód, a już wcale gdy niebo jest pochmurne

O! W domu to wiem

...bo rano słońce zagląda mi w okno kuchenne, a wieczorem w sypialniane. I wtedy to jest b. proste

ale tak w środku pleneru? E-e, no nie wiem i koniec ;p Spacer był jednak tak intuicyjny, że szło się...jakby prowadzonym za rękę ;). Kroki idealnie doprowadzały mnie do kolejnych etapów i mieszały się z krokami pewnej grupy, która też zrobiła sobie zabawę na podobnych zasadach co keszowanie. Keszerzy to jednak nie byli, a po prostu rodzinka, może znajomi, którzy umieją sobie świetnie zorganizować czas. Miło się na to patrzyło :-). Finał rzeczywiście w miejscu, w którym bym się nie spodziewała, a sama skrzyyynka...? (!!!) no najprawdziwsza skrzynka jaką ukeszowałam ;p. Sekretne drzwiczki zostały otwarte i moje szczęście tego ranka dopełniło się w całości :-). Out: długopiso- otwieracz lub odwrotnie ;), in: GK i pluszowa saszetka hipciowa. Pozdrawiam, Nati. Dziękuję za rewelacyjny spacer. Wrócę z zielonym.