Wreszcie zaliczona
Skrzyneczka odłogiem wisiała mi na mapie, i od zeszłego roku nie mogłam się zmobilizować, by przejść tego Dąbrowskiego ;). Zimą obiecałam sobie, że tego lata nie odpuszczę i oto loguję znalezienie
Ciężka to była wędrówka. Ponad 30 stopni C, to temperatury już zdecydowanie nie dla mnie. Tym razem jednak, mając mężczyznę u boku, udało się znaleźć wszystkie elementy, bo podczas pierwszej wycieczki z buniaczkiem odnalazłyśmy aż 4 ;P Dobrze, że wtedy szłyśmy tylko do Ogrodów
Całość zajęła nam 3 godziny. Był skwar, było pragnienie, było wachlowanie. Były też chwile zwątpienia i rezygnacja z mojej strony. Dzielnie jednak udało się wytrwać w tym słonecznym piekle, w nagrodę ujrzawszy właściciela (jakże on świeżo wyglądał wśród nas brudnych, zmęczonych i spoconych ;P). Była też chwila grozy, gdy okazało się, że skrzynki finałowej nie ma.. Jak jej nie ma? Tyle km w skwarze, a skrzynki nie ma? Tak nie może być! No i nie było
Leżała sobie po prostu, o tam.. daleko
Co to była za radość
Out: pluszowy misiak maskotka. In: pluszowy brelok. Pięknie dziękuję za skrzyneczkę
i towarzyszom: buniaczkowi i naruu. Dziękuję też właścicielowi. Pozdrowionka :)