2012-01-17 14:31 lavinka (2926) - Komentarz
Byliśmy z Meteorem w okolicy, to podeszliśmy (akurat było po drodze do lasu). Idziemy do chałupki, do której prowadzi ślad po samolocie, aż tu z boku przez pole zasuwa dwójka ludzi. I jeden z tej dwójki jakby coś woła. Patrzę, patrzę, znajomo wygląda ten kaptur.... Wallson! I tak przypadkiem trafiliśmy na właściciela skrzynki. Po krótkiej pogawędce poszliśmy do chałupki i sprawdziliśmy jak się ma skrzynka. Całkiem dobrze, tylko się trochę zapiaszczyła pyłem z komina. Wrzuciłam geokreta, którego akurat miałam przy sobie. Przypadkiem też Wallsona.
Odwrót od skrzyki był trudniejszy, na zachód od wybudowano niedawno kanał. Całkiem stromy, ale w pewnym miejscu dało się przeskoczyć. I dalej w las a tam niezamarznięte mimo mrozu bagienko. :)