Chwaliszewo zdobyte w trzech podejściach: 2 razy na kole po drodze zez roboty (pierwszy kesz, 2 ostatnie i finał, wszystkie 3 z Algidą) i w czasie wieczornego spaceru z eką znajomych. Najłatwiej nie było, gł. za sprawą KontenerArtu w nowej siedzibie, a raczej zdążających tam i nazad wielbicieli oraz Malta Festiwalu (z kościołem
Wszystkich Świętych wbiliśmy w czasie wystawiania
The unknown – Niewiadoma w Nowej Gazowni). Wrażeń, zdziwień, spotakań z legendami, historią i lokalsami co nie miara. Marzy się więcej takich projektów (polecam Jeżyce uwadze założyciela ;)). Brawo! TFallTCs :D