Na dzisiaj zaplanowałem sobie serię w lesie między Oborzyskami, a Czempiniem, czyli serię CZEmpiniacy. Plan był ambitny, bo zaplanowałem sobie wszystkie tradycyjne kesze jakie są w tym lesie + finał Czempiniaków. Wyjechałem więc ciut wcześniej niż zawsze i zaraz po 14 byłem na miejscu. Ostatecznie miałem wyjechać stąd z 22 znalezieniami, a wyszło 19, czyli i tak nie jest źle, jak na 3 godziny podejmowania w dość trudnych warunkach. Myślę, że dość sporo ułatwił mi rower, bo od jednego do drugiego kesza przemieszczałem się szybko. Zaliczyłem 2 DNFy na serii o Czempiniakach, a co za tym idzie finał też nie został odnaleziony w dniu dzisiejszym, ale po niego, jak i po 2 pozostałe nieznalezienia z przyjemnością tu wrócę. Oprócz serii Czempiniacy, podjąłem jeszcze 3 skrzynki LOC i skrzynkę na parkingu leśnym Słonin. Co do wszystkich keszy jakie znalazłem w tym lesie to takie są moje przemyślenia: zajebista zajebistość.
Każdy kesz ukryty w inny sposób, w dodatku zawsze jakiś niebanalny. Wszystko super przygotowane i dopracowane. Logbooki aż chce się trzymać w rękach, bo takie fajne. Dodatkowo super, że autor pomyślał o większej ilości certyfikatów, tylko w niektórych keszach się już pokończyły. Oprócz tego, każdego kesza można dość łatwo znaleźć, bo są bardzo dokładne kordy, a także precyzyjne wskazówki, czy spojlery. Można by tak chwalić i chwalić te kesze w nieskończoność, więc podam jeszcze jedną ich zaletę - umiejscowienie na łonie natury i przy bardzo przyjaznych ścieżkach. Jedynym minusem, choć to zależy kto co lubi, jest to że niektóre z nich są bardzo daleko od ścieżek, ale może to gwarantuje im, że dłużej przetrwają. Podsumowując, zabawa przy tych keszach była przednia i każdy z nic dostarczył mi wiele radości. Na pewno jeszcze podejmę jakieś kesze autora, bo mi bardzo imponują i widzę, że warto je podejmować. Ja ze swojej strony mogę bardzo dziękować i polecać każdemu te kesze, bo naprawdę warto. Dzięki i pozdrawiam :)
Tutaj się nieźle naszukałem. Najbardziej przerażał mnie fakt, że nie było żadnego spojera, GPS wskazywał mi byle co, a drzew tutaj mnóstwo. Jak się okazało przechodziłem obok kesza, ale kordy wskazywały mi jakoś 20 metrów dalej. Dopiero z daleka zauważyłem pojemnik. Bardzo fajnie ukryty, tak jak jeden z serii o Czempiniakach - grzybiarzoodporny.