Niestety była na wierzchu, przykrywanie liśćmi bez zakopywania to średni pomysł. Na szczęście mieliśmy ze sobą łopatki i Meteor ciut podkopał dołek. Złupione zespołowo z Meteorem i Rubeusem, który jeszcze nie wiedział jaki go czeka długi spacer (i dobrze, bo by pewnie się odłączył przed wejściem do lasu
)