Wiele lat można mieszkać w Warszawie, i nie zauważać historii która kryje się tuż za płotem...
Centrum handlowe "Fort Wola", przystanek autobusowy "Fort Wawrzyszew" czy Fort Radiowo na peryferiach. A okazuje się, że wbrew pozorom mało kto wie, skąd wzięły się te nazwy.
Historia tych miejsc sięga jeszcze Powstania Kościuszkowskiego, czyli czasów sprzed ponad 200 lat. Po kolejnych zrywach niepodległościowych (były to czasy zaborów) Car zadecydował zbudowanie w Warszawie szeregu fortyfikacji, mających bronić przed atakami ludności oraz jako pas obronny na wypadek przyszłych konfliktów zbrojnych. W ciągu siedmiu (!) lat wybudowanych zostało 20 fortów, w dwóch pasach: zewnętrznym i wewnętrznym, wraz z centralną Cytadelą Warszawską. Okazało się jednak, iż wraz z postępem budów sama idea fortów okazała się przestarzała - budowle były stosunkowo mało odporne na coraz to nowocześniejsze pociski, kosztowne w utrzymaniu i dość skutecznie powstrzymywały rozwój miasta. Na początku XIX wieku zadecydowano o ich rozbiórce, by po kilku latach przystąpić ponownie do ich modernizacji (czasy I wojny światowej), potem znów demontowano, by niedługo ponownie użytkować. Po wojnie budowle czekał różny los, ze szczególnym naciskiem na słowo "dewastacja".
Fort III ("Blizne"), jeden z fortów pierścienia zewnętrznego, spotkał los całkiem niezły. Przez wiele lat zarządzała nim Agencja Mienia Wojskowego, znajdowała się tam szkoła "Pro Futuro" oraz spółdzielnia SPES, teren był dostępny publicznie. Z tego co pamiętam, gromadzili się tam fani motocykli, była jakaś knajpka i warsztat naprawczy. W 2007 teren został sprzedany prywatnemu właścicielowi, który postawił szlaban, znak "wstęp wzbroniony" i ochroniarza. Aktualnie szlaban często jest podniesiony i można delikatnie zapuścić żurawia do środka, na własną odpowiedzialnośćCo czeka fort w przyszłości - nie wiadomo.
Linki i sznurki dla ciekawskich:
Zalecam dyskrecję - kesza łatwo podjąć, ale tutejsza ochrona może zadawać kłopotliwe pytania :-)