Wpisy do logu [BSA] Czerwona ściana 102x 6x 1x 1x Galeria
2017-09-07 03:30 Dombie (1928) - Znaleziona
Pod koniec czerwca wypuściliśmy się z Werroną na nocną wyprawę keszowniczą do Białegostoku. Wprawdzie nasze zdobycze nie były może na pierwszy rzut oka powalające (12 keszy), ale naszym zdaniem wyprawa była nadzwyczaj udana, zwłaszcza, że obfitowała w różne przygody (w tym również takie z narażaniem zdrowia i życia - w rozsądnych granicach rzecz jasna ). Najważniejsze, że Białystok nocą bardzo nam się spodobał i że nie mieliśmy żadnej wątpliwości, że niedługo będziemy chcieli operację powtórzyć. Wreszcie plany przyjęły materialną postać - początkowo miał to być wtorek, ale ze względu na zmiany, które nastąpiły w ostatniej chwili w moich pracowych sprawach - przesunęliśmy się na środę. Czasu mieliśmy tyle ile trzeba, żeby się trochę zmęczyć, a potem zdążyć wrócić do Warszawy i pójść do pracy . Obawialiśmy się jedynie o pogodę. Z naszych stron ruszaliśmy w strugach deszczu, jednak Werrona upierała się, że w Białymstoku nie pada i że nie zacznie padać szybciej niż o 2 w nocy. A ponieważ Werrona ma w tej kwestii dość dobrego nosa, uznałem, że mogę jej zaufać. Faktycznie - w połowie drogi przestało padać, a Białymstoku przywitał nas może nie najcieplejszy, ale bardzo miły wieczór. Podobnie jak poprzednim razem trasę przygotowywała Werrona, a ja nie mogłem wyjść z podziwu patrząc na to, jak solidnie nas do dzisiejszego keszowania przygotowała.
Dwa kesze tak blisko siebie? No czemu nie, skoro oba są równie znakomite i skoro każdy poświęcony jest czemu innemu! A że oba uwiecznione obiekty są na sąsiednich ścianach tego samego domu? Absolutnie mi to nie przeszkadza... Mogę oczywiście powiedzieć, że od razu wiedziałem gdzie jest kesz. Cokolwiek bym nie powiedział, faktem jest że zabrakło mi... no powiedzmy, że zdecydowania. W rezultacie - jak to zauważyła Werrona - jak te głupki wyczyściliśmy parapety. A przecież po tych zdobytych już do tej pory keszach powinniśmy mieć znacznie więcej wiary w kreatywność włożoną w stworzenie tutejszych skrzynek. Szczególnie jeśli ich rodzicami są autorzy jednego z naszych ulubionych białostockich keszy. Ten jest również bardzo zacny i bardzo za niego dziękuję.
PS. Czerwień ściany o tej porze nie jest tak bardzo oczywista, ale jak się poświeci to nie ma wątpliwości