Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu [BSA] Czerwona ściana    {{found}} 102x {{not_found}} 6x {{log_note}} 1x Photo 1x Galeria  

2601088 2017-09-07 03:30 Dombie (user activity1928) - Znaleziona

Pod koniec czerwca wypuściliśmy się z Werroną na nocną wyprawę keszowniczą do Białegostoku. Wprawdzie nasze zdobycze nie były może na pierwszy rzut oka powalające (12 keszy), ale naszym zdaniem wyprawa była nadzwyczaj udana, zwłaszcza, że obfitowała w różne przygody (w tym również takie z narażaniem zdrowia i życia - w rozsądnych granicach rzecz jasna smile). Najważniejsze, że Białystok nocą bardzo nam się spodobał i że nie mieliśmy żadnej wątpliwości, że niedługo będziemy chcieli operację powtórzyć. Wreszcie plany przyjęły materialną postać - początkowo miał to być wtorek, ale ze względu na zmiany, które nastąpiły w ostatniej chwili w moich pracowych sprawach - przesunęliśmy się na środę. Czasu mieliśmy tyle ile trzeba, żeby się trochę zmęczyć, a potem zdążyć wrócić do Warszawy i pójść do pracy smile. Obawialiśmy się jedynie o pogodę. Z naszych stron ruszaliśmy w strugach deszczu, jednak Werrona upierała się, że w Białymstoku nie pada i że nie zacznie padać szybciej niż o 2 w nocy. A ponieważ Werrona ma w tej kwestii dość dobrego nosa, uznałem, że mogę jej zaufać. Faktycznie - w połowie drogi przestało padać, a Białymstoku przywitał nas może nie najcieplejszy, ale bardzo miły wieczór. Podobnie jak poprzednim razem trasę przygotowywała Werrona, a ja nie mogłem wyjść z podziwu patrząc na to, jak solidnie nas do dzisiejszego keszowania przygotowała.

Dwa kesze tak blisko siebie? No czemu nie, skoro oba są równie znakomite i skoro każdy poświęcony jest czemu innemu! A że oba uwiecznione obiekty są na sąsiednich ścianach tego samego domu? Absolutnie mi to nie przeszkadza... Mogę oczywiście powiedzieć, że od razu wiedziałem gdzie jest kesz. Cokolwiek bym nie powiedział, faktem jest że zabrakło mi... no powiedzmy, że zdecydowania. W rezultacie - jak to zauważyła Werrona - jak te głupki wyczyściliśmy parapety. A przecież po tych zdobytych już do tej pory keszach powinniśmy mieć znacznie więcej wiary w kreatywność włożoną w stworzenie tutejszych skrzynek. Szczególnie jeśli ich rodzicami są autorzy jednego z naszych ulubionych białostockich keszy. Ten jest również bardzo zacny i bardzo za niego dziękuję.

PS. Czerwień ściany o tej porze nie jest tak bardzo oczywista, ale jak się poświeci to nie ma wątpliwości smile