Skoro jechałem po drodze to nie mogłem się nie zatrzymać. Tym razem byłem sam pozbawiony motywacyjnego działania Ani. Już sam widok domu z drogi zapowiadał ciekawe miejsce. Na dodatek z zachodu nadciągała burza... Na szczęście nie było tak jak w szkole
Wrażenia doskonałe, maskowanie dopracowane
i przy wpisie mój telefon wydał z siebie dźwięk jakiego chyba jeszcze nie wydał... a może to była Kazimiera... Dzięki