Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Q12 - Wokół Jeziora Welsyk    {{found}} 51x {{not_found}} 1x {{log_note}} 5x Photo 1x Galeria  

2141522 2016-05-13 13:45 rekomendacja issoria (user activity1522) - Znaleziona

Na Welsyk koniecznie chciałam iść sama, żeby albo ktoś nie pokazywał mi palcem gdzie szukać, albo nie śmiał się w duchu, że czegoś nie widzę, albo nie zagadywał i nie szukał za mnie. Ot, taka fanaberia, żeby sprawdzić czy rzeczywiście orientuję się w terenie, czy to tylko takie moje przechwałki. Okazja się nadarzyła, kiedy wuzet wreszcie musiał popracować - wyposażona w mapę i rower pomknęłam w stronę jeziora. O kompasie zapomniałam. Ambitnie, biorąc pod uwagę, że skrzynka niby niedostępna, a wuzet obiecanego przeglądu nie zrobił.

Na miejscu - najpierw próbowałam zbudować kładkę do pierwszego etapu. Jak zawsze czytam wszystko co się da, tym razem jakoś nawet nie zajrzałam w logi... Pierwszy etap leżał na tyle głęboko, a moje umiejętności budownictwa drewnianego były na tyle znikome, że pozostało tylko dzwonić po podpowiedź. Dalej poszło już z górki:)Spacerkiem, dostojnie, co i rusz spoglądając na niebo, bo jakaś burza bokiem przechodziła. Ale jakoś takie miałam szczęście, że akurat jak chmury napłynęły, to podpowiedź była opisowa, a jak trzeba było kierunek wyznaczyć, to się słonko pokazywało, a ja jestem wierna zegarkowi na wskazówki (ha! tej metody zastępczego kompasu to nawet wuzet nie znał, a żem zaszpanowała jak mu tłumaczyłam;)).

Ale co się form terenu leśnego naoglądałam... Zaczęłam widzieć rzeczy niewidoczne dla przeciętnego zbieracza grzybów czy jagód. Droga, przecinka, rowy...? Nie problem! Dołków to nawet jakby pięć naliczyłam! Pieńki obejrzałam wszystkie w okolicy, a o jedną z podpowiedzi prawie się potknęłam na płaskim. Załamanie granicy kultur mnie trochę załamało, bo nie wiedziałam, którą dokładnie załamkę Autor właściwie miał na myśli, a szukanie samotnego iglaka w iglastym lesie to hmm... ciężkie zadanie. Ale analiza kierunku cienia na fotce w porównaniu ze ścieżką dobrze mnie naprowadziła:)Rozstaje, kopce, doły - zaczęłam widzieć z daleka. Co się jałowców namacałam - jeszcze trochę, a nie będzie jałowca w powiecie, w którym bym kesza nie szukała, jakaś taka modła tutaj na chowanie;)Jedyna tylko uwaga - znając legendy i relacje, jak to Założyciel potrafi z linijką po lesie biegać, nie mogłam uwierzyć, że nie zaznaczył na mapie bijącej po oczach granicy kultur na jednym z ostatnich etapów. Skandal!!! Chyba że zagrywka specjalna, że jak ktoś do tego miejsca dotarł, to już z mniej dokładną mapą poradzi... Nie poradziłam, poddałam się po setnym porównaniu ukształtowania terenu z mapą zorientowaną niby łopatologicznie, ale po tym czasie to już chyba z precyzją najlepszego kompasu. Z lekką taką nieśmiałością zadzwoniłam do wuzeta... Zwracam honor, ponoć zmiany w terenie pojawiły się na długo po założeniu skrzynki. Po podpowiedzi droga na finał to już bułka z masłem... Na ostatnim etapie okazało się jednak, że wyznaczanie azymutu metodą na zegarek nie zawsze się udaje, a moje poczucie odległości totalnie szwankuje. Po radosnym marszu w stronę najbardziej rzucającego się w oczy opisanego drzewka, a właściwie już w połowie drogi zaczęłam stwierdzać, że to chyba nie to jednak... Raz jedyny odpaliłam kompas w GPS-ie i już bezbłędnie trafiłam po finał. Cóż za bogata skrzyneczka! Obejrzałam wszystkie fanty, poczytałam książkę o Malborku i radośnie wpisałam się do logbooka. Czas wykonania zadania: 1:45, około. Nie licząc budowania pomostu i oglądania finału. Chyba nie najgorzej jak na pierwszy raz z mapą, co? ;)

Dzięki za przednią zabawę. Już nabieram apetytu na Kompas oraz Eventową :)

Acha, fajowa skrzynka, podobała mi się, to i gwiazdkę zostawiam!