Kochani, dedykacja zobowiązuje.... Mój kumpel Łukasz, eksplorator, namawiał mnie od początku, żeby zrobić tego kesza wpław. Choć pogoda się lekko załamała, on twierdził, że w piance będzie ok...
I muszę przyznać mu rację, wcale nie było źle
Pierwszy moment-o Boże!!! 7 stopni na plusie i wicher.... Ale woda szybko się w piance nagrzewa i dałam radę
cache był wywiany do środka wieżyczki, ale włożyłam go z powrotem za wieżyczkę. Tyle, że będzie trochę mokry, bo strasznie się za mnie lało... Poniżej zdjęcia zrobione moim telefonem przez znajomych, którzy zostali na brzegu. Polacam wersję wpław, satysfakcja gwarantowana
Obrazki do tego wpisu:Oj, wiatr nas spychał, okrutny... We włosach smycz, zostawiona w cache A tu nas nawet ciut widać :)