I to się nazywa kesz. Takie miejsce w środku miasta
Trochę
się obawialiśmy, że przy tych śniegach możemy mieć
trudności, czy to z namierzeniem miejsca, czy wejściem. Ale
poszło bez żadnego problemu. Aż trochę wstyd, że gdy za
pierwszym razem atakowałem, to pokonała mnie ta prosta brama i
ulewny deszcz. Zdobyta razem z czarkowatym. Wielkie dzięki za
kesz.