Co to była za przygoda... Zostałam przy zejściu na pomost techniczny, kaczix za moją namową poszedł sam, kompletnie się nie bał zresztą
kesza znalazł i... wrócił po mnie. Namówił, wręcz zmusił wjeżdżając na ambicje i... poszłam! Milimetr po milimetrze, z trzęsącymi się nogami, wśród pędzących pociągów, statków pływających, mało się nie popłakałam ze strachu
ale później oswojenie i powrót był już spokojniejszy
totalna adrenalina!!! Co to było za przeżycie - aż brak mi słów
dziękuję pięknie za takie wspaniałe widoki. Takie kesze najbardziej satysfakcjonują i zapadają głęboko w pamięć...
Z całego serca rekomenduję!