Skrzynka została zarchiwizowana.

Drzwi do schronu zamknięte na kłódkę, brak możliwości wejścia do schronu.

Mojej drogi do tradytora nie sposób opisać. Było wszystko, krzaki, chaszcze siatka, zarośla i wszystkie inne szykany. Wlazłem od takiej strony, że znalazłem się na górze bunkra. Tam spotkałem zaskoczonego na mój widok młodego człowieka. No bo kto nagle w wyjściowych spodniach i w koszuli wyłazi nagle ze środku buszu . Dowiedziałem się, że babcia rozmówcy dzierżawi ten teren, więc niejako jest prywatny. Ale nie było problemu z obejżeniem środka i nawet wskazał mi wejście. Wewnątrz pokląłem troszkę gdy zobaczyłem co muszę zrobić w ciuchach, które miałem na sobie.

Chyba tylko dlatego, że bunkier jest w takim miejscu jest bardzo dobrze zachowany. Trochę śmieci jest, ale są także zachowane stalowe drzwi w wewnętrznych pomieszczeniach i zamknięcia okien. Dzięki za skrzynkę, cieszę się, ze tu byłem.

Po zwiedzeniu całego budynku i chwili szukania udało się odnaleźć, świetne miejsce i klimat. Dzięki!

Ale mi wisiała ta skrzynka na mapie, aż do dzisiaj. Dojście nawet sprawne pomiędzy zabudowaniami. W środku stosunkowo czysto, pewnie dlatego, że bunkier mocno zbunkrowany. Dosyć dłuższą chwilę szukałem skrzynki. Dobrze, że poprzednik odłożył bliżej bo siedziałbym tam do teraz. Dzięki.

Keszyk znaleziony podczas rowerowo-keszowej wycieczki. Ale się tradytor zamaskował - miałem 12 m do skrzynki i ciągle go nie widziałem (szedłem od strony przedszkola). Kesz poddał się się dopiero, gdy zacząłem robić zdjęcia komórką. Obecnie trochę bliżej ukryty.

Dzięki za kesza, pozdrawiam

Schrony. Taa. Bartek lubi takie miejsca. Gorzej z dojściem do nich. Trzy razy kręciliśmy się po chaszczach, w końcu zeszliśmy koło siatki metalowej w dół i przez poletko doszliśmy do schronu. Tutaj znowu 10 minut zeszło na zlokalizowanie wejścia. A później udałem się na eksploracje. W środku oczywiście zorientowałem się że nie mam latarki, ale telefon jakoś dawał radę, a po 10 minutach już w ciemności widziałem. Tylko jakiś mieszkaniec schronu tajemniczy mi się tam kręcił i straszył w ciemnościach (może puma to była ?). A jak już znalazłem obiekt ze spoilera to chyba pół godziny przy nim szukałem. Aż Unkas wszedł do schronu bo myślał że coś mi się stało. Trochę mały ten kesz jak na taki obiekt, tutaj można by nawet słonia chować i nikt by o tym nie wiedział. Dzięki za pokazanie miejsca.

Ło matko. Wybraliśmy chyba najgorsze z mozliwych dojście. Sam schron fajny i nawet czysty. Wejście tez do najgorszych nie należy. Powrót już cywilizowaną ścieżka. Dzięki.

Trzy podejścia w ciągu jednego popołudnia to raczej przesada ale tak to jest jak sie nie chce spalić a chce sie podjąć. No i oczywiście poparzony, poździerany, koszulka potargana przy wejściu przez wystające pręty ale było warto HeHe.

W końcu w środku no i zaczeło sie "robienie pompek" już miałem odpuścić ale myśle sobie tyle podejść to nie wychodze z tąd bez wpisu, ostatnie podejście, ostatnia "pompka" i jest.

TFTF!

Miała być w miarę szybka skrzynka, tymczasem spędziłem tu grubo ponad 1,5h. Najpierw zostawiłem keszowóz przy drugim tradytorze. Niestety próba przeprawy przez busz się nie udała (z moje winy, dopiero potem zobaczyłem, że byłem blisko). Następnie szturm od strony zabudowań. Krzoki takie wysokie jak ja. Podchodze na koordy a tam praca w "polu" wre. Jakaś babka chodzi przy schronie, coś grabi. Tyle już przeszedłem, że szkoda by było odpuścić. Spytałem, czy moge sobie pooglądać i wejść do środka. Bez problemu się zgodziła, więc przynajmniej nie musiałem konspiracyjnie szukać. Tylko jak tam dojść do wejścia? Haszcze mordercze, kolczaste, pająki, pajęczyny. No nic, moskitiera na łeb i jazda. Okazało się, że prościej niż iść przez busz na około było wdrapać się na schoron z jednej strony i skoczyć z drugiej. Po morderczej przeprawie w środku okazało się, że moja mini latareczka ledwo zipie. Samo szukanie kesza to też jak kolejna stacja drogi krzyżowej. Z 45 minut jak nic. Najpierw cały schron, potem odkryłem, że jest spojler. Dalsze poszukiwania, macanie, świecenie latarką, macanie, świecenie. Na prawdę chciałem odpuścić, już dwa razy kierowałem się do wyjścia ale wracałem, dalej macałem, świeciłem. Wkońcu leżąc z twarzą na ziemi i świecąc udało mi się głęęęboko dostrzec coś co kolorem nie pasowało do reszty. Ale się cieszyłem! Cierpienia się opłaciły. Schowałem trochę bardziej rozsądnie, żeby można to jakoś następnym razem znaleźć. Schron bardzo dobrze zachowany, może to i dobrze, że stoi u kogoń na placu przynajmniej coś tam się uchowało. Dzięki za fajnego kesza.

Teren dosyć trudny i do tego sąsiedzi ;-)

Skrzynka gotowa do szukania. Powodzenia!

aj tam też problem że nie aktywna albo że brak 1 etapu , jest jeszcze przecież wujcio google, miesiąc wcześniej odpadłem istotnie na 1 etapie , w domu już odszukałem informacje i dzisiaj spokojnie , mokry do kolan bo wczoraj deszcz a dziś rosa dotarłem aż do finału , istotnie wygląda że jest na prywatnym terenie ale dyskretnie da radę tam podejść 

TFTC, fajne te bunkry 

Nie ma pierwszego etapu, a szkoda, bo to piękne miejsce!

No tak. Przeczytałem logi poprzedników, od razu wrzuciłem w GPSa namiary na finał pooglądałem mapę i ustaliłem, że przecież łatwo będzie tam rowerem dojechać. Ubrałem oczywiście T-shirt, bo po co coś lepiej chroniącego przed kolcami.

No i dojechałem... Z tym że do pięknego punktu widokowego. GPS uparcie twierdził, że do kesza jeszcze 110m, a przede mną przepaść ;). Nie pozostało nic innego, jak przedzierać się z rowerem przez paskudne krzaczory. Długie kolce tarniny skutecznie raniły mnie gdzie popadnie. Krótkie kolce chyba głogu raniły tam, gdzie nie dała radę tarnina. I w taki oto sposób przypadkiem i w sposób niezaplanowany dotarłem na 2-gi etap. Najpierw krótka wyżerka - konsumowałem resztki mirabelek z drzew, później przeszukanie schronu. Drugi etap jest na miejscu i ma się dobrze.

To przyszedł czas na finał. Rower porzuciłem gdzieś w krzakach, mając nadzieję, że ja szybciej znajdę kesza, niż ktoś znajdzie mój rower. Pewnym wysiłkiem schodzę na łąkę poniżej i widzę jakieś ławki i stół. Chwilę później spotkałem dwie kobiety, które powiedziały mi, że to jest teren prywatny. A zapytane o tradytor północny, powiedziały, że tu nie ma żadnego bunkra, że mam sobie iść na południowy, albo gdzieś obok autostrady ;). Na szczęście pozwoliły rozejrzeć się po krzakach, bo GPS wskazywał 20m do celu.

Tradytor finałowy szybko znalazłem, gorzej ze znalezieniem wejścia. Wszedłem nie do końca najłatwiejszym wejściem ;). Miejsce ze spojlera też szybko odnalazłem, ale o skrzynce już tego powiedzieć nie mogę. Co ja się tu naszukałem... Gdy już się do niej wpisałem, schowałem ją dużo płycej i dużo bardziej intuicyjnie, niż ją zastałem. Sam tradytor w świetnym stanie - widać, że złomiarze go jeszcze nie znaleźli!

Następnie postanowiłem zaliczyć tradytor południowy, czyli pierwszy etap. Więc znów kolejna porcja krzaczorów i wspinaczki. Pierwszego etapu niestety nie ma.

A gdy wróciłem do domu, zauważyłem, że w swych rzadkich włosach mam więcej liści niż niejeden krzew ;)

Dzięki za bardzo fajnego kesza w ciekawym miejscu! TFTC

Karwdo opisał dokładnie całą ustawkę. Na początku wydawało się że polegniemy, ale co tam: my nie damy rady ? Krzaki , kleszcze, pokrzywy, bunkry. Multak ? Jak nie chce z nami współpracować to hajda prosto na finał ! Prawdziwe "sportowe" emocje.

Dzięki.

Lubię bunkrowe klimaty! Pognaliśmy na "tradytorową ustawkę" z R-Solem. Szukamy pierwszego etapu (20minut) - wynik DNF:( Rozświetliliśmy wszystkie "w lewo, i w lewo", a także wszystkie (chyba?) pozostałe zardzewiałe...:(

No to idziemy na kolejny betonowy bunkier, przez bezdroża, po krzakach, kury nas obgdakały...jest bajzel na wejściu...czyli to tu. Spoila zlokalizowaliśmy od strzała i...zwiedzanie bunkra, bo nie znaleźliśmy nic. Już mieliśmy się poddać, bo skoro startu nie było, to i finał pewnie jakaś gnida zaiwaniła, ale zadzwoniłem to dobrej duszy z DG: "nie no chłopie, nie szukajcie wielkiego pudła!". 

No i łapa w końcu wymacała:)

Zastanawiam się czemu lokalne władze nie zrobią z tych bunkrów jakiegoś fajnego projektu turystycznego...lepiej niech będzie zasyfiany śmieciami i niech służy za miejsce do spokojnego baraszkowania lokalnych amatorów miłości - polecam bunkier startowy...zużytych gumek około 30!

Fajnie było, ale szkoda miejsca:(

 

 

 

Zaliczona przy zakładaniu z Pepe1. TFTC!

Multak i schrony rewelacja. Zwiedzone i obfotografowane wszystkie. Dzięki za pokazanie miejsc.

Bardzo dobry multak. Tak wyczyszczonego schronu na pierwszym etapie jeszcze nie widziałem. Natomiast na finale, tak dobrze zachowany schron robi wrażenie. Dzięki.

Drugi etap na miejscu, opis podpowiedzi na tym etapie zmodyfikowany.

Pierwszy etap szybciutko i sprawnie, drugi ... nie znaleziono, finał z powodu doskonałej znajomości terenu podjęty pomimo paru trudności z terenami prywatnymi.

No, ciężko, ciężko. Kto czasem łazi po tego typu lokalach ten wie. Jedynka i finał zaliczone, dwójka - kapa życia. A może mamy coś z oczami :P

Pierwszy etap i finał znaleziony bez problemowo, niestety pominęliśmy drugi etap, ponieważ spędziliśmy dużo czasu na grzebanie w rurkach i kompletnie nic nie znaleźliśmy. Na szczęście Mauri16 to doświadczony bunkrołaz i od razu domyślił się gdzie znajduje się finał :)

Pierwszy schron znany, do dwóch następnych nie dotarłam, aż do dziś. Fajnie, że powstał tutaj multak, taki w sam raz. Bunkier w którym ukryty jest finał zrobił na mnie największe wrażenie ze względu na ilość zachowanych w nim elementów. Kesz znaleziony w towarzystwie Michała i spotkanych tutaj crazy_babe. 

Dziękuję i pozdrawiam, Tatiana

Fajne to towidziałam na mapie, że w okolicy jeszcze sporo podobnych obiektów. Ostatni zaśmiecony to prawda, ale rzeczy zachowane w środku to prawdziwe perełki. Gdyby nie wpis ateny w drugim etapie to pewnie byśmy jeszcze do teraz macali te rury u góry;) Dzięki za kesza, podjeta z rubinem i doktorkiem.

Ciekawy spacerek. Nie za krótki, nie za zdługi. Miejsce finału godne okeszowania.

TFTC

Znaleziona wraz z Nann i Doktorkiem. drugi etap cięzki do wydobycia a trzeci trochę syfnie ukryty, i wspomogliśmy się telefonem ale ogólnie faktycznie schron wart odwiedzenia. fajnie się szło z etapu 2 na finał. dzięki za kesza.

trzy schrony na raz i kazdy na swoj sposob wyjatkowy,do tego niespodziankowe spotkanie i poznanie znajomych z logow keszerow, ktorym dziekujemy za towarzystwo i telefoniczna pomoc w ostatnim etapie. razem z psiakiem wszyscy ubloceni i z podarta kurtką powedrowalismy dalej na zdobywanie.

Pierwszy bunkier doskonale znany, został już zwiedzony swego czasu. Przy kolejnych dwóch, byłem po raz pierwszy. Na prawdę świetnie zachowany ten ostatni. Finału szukaliśmy dobrze, ale jak się okazało zbyt mało wnikliwie.

Trochę mnie nastraszył poziom trudności, nie trzeba się czołgać itp, ale fakt wybrudzić, to mi się udało całkiem przyzwoicie :)

Pozdrawiam towarzyszących na tym keszu keszerów . Ocena Znakomita. Dzięki.

Wypad z mroźny dzionek z dziewczynami. Ładnie zachowane obiekty i taki teren to ja lubię :-)

Pozdrawiam i dziękuje znakomicie - Sebek

Popołudniowy wypad z ForgottenSilesia i Sebastianem. Nas także zaskoczył stan obiektu w środku i pierwsze co to "wow jak tu czysto". Start wychaczyła Wiola, I etap tele Sebastiana bo uczepiliśmy się innych rur, pomimo, iż pierwsze kroki skierowane do środka. Jakoś miejsce ukrycia nie bardzo przypomina rurę. Finał byłby o.k. tylko ten śmietnik w środku i tak jak poprzednicy zauważyli mogło być ciut lepiej. Powrót musiał być na azymut bo nie było wyjścia na drogę, wszędzie płoty, bramy i furtki. Chłopaki nie narzekać, po gorszych terenach się chodziło. Dziękuję za zimowy spacerek, było ciekawiej zwłaszcza przy podchodzeniu pod górkę

pierwszy schron piękny. wielki i czysty w środku. na drugim etapie wbiłam sobie kawałek drzewa w palec i jak się na drugi dzień okazało palec spuchł jak balon. ale czego się nie robi dla keszyna trzecim etapie chwila szukania ale w końcu coś zagrzechotało jak powinno i plastikowy pojemniczek się odnalazł. tylko powrót mieliśmy z przygodami. nie ma to jak wspinać się po płocie z autostradyskrzyneczka podjęta w towarzystwie Ateny i Sebka. Dziękuje 

Niedzielne keszowanie razem z Brodaczem i Mikim. Początek super, tak obiekt jak i okolica, do finału dotarliśmy bardzo kłopotliwą drogą na azymut czego nie polecamy (stromo, ślisko i z krzakami). Samo miejsce ukrycia nie bardzo nam się podobało - zastanawiamy się jak to wygląda przy dodatniej temperaturze.

Bardzo fajnie zachowane obiekty z wieloma ciekawostkami. Poszłoby całkiem sprawnie, no może oprócz finału w którym miejsce ukrycia pozostaje sporo do życzenia. Tak czy siak spacer i zwiedzanie baaardzo fajne a i okolica w zimę bardzo urocza. Między etapem 2 a 3 polecam poszukać drogi nie na azymut . Zaliczona z Bućkami i Mikim. Dzięki!

Byłoby super, jakby nie skrytka finałowa... nie wiem czy wytrzymie dłuzej niż miesiąc...

Dzięki!

Schron na pierwszym etapie w istnie wzorowym stanieCzysto, schludnie, nawet trawa wycięta.

Potem spacerek zwiększał stopień trudności.

Dzięki wielkie :)

Najbardziej podobał mi sie etap I ze względu na lokalizację i perfekcyjną czystość. Finał faktycznie jeszcze nieźle wyposażony. Miejsce ze schowajki ciekawe. Dzięki

FTF!Dzięki za pachnący wanilią keszyk i bonusik w środku. ;)

Trochę się strachu najadłem, gdy przede mną stanął milusi owczarek niemiecki bez właściciela i kagańca, ale na szczęście nie był mną za bardzo zainteresowany i poszedł swoją drogą.