Dookoła domku nie znalazłem wejścia na moje siły. Już mialem się poddać kiedy poczytałem wpisy i że w środku jest wejście. Nie powiem żeby wysokość na jakiej się znajduje mnie ucieszyła ale udało się bez problemów. Ja sam, chłop ważący 97 kg. Chyba trzeba wrócić do treningów i zapisać się do ninja warrior hehe. Dzięki za kesz, pojemnik w bardzo dobrym stanie.

No kurna, żeby nie ten komin to bym nie wpadł na to że tu poddasze było. Wdrapać się łatwo też nie było, ale od czego jest towarzysz do przytrzymania roweru. Trzeba uważać na szkło jakiegoś fana Perły... Thx for cache.

Gdyby nie dodatkowy sprzęt wspinaczkowy byłoby ciężko. Widok "z góry" ładny, ale dzisiaj jakoś leniwie i pociągi nie chciały przejechać. Wpis zrobiony, zdjęcie na pamiątkę. Pamiętam to miejsce jeszcze z dachem - ech... :-)

Dzięki za kesza.

Przedostatni (mam nadzieję) etap zdobywania eSeŁki razem z choooch. Dziś fragment początkowy od Skierniewic do okolic Mszczonowa. Znaleziony prawie komplet szukanych keszy. Do wszystkich dorzuciliśmy jakieś fanty (oprócz ostatniego, bo nam zabrakło).

 

Drabiny nie było, a swojej nie wzięliśmy, więc za drabinę robiłem ja, a za keszozdobywcę - choooch. Dzięki.

Bardzo fajna skrzynka. Trochę wspinaczki.

Trochę problemów przez brak drabiny, ale ostatecznie znaleziona. Dzięki

Wpis z opóźnieniem, ale znalezione????

Gdzie inni nie mogą tam kangur wskoczy... dorośli mogli zapalić.

Razem z MiszkaWu, Psikiszkiem i wzorowym.

Drabiny brak, mimi wystrzelony z armaty doleciał na miejsce ukrycia.

Grudniowa eskapada na S-Ł z MiszkąWu, Psikiszkiem i mimim.

Moje obdarte łokcie jeszcze czuja tę skrzynkę. Najpierw kombinowałem od strony torów, ale elementy przy dachu, których można się chwycić nie wzbudziły mego zaufania. Dwa razy obszedłem budynek i zdecydowałem że jednak najlepszą drogą będzie pierwotny otwór w środku. Co prawda drabiny brak, ale korzystając ze śmieci i nadproża zrobiłem sobie podest z którego już jakoś się wydźwignąłem do góry. Mam nadzieję że moich jęków i stęków nie słyszano w pobliskim gospodarstwie. Na dachu ze skrzynką poszło błyskawicznie, ale postanowiłem czekać na pociąg, miejsce na fotkę wymarzone. Czekałem, czekałem i nic. Jak na złość, przez dobre kilkadziesiąt minut jakie spędziłem w tych okolicach nic nie przejechało.

Drabiny nie było więc Serengeti na barana a potem już była na górze i nas wpisywała.

Sobotnie przedświąteczne włóczenie się po okolicach Rawki i Bzury wraz z Serengeti, dziękuję.

Jak ja lubię takie kesze, im większe wyzwanie ,tym lepiej, a jeszcze jak mogę posiedzieć na barana to czego chcieć więcej:)świąteczne keszowanie czas zacząć, razem z Bambą, dzięki :)

Znaleziona podczas psio-wędrówki. Drabina ledwo wytrzymała. Dachu już nie ma a z nim odleciały owady. Siatka maskującą rozłazi się w rękach. Sugerował bym przeniesienie skrzynki.

No w końcu coś jest normalnego na naszej dzisiejszej wycieczce.

Budynek- JEST.
Dach - BRAK.
Drabina - JEST.
OS - BRAK.
Kesz - Jest Uff.

Dzięki.

Dorzuciliśmy na wierzch większą dachówkę, ale jakaś wichura i tak to zdmuchnie.

Skrzynka podjęta szybko i bezproblemowo. Świetny lokbook. 

Dachu już nie ma w ogóle, więc to rozwiązało chyba problem z osami. Dzięki drabinie wejście nie jest jakieś problematyczne.

Dzięki.

Przezimowała u mnie na biurku, teraz wraca do gry. Niestety druga połówka dachu też została zdemontowana.

Skoro nie ma teraz w terenie, to zawieszam.

Ja też tam chciałem wejść i na pewno bym go znalazł, ale mi tata nie pozwolił - chlip, chlip .

Zresztą mógłbym sobie potem zeskoczyć - to byłaby niezła zabawa .

Bardzo dziękuję za ten świetny skarb!

No więc tak... Chyba troszkę spanikowałem... Ale wszystko po kolei:

Ja to raczej się sam nie przymierzam do takich "włażonych" skrzynek. No po prostu dlatego, że nie włażę - chyba, że w towarzystwie. Ale mi Werrona powiedziała, żeby się nie wygłupiał i że tam wejdę. No a ja dość często Werronie wierzę i dlatego w końcu postanowiłem, że tu też przyjedziemy. Zachęcająco wyglądała też informacja o dostępnej drabinie, a poza tym Werrona twierdziła, że tam jest mnogość innych obiektów, po których można wleźć. Na miejscu okazało się, że mnogość wcięło a nośność drabiny może być niewystarczająca na moje wielorybie obfitości. No i co tu zrobić. Pierwsze podejście polegało na tym, że na dach wdrapał się Kubash. Z wspinaczką poradził sobie dzielnie i bardzo odpowiedzialnie, ale kesza nie namierzył . Cóż więc było robić? Pomyślałem sobie coś tam o kozie i zacząłem wprowadzać na kolejne, coraz bardziej trzeszczące szczebelki wieloryba. No i jakoś udało się, choć sam nie wiem jakim cudem te szczebelki wytrzymały. Poszukiwania na górze nie trwały długo. Właściwie to możliwe miejsce było tylko jedno, ponieważ po dachu prawie nic już nie zostało. Ale niestety, jak zobaczyłem w jakim stanie jest keszyk, uznałem, że potrzebna mu jest kuracja odmładzająca i że na tym dachu to długo on już nie pożyje. No i ewakuowałem go stamtąd. Spoczywa w bagażniku keszowozu i mam nadzieję, że w trybie pilnym trafi do rąk własnych Ojca Założyciela. Może i była to zbyt pochopna decyzja... Ale może czasem lepiej podmuchać na zimne - szkoda byłoby, gdyby tak dobremu keszowi coś złego się przydarzyło... Oczywiście trzeba było się jeszcze teleportować z powrotem na poziom zero, co - biorąc pod uwagę stan drabiny - wcale nie było takie oczywiste. Niby grawitacja w takich sytuacjach pomaga, ale jakoś nie miałem tym razem ochoty korzystać z jej usług. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło.

A ja dziękuję za kesza i - jak na mnie - ogromny zastrzyk adrenaliny!

Super kesz a o logboku to już nawet nie wspomnęniestety ale budynek w opłakanym stanie (moge podesłać zdj) kesz przełożyłem w inne miejsce,ponieważ był on na ''widoku''. Myślę że po zimie to skrzynkę należy przenieść w inne miejsce,bo dach ledwo stoi.Spotkałem chłopaka który coś mówił że ludzie zabierają dachówki i myślał że też to robiłem.A tak poza tym to wędrówka 8km pieszo po skrzynkę się opłaciłaotworzyć skrzynkę rok nie otwieraną-bezcenne!

Skrzyneczka prawie rok nieotwierana fajnie.Z dostępem do skrzyneczki nie miałem problemu drabina jest co prawda nie dla ciężkich a to duże ułatwienie.Dzięki

Podjechałem sprawdzić niepokojący log motortrampa o rozbieraniu dachu... dotarłem w towarzystwie Azymuta i Brym, których spotkałem przy poprzedniej skrzynce. Faktycznie większość dachówek zdjęta, ponadto belki stanowiące więźbę dachową poodcinaneNiedługo nic z tego nie zostanie. Chwilowo jest za to drabina.

Skrzynka była, ale przeniosłem ją nieco w miejsce zdemotowanego dachu... może przetrwa całą tę rozpierduchę (aktualizuję opis)

Znaleziona na szlaku keszowym z Azymut, w towarzystwie Ojca-Założyciela.I to był kesz o numerze gwarantującym zaliczenie Ścieżki S-Ł !Radość nie z ta ziemia a to nie koniec fuksa ! Uwaga ! - Drabina była !TFTC. :)

Ten kesz zaliczał nam z Brym zdobycie geościeżki "S-Ł". I dzięki przypadkowemu spotkaniu parę minut wcześniej z Meteorem przy wcześniejszym keszu, to zaliczenie odbyło się w obecności ojca założyciela!Bo Meteor przyleciał i tutaj na swoim rumaku. Matki założycielki geościeżki dzisiaj akurat z nami w tym miejscu nie było, ale i tak mieliśmy radochę, bo był tu tatko a mamę przecież poznaliśmy wcześniej. Na miejscu była drabinka, był kesz i tylko cały dach zniknął. Taka to magiczna okolica. Dzięki za kesz i za ścieżkę! :)

42. Podchodzimy na miejsce a tam (dobrze zbudowany!) lokales. Ale nic to, ja jako ułan chyc (hyc?) przez okienko i dalej po podstawionej drabinie na górę. Dachu nie ma, kesz jest. Drabinę zostawiłem jak była bo porządnie wygląda - może lokalesi podstawili? A nie chciałem im mieszać.

Keszowanie z Mototrampem. Wyprawa jego autkiem od 19.09.2014 do 21.09.2014

Keszyk nr. 43 zaliczony

Przyznaję się, że akurat przy tym keszu byłam mało przydatna. Ale żeby nie było, że wcale, pomagałam przy wspinaczce innym. Obaj chłopcy byli zachwyceni wyzwaniem, chociaż narzekali..., ale tylko trochę ;) 

Projekt S-Ł zdobywany z Kao i Skyqenem. Skeyqen specjalista od wspinaczek wszedł na górę ale nie wiem czego się zląkł, więc musiałem wejść z akcją ratunkową. Kesz namierzony szybko, a osy są ale dosłownie kilka - można spokojnie wchodzić. Dzięki.

Podjęta z buget-lodz i Kao podczas zdobywania SŁ'ki. Budget był zachwycony, że miał okazję wchodzić na górę Uwaga na gniazdo os, które jest budowane na poddaszu, od południowo-wschodniej strony budynku. TFTC

Pokombinowałem, dało radę bez drabiny... Tubylcy byli widoczni, ale gdy nadjechałem rowerem, to się schowali w swoim domostwie. Fajna skrzynka, trochą gimnastyki i kesz zdobyty.

Przygotowałem odpowiedni sprzęt, a Driver wszedł po kesza. Dziękuję.

Szybka wizyta na poddaszuOs nie stwierdzono, za to obecność nietoperzaNie wiem kto się bardziej wystraszył, ale sądząc po jego locie, chyba bardziej on... :)

Dzięki :)

Bardzo fajny keszyk znaleziona z GROMEM (polecam)

W miarę blisko to i tutaj udało się podjechać. 600 m spacerku i doszliśmy do obiektu. Na miejscu chwilka myślówy i hyc - jesteśmy na górze. Szybki wpis, ( os nie było) zejście i w drogę. Powrót posprzątać po sobie bo zapomniałemi do drogi przez las. w drugą stronę zeszło się trochę dłużejsuper keszyk:P

Trochę się tego spodziewałam. To znaczy tego, co zastałam na miejscu. I nieco się załamałam, oglądając ewentualne pomoce naukowe do teleportacji piętro wyżej. Chyba jednak trzeba zainwestować w porządniejszy sprzęt. Ile to ja lat się już odgrażam, że taki nabędę? Cztery? Jakoś tak ;)

Na szczęście był ze mną Meteor i mnie asekurował. In:GK

Wrzuciłem żonę na strych i nie pozwoliłem zejść póki nie znajdzie i nie wpisze nas do loga.

Gdzie ja nie mogę tam żonę poślę.

Pierwsza z niedzielnej listy. Jednocześnie najciekawsza. Lokalizacja i pobranie na 5+. In: opaska i lokomotywa. Out: szczotki i pojemnik.

S-Ł-kowy spacer z Wallsonem, dzięki!

STF! FaaaajnieTrochę gimnastyki na koniec ciekawego esełkowego dnia. Olga patrzyła na mnie jak na wariata, ale dzięki minimalnej pomysłowości, udało mi się dostać gdzie trzeba ;)

No cóż, "Czterech Kątów" nie czytam, stąd miałam problemy.
Jedno wejście? E tam, zawsze jest jakaś alternatywa! Próbowałam na początek od  strony torów (motorniczy w przejeżdżającym pociągu towarowym prawie wyszedł przez okienko  ze zdziwienia ). Gdy jednak odniosłam połowiczny sukces okazało się.....że jestem za gruba.Więc musiałam sobie poradzić inaczej. Dziękuję bardzo za pokazanie miejsca, przygodę, i za cudownie przebarwione lasy dębowe po drodze! (choć za te kolory to chyba podziękowania do Stwórcy)

Posterunek odstępowy – jest to posterunek ruchu następczy służący do regulacji następstwa pociągów w celu zachowania bezpiecznych odległości między nimi.
Posterunki odstępowe dzielą szlak kolejowy na odcinki zwane odstępami. Na danym odstępie może znajdować się tylko jeden pociąg – zezwolenie na wjazd kolejnego pociągu jest możliwe dopiero po zwolnieniu go przez poprzedni. Dzięki zastosowaniu posterunków odstępowych zwiększa się przepustowość szlaku. Rozwiązanie stosowane jest przy półsamoczynnej blokadzie liniowej. O blokach poczatkowych , końcowych i zastawkach pisał nie będę :)

Posterunki odstępowe są obsługiwane przez dyżurnego ruchu.
Obecnie stosuje się coraz szerzej samoczynną blokadą liniową w której funkcje posterunków odstępowych spełniają samoczynne semafory blokady.

 Własciciela skrzynki proszę o ewentualne saksowanie wpisu po przeczytaniu. Kiedys pracowałem na takim posterunku w Bożej Woli koło Błonia. Sentyment pozostał. Pozdrawiam