Ostatni dzień poligonu wyprawa na wieżę, kesz szybko znalezniony. Żegnamy sie z nowym miastem

Wspaniała wieża polecam

   Nieczynne lotniska od pewnego czasu źle się kojarzą. Od nieuchronnych zdarzeń dzieliły milimetry i sekundy. Na wieży byliśmy pierwsi o pierś. Kołującą pod wieżą ochronę odesłaliśmy siłą woli na drugi krąg ... i nie czekaliśmy finału. Dobrze że na wieży "pootwierane" okna, bo sytuacja stawała się duszna i ciężka. Logowanie, gasimy światła i tyralierą do hali odlotów na ciągu wstecznym. Skrzyneczka z dreszczykiem - będzie co wspominać . Dzięki za kesza.

Gaguś z Dzejbim chyba powiedzieli już wszystko. Po tych manewrach kolejny raz dochodzę do wniosku, że fiotelowa kurtka to nie jest najlepszy sposób maskowania się przy zdobywaniu przypałowych keszy. Czułam się jak ta sarenka na którą wypuścili charty.. dobrze, że się skończyło jak się skończyło - bez ofiar w ludziach. Niestety resztę keszy ana lotnisku trzeba było odpuścić, żeby nie narażać się na ryzyko zawału i innych chorób towarzyszących.. Może kiedyś...

No i finał naszej podróży. Cel broniony z wielu stron przez wrogie oddziały Justusa, czy innego dzikiego plemienia. Najpierw próba od działek. Odstraszyły nas tabliczki, droga od południa okazała się siedzibą wroga. Doczytanie logów zachęciło nas dotoczenie się naszym czołgiem od strony północnej. Tuż za rowem przeciwczołgowym zostawiamy pojazd z naszym działonowym czyli ciotką :), ustalając wcześniej hasło, na które następuje bezwzględna ewakuacja z zajętej pozycji. Wychodzimy na odsłonięte pozycje, widząc już strategiczny punkt wroga na horyzoncie i porozstawiane TOITOIe, chyba to tylko zmyłka, nasze kroki stają się niepewne, oddechy szybsze, byle tylko wejść znów w las. Najpierw łąka, mijamy betonowy pas, znów łąka. Mijając zasieki, docieramy do pierwszych budynków, potem tylko hyc do budynku kontroli lotów, a tu nagle słychać jakiś rumor, jakby właśnie lądował jakiś samolot. Padamy na podłogę w najwyższej kondygnacji. Patrol wroga powolnie mija budynek i oddala się. Nad powodzeniem naszej zaczynają wisieć czarne chmury. Kesz to tylko formalność, najmniejszy problem. Szybka narada i decyzja, że opuszczamy teren wroga, pozostawiając 2 kolejne obiekty nierozpoznane. Wystawieni na otwartym polu jak sarny, śpiesznym krokiem uciekamy w stronę lasu, tam gdzie czujemy się bezpiecznie. Zrzucamy siatkę maskującą i opuszczamy teren z lekkim niesmakiem. Wspólnie z Paulinką, ciocią i dzejbim podczas tajnej akcji pod kryptonimem "Lotnisko". Dzięki.

P.S.

Z naszych manewrów rozpoznawczych wynika, ze najlepiej zaatakować wroga od strony działek (wschodnia część) i pozostawać w ukryciu, aż do osiągnięcia celów.

Skrzynka podjęta z Ewą i Markiem (Żukiem).

In: Samochodzik - resorak, ręcznie rysowana mapa znaleziona w wieży i długopis, Out: nic.

Na początku było chwilę szukania najciemniejszego kąta. Dzięki zdjęciu udało się wykombinować co powinno być pod nami - chwila gdy zobaczyłem pod sobą dokładnie to, co na zdjęciu (nawet popielniczka się ostała!) była jakbym był detektywem który właśnie rozwiązał zagadkę. Leżąc po szyję w kurzu i syfie. Yeah. Wczołgałem się gdzie trzeba i pierwsze co znalazłem to... stare, ręcznie rysowane mapy pogodowe z 1976 (lub 1978) roku, były tam ze trzy takie, jedną z nich zostawiłem w skrzynce do podziwiania. 

Bardzo dziękujemy za pokazanie tak super miejsca! Dzięki tak fajnym skrzynkom ta gra ma sens - planowaliśmy jechać po skrzynkę, zobaczyliśmy kawał lotniska i spędziliśmy świetnie czas na zwiedzaniu pozostałości po wojskowych. Na pasie startowym widzieliśmy się też z lądującym helikopterem wojskowymPoczekaliśmy aż odleci i jazdka na pas startowy!

Rekomendacja w pełni zasłużona!

 

Świetne miejsce, główny punkt dzisiejszej wycieczki. Rewelacyjne miejsce na lotnisku. W opuszczonej wieży kontroli lotów to jeszcze nie byłemDzięki za pokazanie miejsca!

Pozdrawiam
Art_noise

P.S. Plebek - dopisałem Cię do logbooka :)

Tutaj wrażenie obiektu, przygoda, emocje zrobiły swoje. Z tego wszystkiego zapomniałem dokonać wpisu do logbooka, loguję ale jeśli Założyciel będzie miał coś przeciwko, niech od razu usuwa, nie mam nic przeciwko:)
Dziękuje! W tej wieży bylem w ciągu 2 dni 4 razy, ciągle fotki i fotki, aż nie chciałem opuszczać obiektu. Istna wisienka na torcie!

PS. Nie wiem dlaczego, ale skrzynka leżała na ziemi, poza miejscem ukrycia, wątpię że ktoś znalazł, prędzej jakieś zwierzę.
 

Znakomite miejsce jak i sama skrzynka i miejsce schowania.

Świetne miejsce, skrzynka także trzyma poziom, a także nic jej nie grozi w miejscu ukrycia. Zdecydowanie polecam odwiedziny.

Kesz znaleziony bez problemu.

Niesamowite miejsce i widoki z wieży.Wrzucony geokret Glizdogon.

Miejsce naprawdę świetne! Było można się trochę pobawić, "skacząc" po dachu, wchodząc na komin etc... (parkour - czyli to co lubimy) ;D Dodatkową ciekawostką było znalezienie książki dla lotników z lat 60!  Samą skrzyneczkę namierzyliśmy dość szybko. Tylko dlaczego tak mało wpisów? Dzięki! ;)

REWELACJA! Lotnisko i przyległe budynki (kilkanaście) to zwiedzanie na kilka godzin...ja miałam godzinkę, ale i tak bawiłam się dobrze.Akurat był tu jaliś zlot aut wyścigowych.. Miałam nawet okazję puścić pawia podczas przejażdżki bryką wyścigową z naprawdę profesjonalnym kierowcą - w porę się zatrzymał ;)

Zabieram krety w podróż.

Dotarłem tu pieszo, od strony sadów, w pełnym kamuflażu... Miejsce niesamowite, przestrzeń powalająca. Jedno z ciekawszych miejsc, jakie ostatnio zdobywałem.

Znaleziona z Boksytem. Była to jedyna nasza skrzyneczka podjęta na terenie lotniska ponieważ na płycie odbywał się rajd samochodowy. Hangar służył jako miejsce serwisowe. Z wieży mieliśmy świetny podgląd na przebieg rywalizacji na pasie. Miejsce godne odwiedzenia. Napisy na dykcie na samej górze tez dają do myślenia. Cale miasto żyło z tej jednostki wojskowej. Cały teren wokoło usiany jest magazynami, koszarami oraz wszelkimi budynkami technicznymi - łażenia na dobre 4h. Zawody nieco ułatwiły nam eksplorację terenu bo mogliśmy legalnie podjechać sobie do pasa do strefy kibica. Za pokazanie ciekawego powojskowego terenu który odkrywaliśmy dobre 4 godziny order zielonej gwiazdy się należy. Zapomniałem dodać że złapaliśmy FTF-a.

Ze względu na zawody samochodowe była to jedyna skrzyneczka znaleziona na lotnisku, a do tego trafił się jeszcze FTF. Ale dzięki rajdowemu zamieszaniu mogliśmy swobodnie eksplorować budynki dawnej jednostki. Zwiedziliśmy warsztaty, magazyny, chlewnie, kotłownie i wiele innych budynków nieznanego nam przeznaczenia. Kompleks ma naprawdę ooogromny urbexowy potencjał. Za całość wrażeń spada zielona gwiazda. Razem z Nefrytem. Razem z Nefrytem.