24.12.1997. To były dawne czasy...Tak dawne, że nasz Marian dopiero za dwa lata miał polecieć w kosmos, a kolory wielościanów Latytola Lobotoma były jeszcze kompletnie szare. Stali sobie wtedy wieczorową porą ze Stefanem przed domem pewnej Adele (nad alpejską rzeczką o tej samej nazwie) i popijali z wielkiej butli tanie wino Byli szczęśliwi chwilą. Baba tymczasem krzątała się po domu i straszne wrzeszczała na nich po włosku:
- Lavorare! Oggi la vigilia di Natale. Non capisci?! NATALE!
- Jaka Natala?- zdziwił się Marian- nie znam żadnej, ale chętnie poznam..
Tymczasem Adele unosiła się coraz bardziej, oni zaś (wraz z ubywającym alkoholem) spadali coraz niżej..
Ta historia nie skończyła się dobrze. W pierwszy dzień Świąt tułali się już po małej alpejskiej wioseczce bez większej nadziei na ciepły kąt. Padający gęsty śnieg sypał garściami za ich kołnierze a ostry mróz paraliżował ruchy. Było źle, naprawdę źle...
- a mogło być tak miło - westchnął Marian
- przez moment nawet było. Ale kto wczoraj wiedział, że to jest wigilia kolejnej tułaczki? - cichutko załkał Stefan..
04.11.2017. Marian wrócił ze sklepu kompletnie zalany. Długi srebrny łańcuch choinkowy wisiał na jego szyi, z siatki wystawała paczka bombek (nie potłukły się tylko dlatego, że były plastikowe) i kiełbasa grillowa.
- Cholera jasna by Cię wzięła!- krzyknęłam- znów się upiłeś w drodze po bułki?
- Oj, to nie tak.... - Marian zataczając się spuścił głowę i zrobił tę swoją strapioną minę - no bo wiesz: poszedłem do sklepu, wlazłem w regały a tam wszędzie Święta! Przestraszyłem się, że znów o nich zapomniałem i uciekłem. W alkohol. Dopiero Stefan mi uświadomił, że nie ma się jeszcze co śpieszyć, więc napiliśmy się wspólnie, by powrót był łatwiejszy....
1.12.2017. Wychodząc naprzeciw marketingowi świątecznemu i marianowej sklerozie już dziś publikujemy świątecznego kesza. Tak, by nikt kto ten skarb znajdzie (zimą czy latem) nie mógł powiedzieć, że Marian o świętach zapomna.
Wszystkiego co najlepsze z okazji najbliższych Świąt Bożego Narodzenia ode mnie i Mariana! Niekończących się strumieni dobrych trunków (to od Mariana) oraz ciekawych znalezisk (to ode mnie). Per l'eternità.
-----------------------------------------------------
Logbook jest obecny - delikatnie poszukaj. Jest mały, proszę zrób więc malutki wpisik oszczędzając miejsce dla kolejnych znalazców. Certyfikaty dla pierwszych znalazców znajdziesz od spodu.
To jest skrzynka świąteczna, nie spiesz się, poświęć jej trochę uwagi. Dokładnie odłóż logbook (to jest możliwe), pomyśl o haśle...
Skrzynki nie przekazujemy z rąk do rąk, a przenosimy do typowych dla Mariana miejscówek (czyli szlachetny urbeks )
Bardzo proszę o nieprzetrzymywanie skrzynki, szczególnie w okresie przedświątecznym. Jeśli nie masz możliwości przenieść kesza to pozostaw go w zastanej miejscówce.
Hasłem do logu jest kolor swetra Mariana pisany dużymi literami. (np. RÓŻOWY)
Stopień trudności terenu pozostaw komentarzu do przenosin.
Marian i ja....