------------------------
Książę Bolesław III Rozrzutny, pan Brzegu i Legnicy, znany był z tego, że lubił dobrze zjeść i wypić. Pewnego razu złamał post, zjadając w piątek aż dziewięć kur. Po niedługim czasie ciężko się rozchorował i uznał, że jest to kara za złamanie postu. Obawiając się rychłej śmierci, wezwał do swego łoża opata cystersów z Lubiąża, prosząc o rozgrzeszenie.
Sprytny opat, w ramach pokuty i zadośćuczynienia za grzechy, zażądał dwóch wsi: Olszyny i Włosienia. Były to bogate osady, o które książę Bolko od dawna toczył spory z lubiąskim klasztorem. Wystraszony opowieściami opata o mękach piekielnych, jakie go czekają za złamanie postu, i pewny, że niedługo umrze, przystał na żądania zakonnika. Postawił jednak dwa warunki: że zostanie pochowany w klasztorze w Lubiążu oraz że na jego grobie zawsze będzie płonąć olejna lampka. Gdyby zdarzyło się, że którykolwiek z jego potomków przybędzie do Lubiąża i zauważy, że lampka nie płonie, wówczas mnisi muszą zwrócić obie podarowane wsie. Opat się zgodził.
Wkrótce książę Bolesław wyzdrowiał i oczywiście żałował, że ze strachu przystał na propozycje opata, ale nie złamał raz danego słowa. Po jego śmierci następcy księcia czasami niespodziewanie zjawiali się w klasztorze, aby sprawdzić, czy lampka się pali. Jednak mnisi dobrze pilnowali, żeby ogień nigdy nie zgasł i wsie pozostawały w posiadaniu klasztoru.
------------------------------
Z braku lampki z wiecznym ogniem zaproponowałem maskowanie od czapy, a może z kapelusza? Weź coś do pisania, koniecznie zachowaj konspirację i dokładnie zamaskuj, inaczej kesz zginie marnie. Powodzenia, dobrej zabawy.