Podczas II Świętokrzyskiego Keszowania grupka łódzkich keszerek i keszerów stwierdziła, że warto by uczcić tę naszą fantastyczną społeczność. Stąd pomysł na geościeżkę złożoną ze skrzynek o cechach charakterystycznych dla ich założycieli.
Zgodzicie się chyba, że po kilku miesiącach zabawy często wystarczy rzucić okiem na nicka założyciela, żeby wiedzieć, czego można się spodziewać.
I na koniec niezbędne zastrzeżenie: prosimy, żeby całą sprawę potraktować z przymrużeniem oka - naprawdę doceniamy Wasze wysiłki, swoimi skrzynkami sprawiliście nam mnóstwo frajdy i po prostu chcemy Wam za to podziękować!
A więc zapraszamy na wycieczkę tropem liderów łódzkiego geokeszingu!
***
Aby przygotować się do zdobycia skrzynki koniecznie przejrzyj kesze morrison-1986!
***
PREZENTUJĘ
"morrison-1986"
Moje drogie dziecko,
nazywam się Ingrid i piszę ten list z nadzieją, że kiedyś go odnajdziesz i przeczytasz, a potem zechcesz odwiedzić miejsce, o którym chcę Ci opowiedzieć - wtedy wszystko zrozumiesz...
Urodziłam się 4 lutego 1926 r. w Łodzi w zwykłej rodzinie rzemieślniczej. Mój papa Karol był majstrem, a mama Marta, jak to się mówiło - była przy mężu. Papa był Niemcem, a mama Polką, ale oboje zawsze mówili, że naszą małą ojczyzną jest Łódź...
Już na początku wojny papa dostał wezwanie do wojska i po szybkim pożegnaniu pojechał gdzieś daleko, a mama zginęła rok później w wyniku wybuchu bomby na Piotrkowskiej.
Ponieważ moi dziadkowie dawno już nie żyli (zginęli podczas zamieszek w 1905 roku i podczas poprzedniej wielkiej wojny) ja jako niepełnoletnia trafiłam do sierocińca.
Po jakimś czasie w naszym sierocińcu pojawił się ubrany na czarno oficer - jak pewnie się domyślasz, był to SSman w stopniu Sturmbannführera. Na początku myśleliśmy, że sprawdza, czy w sierocińcu nie chowają się jakieś Żydki, ale on każde z nas bardzo dokładnie oglądał, a zwłaszcza przyglądał się wszystkim wysokim i blondwłosym dziewczynkom oraz chłopcom. W następnym tygodniu po jego wizycie pani Helga na poobiednim apelu wyczytała kilkanaście nazwisk, w tym moje! Byłam przerażona! Następnego dnia miałam stawić się wraz z kilkoma zmianami ubrań na Adolf-Hitler-Straße 38.
Tam zgromadzono nas w małym pokoiku, z którego było przejście do kolejnego. Wszędzie kręcili się jacyś ludzie w fartuchach, a zza drzwi co jakiś czas dobiegały rytmiczne odgłosy stukania na maszynie. Po kilkudziesięciu minutach nerwowego oczekiwania przyszła moja kolej. Przestraszona weszłam do pomieszczenia, ale ku mojemu zaskoczeniu bardzo miło się ze mną przywitano. Jeden z mężczyzn w fartuchu, spod którego widać było mundur SS, zaczął mnie fotografować, mierzyć moją głowę i głośno komentować zebrane wymiary, a nawet kolor moich oczu.
Po chwili rozmowy między uczestnikami tej dziwnej komisji dowiedziałem się, że wybrano mnie, abym zamieszkała w innym miejscu - pięknej willi na skraju miasta, gdzie spotkam swoich rówieśników...
A gdzie mnie przeniesiono? Aby się tego dowiedzieć, musisz spojrzeć na tablicę na kamienicy przy Adolf-Hitler-Straße 38.
N 51° (liczba liter w najdłuższym wersie + liczba liter w drugim wersie + 1).(jedyna cyfra występująca na tablicy)(liczba liter w drugim wyrazie)(liczba liter w przedostatnim wyrazie)'
E 19° (2 * liczba wersów na tablicy).(liczba wersów nagłówka)(liczba wyrazów w najdłuższym wersie).(liczba wyrazów w nagłówku)'
Zdobycie skrzynki wymaga sporo czasu, a sama opowieść i elementy układanki przeznaczone są raczej dla ludzi lubiących mroczne i tajemnicze klimaty. Skrzynka nie nadaje się do zdobywania z dziećmi, chociaż...
Do zdobycia skrzynki może się przydać kompas, rozsądna aplikacja w telefonie lub odbiornik GPS. Można się też ubrudzić, ale nie ma super ekstremalnych wyzwań. Na wszelki wypadek można też zabrać 3 baterie AAA.