"Słowo się rzekło, kobyłka u płotu" to bezpośrednie odniesienie do standardów sprzed kilkuset lat, kiedy to umów słownych, danej obietnicy, honor złamać nie pozwalał.
A koń ? - na postoju zwykle do płotu przywiązany stał, także wtedy gdy przez wartość swą stawał się przedmiotem zakładu.
Przegrany oddawał go - wszak "Słowo się rzekło..."
Powiedzenie w wyższe sfery przeniósł Wacław Potocki w 1747 żartem "Mazur z Kobyłą" wiążąc go z królem Janem III Sobieskim,
(Jovialitates albo żarty y fraszki rozmaite. Wacław Potocki, 1747)
zaś uwspółcześnił i zbeletryzował Marian Orłoń
(Legendy i opowiadania polskie - M. Orłoń, J. Tyszkiewicz. PTTK "Kraj" 1986).
W dużym skrócie szlachcic chcący zaszczyty otrzymać od Króla, w rozmowie z nieznajomym (którym był sam Król w przebraniu) powiedzieć miał, że jeśli On zaszczytu od Króla nie otrzyma to zaproponuje Królowi aby jego kobyłę pod ogonem pocałował - niech ona zaszczytu dostąpi.
Finalnie Król przyznał tytuł szlachcicowi, gdy ten podtrzymał swe stanowisko słowami "Słowo się rzekło, kobyła u płotu".
Dziś powiedzenie tłumaczy się bardziej jako "Trzeba wytrwać w tym, co postanowione, mimo zmiany okoliczności".
A jak wytrwali będą keszerzy przy skrzynce ?