W XIII wieku we Wrocławiu, przed pierwszym pierścieniem murów miejskich (obecnie ulice Nowy Świat, Białoskórnicza, Kazimierza Wielkiego i Klemensa Janickiego) wykopano fosę, która nie bez powodu w ciągu wieków nazwana została Czarną Oławą. Budowa drugiego pierścienia wraz z rozwojem miasta w XIV wieku zdegradowała funkcję rzeki z militarnej do gospodarczej. Brzegi szybko wypełniły się domkami, które zasiedlał wrocławski margines, a pośród całej śmietanki swoje siedziby mieli różnej maści rzemieślnicy. W zasadzie już chyba to wystarczyłoby, aby totalnie zasyfić płynącą wartkim nurtem rzekę, ale nie. Oczywiście do domów dołączano wychodki, z których nieczystości spływały właśnie tam; odpadki i śmieci - do rzeki, konie - do rzeki, wszystko lądowało w rzece. Oh jak zwodnicze było myślenie, że nurt zabierze wszystko ze sobą! Nic bardziej mylnego.
Dodajmy do tego jeszcze wizję pomostów wychodzących z domów do rzeki. Jako, że Czarna Oława miała funkcję gospodarczą samo przez się rozumie się, że to właśnie ona dostarczała wodę mieszkańcom Wrocławia. Tak, dokładnie tak jak myślicie - załatwiali się do niej, a potem pili. To znaczy, mniej więcej. A w sumie to więcej niż mniej...
Niestety wysoki poziom rzeki zaczął opadać, a wszystko to czego nurt ze sobą nie zabrał, osadzało się tworząc warstwę cuchnącego mułu. Z biegiem lat życiodajna rzeka stała się największym przekleństwem mieszkańców Wrocławia, a jej fetor był nie do zniesienia. Nie tylko upalne dni odciskały piętno na mieszkańcach miasta, albowiem Czarna Oława stała się wylęgarnią zarazy wszelakiej. Epidemie cholery czy tyfusu to tylko niektóre z zasług smródki, aczkolwiek idące w tysiące ofiary zabójczej rzeki nie były wystarczającym powodem do jej zasypania! Finalnie po epidemii cholery w 1866 roku, która zabrała ze sobą ponad 4 tysiące osób, zasypano Oławę śródmiejską i na jej miejscu założono ulicę. Po raz kolejny jednak pojawił się we Wrocławiu problem z wodą pitną...
Kesz:
Mikrus siedzi na drzewie (ok. 1,5 m), w brzuchu potwora z Czarnej Oławy. Zatyczka jest na wcisk, wyciągnij tylko zatyczkę i logbook, delikatnie, żeby potworowi nie wysypał się syfior z brzucha :D