Włodek pracował już kilka lat w cegielni na rożnych stanowiskach. Z uwagi na fakt, że miał słabość do alkoholu i często zaglądał do butelki był przenoszony przez kierownika ze stanowiska na stanowisko. Pewnego dnia przyszedł do pracy po weselu swojego kuzyna, koledzy radzili mu by poszedł do domu ale on ich nie posłuchał i poszedł na swoje stanowisko pracy. W trakcie przechodzenia przez hale nie zauważył jadącego wózka widłowego, który wjechał w niego z całym impetem. Włodek padł na posadzkę nie dając oznak życia, koledzy próbowali go cucić, po chwili Włodek się ocknął i słysząc jak koledzy wołają o pomoc, chcąc wzywać karetkę przemówił: Piwa! Piwa, idioci! Okazało się, że wypadek nie był taki groźny na jaki wyglądał i Włodkowi poza kilkoma siniakami nic się nie stało. Uwaga kesz dostępny ze schodów!!!