Awaria silnika było przyczyną katastrofy Antka, który we wrześniu 2005 r. spadł w lesie obok osiedla Czarkowo. Specjaliści, uważają, że załoga przeżyła go tylko dzięki doświadczeniu pilota.
Wypadek wydarzył się o godz. 15. Z lotniska w Przylepie wystartował dwupłatowy samolot AN-2, popularny Antek z trzyosobową załogą. Maszynę prowadziło dwóch pilotów, Leszek Drygasiewicz i Jędrzej Wiler oraz obserwator Maciej Zatoński. Sprawdzali zagrożenie pożarowe w lasach. Zabrali ze sobą 500 litrów wody, w baku samolotu było jeszcze 800 litrów paliwa. Samolot miał odbyć blisko 2,5-godzinny kurs, ale już po minucie silnik nagle zgasł. Antek ściął kilka wierzchołków sosen, potem -przedzierając się i łamiąc drzewa - runął na ziemię, 2 km od pasa startowego, zaledwie 300 metrów od pierwszych domków jednorodzinnych w podzielonogórskim Czarkowie. Silnik samolotu stanął w ogniu. Załoga z wypadku wyszła bez szwanku, jedyne obrażenia, jakich doznali to otarcia i przecięcia rąk.
- To cud! To, że nikomu nic się nie stało. To zasługa pilota. Takie lądowanie to prawdziwy majstersztyk - po fakcie powiedział specjalista.
Takie informacje na temat tego miejsca znalazłem w Necie. Czemu więc koło głazu są znicze?
Jeśli ma ktoś inne informacje na ten temat to zapraszam do kontaktu.
Kesz:
Szukaj w jednym z dwunastu.