Operacja Łódzka – to projekt geocachingowy
uknuty w pocie czoła przez łódzkie ekipy Darkmoora i Dzika.
Buszując po
okolicach naszego miasta nader często spotykamy mało dziś znane pamiątki Bitwy
Łódzkiej - największej operacji manewrowej I Wojny Światowej.
Trochę faktów
Listopad 1914 roku był dla dawnego regionu łódzkiego okresem bardzo dramatycznym. Rosjanom szło o dużą stawkę - na całej lnii frontu przygotowywali ofensywę w kierunku Berlina. W rejonie Łodzi skoncentrowali poważne siły 2 i 5 armii, zaś linia kolejowa w stronę Warszawy stanowiła główną magistralę zaopatrzeniową tego zgrupowania. Wysokość stawki znali także Niemcy. W połowie miesiąca mocarze wzięli się za łby. Całość nazwano "operacją łódzką". Operacja, charakteryzująca się wyjątkową zaciekłością walk i wyjątkową nieudolnością sztabów, kosztowała obie strony tysiące ofiar. 25 listopada rano 3 gwardyjska dywizja piechoty pruskiej uderzyła na rozstawioną w lesie 6 dywizję syberyjską. Niemcy ruszyli ze wsi Zielona Góra i sąsiedniego Borowa, aby przez Gałkówek przebić się do Brzezin i tym sposobem przerwać okrążenie. Piechota rosyjska broniła się do nocy, czekając na wsparcie. Nie nadeszło. Po zaciętej bitwie gen. Litzmann odzyskał Brzeziny, a rosyjski gen. Hennings porzucił armię na skutek szoku, długo potem leczonego. Rosjanie pozbierani przez gen. Zielińskiego, ruszyli jeszcze do kontrataku i tym ściągnęli na siebie ostateczną klęskę. 6 dywizja syberyjska straciła ponad połowę swoich żołnierzy. Ze zdolnych do walki udało się później sformować zaledwie jeden pułk. Niemcy również ponieśli poważne straty. Efektem dalszych błędów rosyjskiego sztabu było zajęcie 6 grudnia Łodzi przez wojska niemieckie.
Rozbrojone memento
Cmentarz gałkowski pomieścił niewielu, a bitwa brzezińska to też tylko fragment całej operacji. Okoliczne lasy kryją więc inne miejsca pochówku ofiar tamtych bitew, jak choćby w pobliskiej Pustółce czy Zielonej Górze. Zaniedbanych, zniszczonych, zapomnianych. Dlaczego? Przecież w, Polsce wie każdy, że cmentarz, to cmentarz. Niemcy w 1915 i 1917 roku chowali zabitych wrogów, przestrzegając konwencji międzynarodowych. Takie inskrypcje, jak ta w gałkowskim lesie, nie były tylko rycerskim gestem. Dyktowała je też obawa przed złamaniem powszechnie obowiązujących zasad. W okresie II Rzeczpospolitej środki finansowe na utrzymanie żołnierskich cmentarzy były regularnie asygnowane ze skarbu państwa, a bezpośrednią opiekę przejęły organizacje społeczne. Przedwojenna gmina Gałkówek też wywiązała się z tych obowiązków. O rosyjskie mogiły z I wojny zadbali też niemieccy okupanci podczas H wojny. [...] Potem przez ponad pięćdziesiąt lat lasy wokół Gałkówka zarastały żołnierskie cmentarze.
Fragment publikacji autorstwa Piotra Wernera pochodzi ze strony: http://www.cypisvip.webd.pl/galkowek/
Obecnie cmentarz jest po pobieżnej renowacji, odnowiono słupki ogrodzeniowe, naprawiono bramę, oczyszczono kamienie pamiątkowe, nadal jednak nagrobki porastają krzaki i trudno je wypatrzyć wśród leśnego podszycia.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy etap skrzynki to pudełko po filmie płytko zagrzebane w ziemi. Rękawiczki mogą się przydać. Uszanuj pamięć pochowanych tam żołnierzy, nie szukaj na terenie cmentarza, gdy będzie trzeba skorzystaj z podpowiedzi.
Do odnalezienia drugiego etapu przyda się saperka.