Było to wiosną, dzień przed Wielkanocą. Generał miał bardzo zły humor i robił wszystko by reszta jego kompanów nie miała lepszego... Gdy żołnierze zgłaszali się po przepustki by móc spędzić te święta ze swoimi rodzinami, generał za wszelką cenę chciał im to udaremnić. Wymyślał przeróżne powody by tylko nie puścić ich do domu. Tylko nielicznym jakoś udało się go przekonać i wydostać się z jednostki. Niestety wielu musiało położyć się spać z tą smutną myślą o samotnym spędzeniu tych świąt. Następnego dnia żołnierze postanowili sobie jak najbardziej umilić ten dzień, dobrali się do spiżarni i urządzili sobie wielkanocne śniadanie. Po podzieleniu się JAJKIEM, przyszedł czas na CHABAS, wszyscy zajadali aż miło, popijając kawą z mlekiem. Po napełnieniu brzuchów, nie wiadomo skąd któryś z panów przyniósł piwko, a jak wiadomo połączenie alkoholu i broni nigdy się dobrze nie kończy. Ktoś rzucił głupim pomysłem strzelania do butelek po piwie, ale w stanie upojenia alkoholowego zapomnieli o tym, że są w zamkniętym pomieszczeniu. Po serii wystrzałów zbłąkana rykoszetująca KULA trafiła prosto w czapkę, generała, który zaniepokojony hałasem akurat stanął w drzwiach. Szczęśliwym trafem nic mu się nie stało, a sam generał stwierdził, że było to boskie ostrzeżenie, cud, że nie powinien tak traktować podwładnych. W ramach przeprosin obiecał żołnierzom nie wyciągać konsekwencji za ich głupie zachowanie. Od tamtego czasu stał się on innym, lepszym człowiekiem, zaprzyjaźnił się z ludźmi z jednostki i służba stała się dla wszystkich przyjemniejsza.
Na pamiątkę tego wielkanocnego cudu, w miejscu gdzie wydarzyła się ta przedziwna historia, założyłem kesza.
Niestety obecnie wszystkie wejścia do bunkra gdzie odbyło się to wielkanocne śniadanie są zawalone i żeby wejść trzeba się przeczołgać przez wąski szyb wentylacyjny ok 25 metrów, stąd atrybut niebezpieczna. Jeśli masz klaustrofibię, lub inne lęki związane z wchodzeniem w takie miejsca ODPUŚĆ.
Pamiętaj, nie każdy kesz jest dla każdego!
Jeśli już zdecydujesz się podejmować to bez latarki ani rusz.
Najlepiej nie wybierać się tam samemu, bo raz, że w grupie raźniej, a dwa na wypadek jakiegoś nieszczęścia, zawsze będzie ktoś by pomóc.
Należy się też dobrze ubrać, w rzeczy których raczej nie szkoda pobrudzić ani podrzeć.
Może przydać się lina, żeby przywiązywać sobie plecak do kostki na czas czolgania.
Gdy już dostaniesz się do środka kieruj się zdjęciami i podpowiedziami.
Zakładając słabo się przygotowalem do zamontowania finału, więc da się to znaleźć bez pierwszego etapu (mimo to zachecam, sporo to ułatwi) i jest całkiem widoczny, ale niedługo przejadę się tam wszystko poprawić i juz nie będzie tak łatwo.
Powodzenia!
Bardzo dziękuję kolegom Mattym98 i Michael van Kattan za pomoc przy zakładnaiu.