Są miasta brzydkie i piękne, biedne i bogate, brudne i czyste. Są miasta duże, małe i średnie. Są stare i nowe, ale każde, dosłownie każde z nich ma swoje tajemnice. Szczecin nie jest wyjątkiem, a wręcz przeciwnie – ma ich bez liku. Proponujemy Wam mały spacer, spacer w mickiewiczowskim rytmie – odkryjmy jedną z nich.
Czarny koń z białą grzywą, wciąż przed siebie patrzy
Idź za jego wzrokiem, a zgadniesz raz dwa trzy
Że się w zebrze zakochał i nie ma tu kantu
A Ty musisz przejść przez nią, by dojść do akantu.
Cegły biało – czerwone omiń pewnym krokiem
Drzew omszałych i bujnych sięgnij śmiałym wzrokiem
A pod światłem raz w lewo, raz w prawo, znów w lewo
I przed Tobą się zjawi już nie jedno drzewo
Ale cała alejka, a na jej początku
Dziwna zielona skrzynka chroniąca porządku.
Ty tę skrzynkę omiń i skup się na sztuce
Wszak godzin moc spędziłeś na ciężkiej nauce
By rozpoznać: tulipan czy też kaczka piękna...
I decyduj się szybko, bo każdy „wymięka”
Przed tym strasznym budynkiem, gdzie front „oszpecony”
Przez groźne i żarłoczne, dziwne maszkarony.
Omiń wejście, bo dalej czeka Cię wytchnienie
Wino i pełne beczki, by zgasić pragnienie.
Wejdź między balkony, podążaj pod nimi
Omiń groźne oblicze z wąsami długimi
Aż tak pospolity drobiazg oko Twe dostrzeże:
Niebieskie urządzenie, co pieniążki bierze.
Podnieś wzrok, bo pod niebem skamieniała para
Cały dom na swych głowach utrzymać się stara
Zerknij tylko na nią, lecz nie zmieniaj strony
Wyjdź na prostą i spojrzyj na piękne balkony
Przejdź koło siedemnastki, tam gdzie ruch kołowy
Zoczysz zapewne rychło skamieniałe głowy
Dziwne nieco, ni woje, ni lwy, ni pierzaki
Z lekka straszne, zaklęte – jakieś ludzio – ptaki
Patrzą prosto przed siebie, Ty idź za ich wzrokiem
Wejdź lekko w okrążenie, a swym bystrym okiem
Sięgnij małego krzaczka, za nim rdzawa śrubka
Stanowi dekorację tyciego ogródka.
Wespół z nią i kotwica śmiało się wygina
Pośród morskich klimatów – to serce Szczecina.
Serce bardzo szczególne z anioły lotnymi
Które nad ziemią frunąc, skrzydłami swoimi
Historii dają świadectwo, czasu minionego
Przenosząc nas do wieku aż dziewiętnastego.
Ty zajrzyj im za plecki, tam dopiero śliczny
Pojawi się detalik architektoniczny.
Chcesz audiencji udzielić, lud pobłogosławić
To miejsce wymarzone by się w księcia bawić.
Wsparciem silnym Ci będą dwaj budowniczowie
Kielnia, koło i księga – warsztat co się zowie!
Po tej krótkiej wycieczce w historii tajniki
Pora już zejść na ziemię, spojrzeć na trawniki.
Tu drzewa młode, subtelne, piękne posadzone
Opieką dobrego cieśli szczodrze otoczone
Wskażą drogi kierunek, a gdy ktoś zapyta:
Czy długi przed nim spacer – odpowie kosmita:
TAK! TAK! – gdy mnie znajdziesz etap zakończony
I miłością historii znowu powiedziony
Miń kolorowe szkiełka, miłe aromaty
Idź gdzie czerwona cegła, poczerniałe kraty
Szukaj orła dumnego, wprost na nieboskłonie
Z skrzydły rozpostartymi, w królewskiej koronie.
Z ciasnych ulic wejdź w przestrzeń i szukaj tabliczek
Takich małych, czerwonych, ilości nie zliczę
Znak to że w owym miejscu, ważne siedzą panie
Ale Ty zmierzaj prosto, wcale nie patrz na nie.
Nie nabierz się na blaski fałszywego świata
Tam tylko zniewolenie i taka sratata
Szukaj bujnej zieleni, podążaj aleją
Pośród liści i ptactwa oczy Twe się śmieją.
Teraz będzie zagadka – bo w tym miejscu próżnia,
Tylko jeden element pięknie się wyróżnia
Jeśli znajdziesz trzy wieńce, włóż je na swą głowę
Tak! Rozwiązanie trudnej zagadki gotowe.
Teraz już będzie z górki, bo znak oczywisty
To słup ogłoszeniowy – brudny on, czy czysty
Swą funkcję pięknie spełni, da Ci informacje
Że w odpowiedni sposób odbierasz narrację.
A tymczasem znów zebra u Twych nóg się ściele
Omiń szklaną pułapkę, pilnuj wież w kościele
A gdy dojdziesz do celu staniesz przy tablicy
Która lekcję historii da Ci na ulicy.
Zwróć oczy ku latarni, oświetli Ci drogę...
I cóż ja Ci tu więcej podpowiedzieć mogę...?
Kilka białych kapturków zostaw z lewej strony
Podążaj tam gdzie cegła i kolor czerwony
I uważaj by gadzior co ohydnie syczy
Nie zaliczył Cię łatwo do swoich zdobyczy
Uciekaj zatem przed nim, skręć w boczną ulicę
Ileż tu ornamentów bogactwa nie zliczę.
Choć łańcuchy Cię będą trzymały przy ziemi
I w miejscu zakotwiczą zęby żelaznymi
Musisz iść, bo ze ściany z miny uważnymi
Patrzą na Ciebie głowy oczy kamiennymi.
Idź, a właściwie biegnij, bliski jesteś celu
Ciekawe! Będziesz pierwszy, czy przed Tobą wielu
Biegło wzdłuż drzew dziewięciu i dalej wzdłuż skweru
A może chcesz być szybciej użyj więc roweru!!!
Wejdź między kolumny, skąd piękne widoki
Raz dwa spojrzyj do góry, to znowu na boki
I poczuj wiatr historii, co stale się zmienia
Zechcesz się cofnąć w czasie? To dotknij kamienia.
Opis:
Kordy wskazują miejsce w którym stał konik. „Usiądź” na jego grzbiecie i gnaj przed siebie w rytm trzynastozgłoskowca. Sama skrzynka całkiem logicznych rozmiarów, schowana i zamaskowana tak, aby nie wyróżniała się za bardzo. W środku trzy certyfikaty – za pierwsze, za drugie i za trzecie miejsce. Dodatkowo przygotowaliśmy kilka certów dla pozostałych znalazców. Powodzenia!
Prosimy o nie spojlerowanie w logach, miejsca ukrycia kesza. Dziękujemy.
Specjalne podziękowania dla Moniki, bez niej ten kesz nigdy by nie powstał.
Etykieta wpisów: Staraj się nie robić pustych wpisów. Przygotowanie skrzynki zajmuje często bardzo dużo pracy i słowa wdzięczności bądź krytyki są zwykle mile widziane! Nawet zwykłe „dziękuję” wystarczy.