Dużo podróżuję.
Czasam w pociągu pomiędzy jedną przesiadką a drugą. Albo w tramwaju, który wysadza mnie na końcu miasta, układam bilety. Tak sobie segreguje wspomnienia. Neurotycznie. Cały porfel mam wypchany tymi biletami. Cały. Zapatruję sie często. Rozkojarzona. Więc znowu skupiam się nad biletami. Każdy ma swoją historię. Każdy prowadzi do innego zakamarka duszy. Jak bardzo chcesz mnie poznać? I po co układam je neurotycznie? Po co mi ta chronologia? Rozkojarzona, wiecznie coś gubię, nie pamiętam. Tej historii ostatniej też nie mogę odtworzyć. Wyszłam z domu, szłam ulicami... mijałam ludzi.. park.. ulica... park... Nie pamiętam jak to było...