Było popołudnie. Pogoda deszczowa. Kozubnik stał niewzruszony. Można było jednak wyczuć, że nie jesteśmy sami. Po czasie w okolicy dostrzegliśmy uzbrojonych żołnierzy, którzy na kogoś polowali, a może czegoś szukali... Nie ryzykowaliśmy jednak konfrontacji, gdyż w razie niepowodzenia misji pojemnik z gazem mógł dostać się w niepowołane ręce rosyjskich komandosów ;). Czym prędzej udaliśmy się więc w okolice basenów. W dziurze dostrzegliśmy niebieską matę ochronną. Wyjmując "towar" nie byłem pewien czy to bomba, czy silnik, czy cel misji. Udało się jednak, instalacja budynku nie została zachwiana, kozubnik nadal stoi. Wygraliśmy!