Tu się zaczyna mała relacja z naszego rodzinnego wyjazdu na zakończenie wakacji. Wyjazd nie był nastawiony na "zaliczenie" jak największej liczby keszy - bardziej chodziło nam o to, żeby oderwać się trochę od codzienności i pobyć razem, zobaczyć trochę ciekawych miejsc, a przy okazji tam, gdzie będzie to możliwe podjąć jakiś skarb
.
To pierwszy z nich. Najpierw naturalnie odwiedziliśmy "Sanktuarium Ciszy". No i - przynajmniej mnie - trochę to miejsce rozczarowało. Najbardziej klimatyczny jest kościół - trudno go opowiedzieć, ale na pewno warto doświadczyć. Zwłaszcza tak, jak nam się udało - kiedy nie było w nim nikogo innego. Później było już niestety gorzej, a tak zwane ogrody to kompletne nieporozumienie. Do tego stopnia, że radzę je sobie odpuścić, żeby nie psuć pozytywnego wrażenia, jakie się ma po odwiedzinach w kościele.
Skarb namierzyliśmy dość łatwo i szybko - miejsce ukrycia dostrzegła jako pierwsza mama, a Kubash już po chwili wydobył keszyka "na światło dzienne".
Zostawiam dwa GK i pędzimy dalej - do OP4096.
Dzięki za kesza!