Skrzyneczką znaleziona z łatwością podszas rowero-keszowania z celicką. Droga powrotna natomiast to już dłuższa historia

Mówiłem Adze, żebyśmy wrócili do Chocianowickiej, tak jak przyszliśmy, ale ona się uparła na jakiś skrót w stronę lotniska. Jak każdy wie skrót to najdłuższa droga między dwoma punktami, a w naszym przypadku to się okazała tragicznie długa... nie tyle odległościowo ile czasowo! Przedzieraliśmy się prze te krzaczowy, pola, razem z rowerami aż dotarliśmy do rzeczki. Szkoda tylko, że nie było żadnego mostka w pobliżu ;p dlatego po długim namyślaniu i ocenie strat i zysków zdecydowaliśmy się przekroczyć rzeke! Nie udało się co prawda zrobić tego suchą stopą, ale przynajmniej rowery nie miały kompieli

Po przeprawie dotarliśmy zmordowani do drogi i tam jak po każdej skrzynce coś przekąsiliśmy. Mycie na sucho, trzepanie butów i dalej w drogę :D