2013-08-25 14:54
natibul
(
2009)
- Found it
Pożyczyliśmy ponton od Dulusa, napompowaliśmy nasz materacyk i ruszyliśmy. Załoga nawigacyjna w pontonie, ja z Wojem na (a może obok?) materacu jako nurkowie. Woda cieplutka, także dobrze się wpław płynęło. Odległość nie chciała się zmniejszyć z 39m, ale zaczęliśmy krążyć po orbicie, jak gdyby kesz wytwarzał swoje własne pole grawitacyjne i z każdym zatoczonym okręgiem byliśmy metr bliżej. Wreszcie dystans spadł do 5m i zaczęliśmy szukać. Chwila pływania była, aż wreszcie dopadłam go w swoje łapy. Mój okrzyk radości dało się słyszeć zapewne na naszym biwaku. Próba odczepienia kesza zakończyła się fiaskiem, trzeba było czytać w wodzie. Zanotowaliśmy współrzędne i popłynęliśmy dalej, bo słońce zaczynało już zachodzić. Dzięki!