Kesz był mi solą w oku. Podejścia przez te kilka dni były liczne i to o różnych porach dnia. Wczoraj myślę "piąta rano, będzie pusto". Tyle, że nie wymierzyłem i wpasowałem się w sobotni spęd imprezowiczów. Daję REKOMENDACJĘ za (dobrze rozumianą) złośliwość FishBeat'a. Jako tak zwany autochton, nie mógłybym sobie pozwolić by przyjezdni zdjęli mi FTF'a, zaś keszyna nie chciała się dać podejść. Było trochę kombinowania, ale Polak potrafi. Reko jest głównie za trudność podjęcia w sezonie, bo po sezonie to każdy wyjmie logbooka i wpisze swe zwycięstwo. Przepraszam, że się tak rozpisałem, emocje. Pozdrawiam i zapraszam do bardziej dzikich miejsc na wyspie Wolin. Są takie. KTHM
P.S.
Logbook to jakiś żart. Tyle miejsca na wpisy ??? W sezonie podejmie może z dziesięć osób, po sezonie trzy. Logbook fizycznie nie przetrwa przecież kilkunastu lat. Patent z "haczykiem" jest spoko.