Zgarnięte podczas nocnego keszowanka, niby usłyszeliśmy "do celu prowadził Cię Krzysztof Hołowczyc" jednak nie zauważyliśmy kamienia, więc zaczęliśmy objeżdzać teren i tu zacząłem czytać jaki to wielki on nie jest, podjeżdżamy znów na miejsce wskazane przez nawigację i faktycznie głaz stoi. Jako mówi Tomek: wcześniej przysiągłbym, że go tu nie było. Na szczęście wszystko z kamyczkiem okey.
<br />
<br />
Obok kesza (jak to mi tATO wytłumaczył) było fachowe urządzonko do topienia ślimaków.<br />
<br />
Edit: a cegłówek już nima.<br />
<br />