Niestety - sondowaliśmy (razem z olgalew) każdy centymetr ziemi przy oby narożnikach ogrodzenia, lecz kesza nie zdołaliśmy znaleźć. Wyczerpujące było już samo dojście do tego krańca bocznicy - pomysł założenia tu skrytki słuszny. Ale pozwolę sobie wątpić w to, by zryta dookoła ziemia była dziełem złomiarzy. To zrobiły dziki, w tej okolicy czujące się jak u siebie :)