Zaliczona razem z Japi. Nie obyło się bez problemów bo tuż przy keszyku rozstawiona była scena jakiegoś koncertu jazzowego
Udawaliśmy stojących pod ścianą filmujących koncert turystów z łapką z tyłu udało się wymacać magnetyka i podjąć. I wtedy pan z saksofonem chyba zadowolony z naszego niby zainteresowania koncertem podszedł do nas i na duś wcisnął Japiemu saksofon do rąk aby grał
he he he potem musieliśmy ściemniać przez długi czas aby odłożyć keszyka na miejsce. Mugole były wszędzie ale udało się i zabawa była na sto dwa. Szkoda że z braku czasu zaliczyliśmy w Wenecji tylko tego jednego keszyka ale była to super zabawa, dzięki bardzo za keszyka :-)