W rożnowskim beluardzie podczas okolicznego rowerowania byłem 2 razy. Za pierwszym nie zapuściłem się głęboko, bo w domku czekali aż wrócę z zakupów. Wtedy to niezmiernie się zdziwiłem, że taki obiekt nie ma kesza. Później sprawdziłem dlaczego tak jest - niedawna archiwizacja. Za drugim razem miałem 40 minut do otwarcia sklepu, więc pozwoliłem sobie na nieco głębszą eksplorację, także pod kątem pozostawienia w tym miejscu jakiegoś pojemnika (raczej przez Rudę Śląską i Josa, którzy zostali tam jeszcze tydzień). Kręcac się po zamku natrafiłem na logbook - nadgryziony przez ślimaki, ale ogólnie w niezłym stanie. Ponieważ nie udało się znaleźć żadnych innych pozostałości po keszu, a nie miałem pojemnika ani nawet strunówki, żeby go tam zostawić bez obawy o kompletne zniszczenie - zdecydowałem, że zabiorę go ze sobą i ewentualnie oddam właścicielowi. Także po konsultacji z nim loguję tu znalezienie i jednocześnie informuję, że logbook jest u mnie w domu. Załączam fotki logbooka: