A tutaj parę słów muszę pozostawić:
Jadę sobie kulturalnie na kordy, dojeżdzam do momentu gdzie widać ogrodzenie skansenu, jednak na drodze wyrasta mi straż pożarna, a strażak lizakiem nakazuje odbić w prawo.
No to tak jeżdzę sobie od strażaka do strażaka kierowany ich sygnałami, zjeżdzam na pole i widząc ogrom parkujących tam samochodów pytam się jednego co tu się dziś dzieje. Odpowiada mi: "no... no coś tu sie dzieje, proszę jechać dalej".
Pojechałem, zaparkowałem. Okazało się, że raz w roku odbywają się tu Łowickie Dożynki i akurat w ten dzień kiedy ja tu przejazdem byłem.
No nic, zwiedziłem skansen - wejście było akurat dziś za free - obejrzałem miejsce ukrycia, ale ze względu na dużą ilość osób kręcących się dosłownie wszędzie - odpuściłem. Przed wyjściem udało się im opchnąć mi jeszcze loda i fajne słodkie obwarzanki.
P.S. Po Kasi ni śladu...