Na zakończenie miłego, wspólnego spaceru wokół Cytadeli Warszawskiej, razem z GiTosławem i tATO zaatakowaliśmy skrzynkę - weterankę. Wcześniejsze sukcesy oraz ogólna leniwa atmosfera sprawiła, że do sprawy podeszliśmy na duuużym luzie. Para przechodząca tuż obok, w najmniejszym stopniu nie przeszkodziła nam w wykonywaniu czynności keszowych... W tym przypadku 100% bezczelności sprawdziło się znakomicie.
Zostawiliśmy Kłapouchego.