Włoczyłem sie w tamtych okolicach w drugiej połowie lat 70-tych, piekne były okolice i ludzi mało. Pamietam, że w dzikich ostępach można było spotkać stada krów, którymi opiekowali się więźniowie (bez strażników). Za odpowiednią gratyfikację typu alkohol, herbata byli skłonni upiec na rożnie cielaka.