Pozwolę sobie na mały komentarz. Ostatnio jest chyba jakaś moda na szukanie na telefon do znalazcy lub nawet autora. Tu widać dokładnie że po Kozie i Pichu nagle ruszyła lawina znalezień i nawet już nikt się nie krępuje pisać w logu, że zdobyta po telefonie. Ja bynamniej po białostockim szukaniu
podróży (i innych skrzynek, które zresetowały mi porządnie podejście do keszobrania), postanowiłam tą i inne skrzynki (szanta również) znależć bez żadnych telefonów do znajomych. Nawet nie wiecie, Wy "Telefonowi Znalazcy"
, ile tracicie z tej przezajebistej zabawy dzwoniąc w sumie zupełnie niepotrzebnie. Nie ma się wtedy tej ogromnej satysfakcji ze zwycięstwa, jedynie odhacza się kolejną zaliczoną. A to już nie cieszy tak samo...Jak spijać to tylko pianę, nie fusy..