Współrzędne rzuciły mnie na inne drzewo, spoiler tekstowy naciągnąłem tak, że rama roweru posłużyła mi niepotrzebnie za drabinę. Drugie oględziny trafiły już na właściwe miejsce, a tam rozegrała się scenka jak z komiksu, w którym rycerz stoi przed pieczarą i woła "wyjdź smoku!" a kolejne kadry oddalając perspektywę ukazują, że to nie jaskinia tylko pewien otwór w ciele ogromnego potwora...
Niemniej, zorientowałem się po chwili o co kaman i pozostał tylko zachwyt nad keszem po wydobyciu go. Dzięki za dobrą zabawę!<br />
Przy okazji to mój pięćsetny! Po namyśle w końcu jednak rekomenduję, a co, stać mnie! :D