Tarczyńsko-Mszczonowsko-Grójeckie keszołupienie w towarzystwie
Pen-y-Cat. Wcale nie krzyczałem tylko mruczałem troszkę głośniej.
Skrzyneczka namierzona błyskawicznie. Oczywiście z odłożeniem był
większy problem, ze względu na mugolkę która ciekawie przyglądała się
obcym przyjezdnym. W pewnym momencie zniknęła, ale nie dam sobie głowy
uciąć czy nie siedziała za firanką
dzięki.